nt_logo

Nowy lider Biało-Czerwonych i magiczny numer. Mamy następcę Mariusza Wlazłego i Bartosza Kurka?

Maciej Piasecki

02 września 2022, 17:31 · 4 minuty czytania
Bartosz Kurek, Wilfredo Leon czy Michał Kubiak. Do niedawna myśląc o liderach reprezentacji Polski siatkarzy, do głowy przychodziły dobrze znane nazwiska. Kamil Semeniuk, choć jest utytułowanym zawodnikiem, w zespole Biało-Czerwonych przeciera szlaki. "Semen" ma jednak potencjał nawet na tytuł MVP mistrzostw świata.


Nowy lider Biało-Czerwonych i magiczny numer. Mamy następcę Mariusza Wlazłego i Bartosza Kurka?

Maciej Piasecki
02 września 2022, 17:31 • 1 minuta czytania
Bartosz Kurek, Wilfredo Leon czy Michał Kubiak. Do niedawna myśląc o liderach reprezentacji Polski siatkarzy, do głowy przychodziły dobrze znane nazwiska. Kamil Semeniuk, choć jest utytułowanym zawodnikiem, w zespole Biało-Czerwonych przeciera szlaki. "Semen" ma jednak potencjał nawet na tytuł MVP mistrzostw świata.
Kamil Semeniuk jest pewniakiem w kadrze trenera Nikoli Grbicia. Przyjmujący do jeden z liderów drużyny. Fot. Volleyball World / FIVB
  • Kamil Semeniuk debiutował w reprezentacji Polski w maju 2021 roku
  • Przyjmujący dwa razy wygrał Ligę Mistrzów z klubem z Kędzierzyna-Koźla
  • Od nowego sezonu Semeniuk będzie grał we włoskim Sir Safety Perugia

Historia Kamila Semeniuka to opowieść o człowieku, który wybrał dłuższą, ale słuszną drogę do reprezentacji Polski. Wydaje się, że mając za sobą zaledwie jeden sezon występów w drużynie Biało-Czerwonych, w przypadku "Semena" mowa o młodym siatkarzu. Semeniuk ma jednak 26 lat i jest ukształtowanym zawodnikiem, który swoje musiał przepracować.

A zrobił to na tyle sumiennie, że wkrótce może znaleźć się na szczycie z kadrą Polski. Dołączając do takich sław, jak Bartosz Kurek (2018), Mariusz Wlazły (2014), czy Stanisław Gościniak (1974). Wymieniona trójka to nasi MVP na złotych MŚ dla Polski. Jeśli drużyna trenera Nikoli Grbicia wywalczy czwarty tytuł mistrzów świata w historii, Semeniuk jest mocnym kandydatem, do nagrody najlepszego siatkarza turnieju.

Murek: Widzę w Semeniuku trochę siebie

W grze Semeniuka widać przede wszystkim dużą regularność. Były zawodnik Grupy Azoty ZAKSY Kędzierzyn-Koźle zarówno w przyjęciu, jak i ataku, jest punktem zespołu, na który można liczyć niemal w każdej sytuacji. A do tego potrafi dołożyć mocną i celną zagrywkę, co udowodnił np. w meczu otwarcia MŚ dla Polaków, przeciwko Bułgarii.

Popis Semeniuka zakończył się na czterech asach z rzędu. To był kluczowy moment, a łącznie w spotkaniu "Semen" punktowo zaserwował pięciokrotnie. Był też najlepiej punktującym wśród Biało-Czerwonych, dokładając 16 punktów. Otwarcie wręcz wzorowe.

Przed startem MŚ w rozmowie z naTemat Semeniuka komplementował Dawid Murek. Legenda polskiej siatkówki nie miała wątpliwości, który zawodnik najbardziej imponuje.

– Największe wrażenie zrobił na mnie Kamil Semeniuk. Ten siatkarz poczynił niewiarygodny postęp w ostatnich latach. Pokazał już swoją klasę w Kędzierzynie-Koźlu, a w reprezentacji krok po kroku staje się jednym z głównych aktorów. Widzę w Semeniuku trochę siebie z boiska. Facet wychodzi na mecz i robi swoją robotę. Semeniuk nie jest typem showmana, jest skupiony na tym, żeby jak najlepiej wypełnić powierzone mu zadania. Widać, że drużyna w trudnych momentach mu ufa – przyznał Murek, mający na koncie 277 meczów w kadrze.

– Semeniuk daje z siebie bardzo dużo i czasem widać jeszcze momenty przestojów, ale wynika to głównie z tego, jak wysoko zawiesza sobie poprzeczkę, praktycznie od początku meczu. Ten przyjmujący ma jednak lata kariery na horyzoncie, zatem jestem spokojny, że w pewnym momencie złapie też jeszcze większą stabilizację – dodał olimpijczyk z igrzysk w Atenach (2004). "Semen" też raz był na olimpijskim turnieju, ale w Tokio nie dostał poważnej szansy.

