Komisja Oscarowa wybrała we wtorek produkcję, która w 2023 roku będzie zabiegała o nominację (i nagrodę) dla najlepszego pełnometrażowego filmu międzynarodowego. Polskim kandydatem do Oscara zostało "IO" Jerzego Skolimowskiego, za które reżyser został nagrodzony na Festiwalu Filmowym w Cannes.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Wybór polskiego kandydata do Oscara został ogłoszony podczas wtorkowej konferencji prasowej Komisji Oscarowej w siedzibie Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej. "IO" Jerzego Skolimowskiego pokonało sześć polskich filmów: "Film balkonowy", "Iluzję", "Cichą ziemię", "Kobietę na dachu", "Broad Peak" i "Fucking Bornholm".
Listę skróconą zawierającą 15 kandydatów do Oscara w kategorii najlepszy film międzynarodowy poznamy 21 grudnia. Z kolei nominacje do Oscarów 2023 zostaną ogłoszone 24 stycznia 2023 roku. Łącznie otrzyma je pięć produkcji z całego świata.
"IO" Jerzego Skolimowskiego: o czym jest?
Jerzy Skolimowski to wielokrotnie nagradzany za granicą reżysera i malarz, twórcy takich tytułów, jak: "Cztery noce z Anną" czy "Essential Killing". Nieraz był doceniany na Międzynarodowym Festiwalu Filmowym w Cannes. W 1978 roku jego "Wrzask" otrzymał Technical Grand Prize, zaś w 1982 roku Polak został nagrodzony za scenariusz do filmu "Fucha".
W maju tego roku Skolimowski dołożył do wyróżnień w Cannes Nagrodę Jury za "IO", które miało uroczystą premierę na festiwalu i brało udział w Konkursie Głównym (razem z "IO" w nagrodzono "The Eight Mountains" Charlotte Vandermeersch i Felixa van Groeningena). We wrześniu film będzie rywalizował o Złote Lwy w Gdyni. Film wejdzie do polskich kin 30 września.
To już drugi raz, gdy dzieło Jerzego Skolimowskiego powalczy o tytuł najlepszego filmu międzynarodowego na oscarowej gali. W 2016 roku Polskę reprezentowało "11 minut", ale thriller psychologiczny znad Wisły nie otrzymał nominacji do Oscara.
"IO" Jerzego Skolimowskiego polskim kandydatem do Oscara
"IO" to dramat ukazujący alegoryczną podróż osiołka od polskiego cyrku do włoskiej rzeźni. Autorami scenariusza są Jerzy Skolimowski i Ewa Piaskowska. W obsadzie znaleźli się Sandra Drzymalska, Tomasz Organek, Mateusz Kościukiewicz, Isabelle Huppert i Lorenzo Zurzolo. Za zdjęcia odpowiada Michał Dymek, za montaż – Agnieszka Glińska, a muzykę skomponował Paweł Mykietyn.
"Oglądany z perspektywy zwierzęcia, świat wydaje się tajemniczą zagadką. IO, szary osiołek o melancholijnych oczach, spotyka na swojej drodze ludzi dobrych i złych, doświadcza radości i bólu. Jego losem rządzi przypadek, który w sekundę zmienia szczęście w rozpacz, a smutek w nieoczekiwaną błogość. Ale IO ani na chwilę nie traci swojej niewinności" – brzmi festiwalowy opis filmu.
Z kolei na stronie internetowej Gutek Film, dystrybutora "IO", czytamy: "to zapierająca dech w piersiach odyseja, porywające kinowe doświadczenie i nakręcony z imponującym rozmachem obraz współczesnego świata (...). Opowieść o nas samych, odbijających się w wilgotnych oczach pewnego osiołka, zachwyciła artystyczną brawurą i młodzieńczą energią, choć firmuje ją swoim nazwiskiem 84-letni mistrz europejskiego kina".
Przypomnijmy, że w ubiegłym roku polskim kandydatem do Oscara było "Żeby nie było śladów" Jana P. Matuszyńskiego. Film o procesie w sprawie zabójstwa Grzegorza Przemyka nie otrzymał jednak nominacji. Dotychczas tylko jeden polski film zdobył Oscara dla najlepszego filmu międzynarodowego (wcześniej kategoria brzmiała "najlepszy film nieanglojęzyczny"). Była to "Ida" Pawła Pawlikowskiego w 2015 roku.
Historia "IO" za sprawą niezwykłego zwierzęcego bohatera wykracza poza ludzką perspektywę, ale to przede wszystkim film głęboko humanistyczny – manifest w obronie tego, co pozostało w nas niewinne. Podróż, w jaką zabiera nas Skolimowski, wiedzie przez całą Europę: od cyrku przez stadiony i parkingi dla tirów, po pałace. Od głupoty, przez przemoc, po przebłyski dobra i solidarności. Ten portret zbiorowy, który jednak nie traci z oczu pojedynczej mrówki, łączy realistyczne i wizjonerskie, przyziemne i metafizyczne, krytyczne i empatyczne. Swoim rozmachem przypomina najwspanialsze obrazy Hieronima Boscha i Pietera Bruegla.