Magiczny wieczór Roberta Lewandowskiego. Dwa gole i wspaniały triumf Barcelony na Camp Nou
Krzysztof Gaweł
28 sierpnia 2022, 21:27·3 minuty czytania
Publikacja artykułu: 28 sierpnia 2022, 21:27
Dwa gole, jeden ładniejszy od drugiego, strzelił w niedzielny wieczór na Camp Nou Robert Lewandowski. Barca rozbiła 4:0 (2:0) Real Valladolid i udowodniła, że w tym sezonie grać będzie o najwyższe cele. Polski snajper pokazał, że ściągnięcie go do Katalonii było kapitalną decyzją, jest współliderem klasyfikacji strzelców w LaLiga. W dwóch ostatnich meczach trafił do siatki cztery razy.
Reklama.
Reklama.
Robert Lewandowski dwa razy pokonał w niedzielnę bramkarza Valladolid
Polak mógł skompletować hat-tricka, ale na początku meczu trafił w słupek
Barca rozbiła rywala i potwierdziła, że w obecnym sezonie walczyć ma o tytuł
Robert Lewandowskirozegrał już dwa mecze w barwach FC Barcelona w LaLiga i strzelił w nich dwa gole - oba przed tygodniem do bramki Realu Sociedad San Sebastian (4:1). W niedzielę polski snajper Dumy Katalonii miał okazję sprawdzić się w starciu z Realem Valladolid i trafić po raz pierwszy w meczu o stawkę na Camp Nou. Kibice Barcy byli pewni, że zespół zgarnie pełną pulę, zastanawiali się więc, jak wysoko zwycięży.
Barca od początku atakowała, a kolejne okazje były tylko kwestią czasu. Aktywni na skrzydłach byli Raphinha oraz Ousmane Dembele, który strzelał bardzo groźnie, ale rywale zdołali uniknąć najgorszego. Tak samo jak w 12. miucie, gdy Robert Lewandowski miał pierwszą bardzo groźną sytuację. Polak główkował, ale trafił tylko w słupek i nie zdołał dobić piłki do bramki Valladolid. O centymetry. Ale to był pierwszy znak, że ma chrapkę na gola.
W 19. minucie "Lewy" został zablokowany, a chwilę później Jordi Masip kapitalnie obronił strzał Raphinhii. Barca nacierała raz za razem i w 22. minucie powinno być 1:0. Polak podał kapitalnie do Ousmane Dembele, a ten trafił w poprzeczkę. I znów natarła Duma Katalonii, a Robert Lewandowski strzelił swojego pierwszego gola w LaLiga na Camp Nou. Była 24. minuta meczu, wrzucił mu piłkę Raphinha, a Polak ciosem rodem z karate strzelił gola.
Jeszcze przed przerwą Blaugrana zdała drugi cios, a w roli głównej wystąpił Ousmane Dembele. Francuz najpierw przegrał pojedynek z Jordim Masipem, ale w 43. minucie podał do Pedriego, a ten nie miał problemu z wpakowaniem piłki do bramki Realu Valladolid. I w ten sposób faworyt do przerwy ogrywał 19. ekipę Primera Division, a kibice na Camp Nou ostrzyli sobie zęby na kolejne gole i fiestę na murawie po zmianie stron.
I nic w tym dziwnego, bo Barca wyszła z szatni naładowana energią do walki, a dziesiątki tysięcy fanów raz po raz wiwatowało po zagraniach miejscowych. Trener Xavi Hernandez wpuścił na plac gry trio: Sergi Roberto, Frenkie de Jong i Ansu Fati, a to oznaczało, że kolejne gole są kwestią czasu. I faktycznie, w 65. minucie zrobiło się 3:0. Znów podawał Ousmane Dembele, a Robert Lewandowski piętą wpisał się na listę strzelców. Sami zobaczcie, co zrobił:
Czwarty gol Polaka w drugim kolejnym meczu to najlepszy dowód na to, że FC Barcelonanie pomyliła się, ściągając do siebie 34-letniego gwiazdora. Spotkanie zakończyło się wygraną Katalończyków 4:0, bo jeszcze w doliczonym czasie gry Sergi Roberto trafił dla miejscowych, ustalając wynik. Barca wskoczyła na trzecią pozycję w LaLiga, a "Lewy" jest współliderem klasyfikacji strzelców.
Prowadzą piłkarze Realu Madryt, którzy w niedzielny wieczór grali w Barcelonie z Espanyolem. Los Blancos zyskali prowadzenie w 12. minucie po bramce Vinicusa Juniora. Ale już w 43. minucie wyrównał Joselu i mistrzowie musieli się starać o triumf po zmianie stron. Dały go dwa trafienia Karima Benzemy w samej końcówce meczu (3:1). Francuz ma na koncie jednego gola mniej od "Lewego", ale Real jest liderem rozgrywek.
Za tydzień, w sobotę 3 września, Dumę Katalonii czeka pierwszy ligowy szlagier w tym sezonie. O punkty zagra na Estadio Ramón Sánchez Pizjuán w Sewilli, gdzie rywalem będzie oczywiście Sevilla FC. Pierwszy gwizdek od 21:00, transmisja w Canal+ Sport. Królewscy zagrają tymczasem z Betisem Sewilla na swoim Santiago Bernabeu.