Skromny, zamknięty lider kadry

W hitowym meczu grupowym przeciwko USA Semeniuk zdobył 13 punktów. Kiedy kibice dyskutowali, kto powinien być na boisku - Aleksander Śliwka czy Tomasz Fornal - "Semen" był na parkiecie cały czas. Przyjmował najwięcej razy, do tego atakował ze świetną skutecznością aż 71 procent.

Po meczu, w swoim stylu, nie popadał w euforię po zwycięstwie nad Amerykanami.

– Analizując to spotkanie, możemy znaleźć parę elementów, które na pewno nie funkcjonowały jakoś super dobrze w naszym wykonaniu. Były jednak też takie, z których możemy być zadowoleni – zdawkowo przyznał Semeniuk.

Jego skromność, pewnego rodzaju zamknięcie przed błyszczeniem w mediach społecznościowych, jest nietypowa w dzisiejszych czasach. Semeniuk czasem potrafi zażartować, choć nie zawsze jest później... dobrze zrozumiany.

– To nie była żadna sugestia, że kibice mają być ciszej, czy coś w tym rodzaju. Ja jestem bardzo szczęśliwy, że mogę być na parkiecie w trakcie meczu, kiedy jest pełna hala. Kibice są naszym dodatkowym zawodnikiem na boisku. Te słowa, to była jedynie moja preferencja. Gdybym mógł wybierać, wolałbym atmosferę jak w tenisie. Ale niech kibice dalej kibicują tak, jak to robią na meczach siatkówki. A wtedy na pewno będzie wszystko dobrze – wyjaśniał Semeniuk po meczu z Amerykanami.

Kilka dni wcześniej przyznał z przymrużeniem oka, że woli więcej tenisowego spokoju, aniżeli tego, co zazwyczaj dzieje się na meczach kadry siatkarzy. W odbiorze ze strony kibiców, tego przymrużonego oka już zabrakło... Ale sprawa wydaje się być wyjaśniona.

– Staram się ograniczać czytanie komentarzy na temat naszych występów na MŚ. O tym, że wywołałem "burzę", dowiedziałem się od mojej narzeczonej. Myślę, że to zostało trochę źle odebrane, tyle mam do powiedzenia – zamknął wątek przyjmujący kadry.

Idealny rok Semeniuka?

Zwycięstwo w Lidze Mistrzów drugi raz z rzędu, transfer do włoskiej Sir Safety Perugia, rola lidera w zespole Biało-Czerwonych. To naprawdę dobry czas dla Semeniuka, który 2022 rok może okrasić dużym sukcesem z kadrą. Nie będzie to pierwszy laur, bo "Semen" ma już m.in. brązowy medal mistrzostw Europy (2021).

W ubiegłym roku nie odgrywał jednak tak kluczowej roli. Teraz, bo zakończeniu kariery reprezentacyjnej przez Michała Kubiaka oraz przy nowym selekcjonerze, którego świetnie zna z czasów ZAKSY, scenariusz na najbliższą przyszłość układa się naprawdę dobrze.

– Zwycięstwo z Amerykanami na pewno poza wynikiem, da nam wiarę, że skoro potrafiliśmy z nimi wygrać za pierwszym razem, to dlaczego miałoby się to nie udać w ćwierćfinale? Myślę, że fakt tego, że nie zagraliśmy porywającego spotkania z USA, takie jest moje odczucie, to poprawiając kilka elementów, możemy w ćwierćfinale zaprezentować się jeszcze lepiej – ocenił Semeniuk po cennej wygranej Polaków z ostatniego wtorku.

Dodajmy jeszcze, że w drużynie narodowej "Semen" gra z numerem szesnastym. Magicznym, mającym naprawdę spore znaczenie, za sprawą tragicznego wypadku z 2005 roku. Zginął wówczas jeden z najlepszych siatkarzy kadry trenera Raula Lozano, Arkadiusz Gołaś. Jego numer po tragedii przejął w kadrze najlepszy przyjaciel, Krzysztof Ignaczak.

"Igła" granie w teamie Biało-Czerwonych zakończył złotem MŚ 2014.

A dzisiaj z szesnastką gra Semeniuk i choć żyjemy już w zupełnie innej rzeczywistości, również za sprawą regularnych sukcesów siatkarzy, to pamięć ciągle trwa. Magia tego numeru niech będzie dodatkowym elementem, przemawiającym na korzyść "Semena" i Biało-Czerwonych.

Polacy mecz 1/8 finału MŚ zagrają w najbliższą niedzielę (tj. 4 września). Rywalem mistrzów świata będzie reprezentacja Tunezji. Spotkanie rozpocznie się o godzinie 21:00, a mecz odbędzie się w Arenie Gliwice.