
Podczas drugiego dnia Campusu Polska Przyszłości odbyło się między innymi spotkanie z Marianem Turskim, byłym więźniem Auschwitz, historykiem i działaczem społecznym. Turski w swoim przemówieniu nawiązywał do demokracji, podkreślając, że taka, która nie liczy się ze zdaniem mniejszości, nie jest prawdziwa.
Były więzień Auschwitz na Campusie Przyszłości
Na swoim panelu Marian Turski, rocznik 1926, jako były więzień nawiązywał przede wszystkim do tego, co wydarzyło się w Oświęcimiu, podkreślając, że należy uczyć się na podstawie historii. Apelował, by ludzie nigdy nie byli obojętni wobec tego, co dzieje się wokół nich i nie można być znieczulonym, na cudzą krzywdę.
— Jakieś Auschwitz może spaść z nieba i to, co się dziś dzieje na Ukrainie pokazuje, że zawsze trzeba być czujnym. Inna czujność jest potrzebna w Portugalii, inna w Ukrainie, inna w Rosji. Czy my jesteśmy obojętni? Wydaje mi się, że na szczęście okazaliśmy w Polsce nieobojętność w sprawie Ukrainy. Choć utrzymanie tego stanu nie będzie łatwe – mówił Turski.
Wyznaczył też cenzurę w historii, podkreślając, że do 24 lutego on jako były więzień Auschwitz był świadkiem historii, ale teraz młode pokolenie stały się ich głównym obserwatorem. Wojna w Ukrainie ma być największym aktem okrucieństwa po II wojnie światowej.
— Od 24 lutego wy jesteście świadkami historii. Na waszych oczach się dokonują pewne rzeczy. Wy będziecie musieli przekazywać obojętność wobec tego, i nieobojętność; oportunizm i nie oportunizm, konsekwencje i brak konsekwencji. Wy jesteście teraz świadkami historii. I jeżeli wy potraficie to zachować, to najlepiej zachowacie pamięć o nas, o naszym pokoleniu" – mówił Turski, za co młodzi ludzie nagrodzili do gromkimi brawami.
Nawiązywał do swojego przemówienia sprzed dwóch lat, które wygłosił w 75. rocznicę wyzwolenia obozu Auschwitz.
Mówił w nim, że 11 przykazanie powinno brzmieć "nie bądź obojętny" – pełną jego treść przytoczyliśmy wówczas w naTemat. Pisaliśmy też wtedy, że jego przemówienie było na tyle poruszające, że cytowane jest na całym świecie. Ale też atakowane na prawicy.
Teraz Marian Turski podkreślił, że jest ono nadal aktualne w kontekście wojny na Ukrainie, ale nie tylko. A na prawicy znów zareagowano po swojemu.
"To nie demokracja"
Działacz odniósł się także do sytuacji politycznej w Polsce, wyjaśniając, że zatraciliśmy sens demokracji i pozwalamy na szerzenie kłamstw historycznych. Słuchaczom nie umknęła aluzja, w której Marian Turski wyjaśnił, że nawet politycy, którzy zdobyli większą część głosów wyborców, nie mają monopolu na robienie, czego chcą.
— Niektórzy mówią: przepraszam bardzo, zdobyłem 51 proc. głosów, mogę robić, co chcę. Nie, nie prawda. Masz 51 procent głosów w wyborach, to znaczy, że masz prawo trzymać rządy, uprawiać władzę, administrować państwem — wyjaśnił.
Dodał, że sensem demokracji nie jest narzucanie mniejszości zdania większości, a wprost przeciwnie. - Demokracja, która się nie liczy ze zdaniem mniejszości, nie uwzględnia poglądów, zainteresowań mniejszości, nie jest demokracją – mówił Turski i podkreślał, że "pewne rzeczy absolutnie nie mogą być wprowadzane".
Marian Turski odpowiadał też na wiele pytań, zadawanych przez młodszych odbiorców, którzy chcieli wiedzieć, jak przetrwał obozy, jakimi wartościami się kierował, a także dlaczego po wojnie nie wyjechał z Polski. Turski odpowiedział także na ciekawe pytanie, jak być Polakiem nie będąc katolikiem. - To bardzo trudne, ale po to są takie Campusy, żeby było to łatwe — odpowiedział.
