Doda dwukrotnie stawała na ślubnym kobiercu. Jej pierwszym mężem był Radosław Majdan. Drugi raz przysięgę składała Emilowi Stępniowi. Choć Rabczewska od 20 lat nie schodzi z show-biznesowego świecznika i może pochwalić się błyskotliwą karierą, to do tej pory nie miał szczęścia w miłości.
Właśnie tego szczęścia, ale przede wszystkim rozumienia samej siebie będzie szukać w programie "Doda. 12 kroków do miłości" na Polsacie. To eksperyment psychologiczny, podczas którego wokalistka spróbuje przeanalizować swoje motywacje, dotyczące wyboru partnerów.
Psycholog, Leszek Mellibruda będzie pomagał artystce w eksperymencie. Skłoni ją do zajrzenia w głąb siebie. To z nim również będzie omawiać spotkania z dwunastoma, starannie dobranymi kandydatami. Czy Doda na oczach widzów zdoła znaleźć tego jedynego wśród wspomnianej 12-stki? To się okaże.
Program startuje w sobotę, 3 września o 20:00. W pierwszym odcinku poznamy Dodę od jej wrażliwej strony.
"Każdy kłamie. W głupotach najmniejszych. Ja nie chcę tracić na to czasu. Chcę komuś ufać, bo ja chcę mieć ten czas dla nas, dla siebie, a nie dla rozkładania kartek, czerwonych linii i dochodzenia do prawdy. Bo ja i tak do tego dojdę. Wezmę go, lampa w oczy, dziesięć wykrywaczy kłamstw, podsłuchy. Będę wszystko wiedziała, ale po co mi to jest?" – stwierdza gwiazda.
Niektórzy dziennikarze mieli okazję obejrzeć przedpremierowo pierwszy odcinek programu "Doda. 12 kroków do miłości", a potem zadać kilka pytań artystce. Reporter Plotka spytał Rabczewską o to, jakie są trzy cechy, którymi powinien charakteryzować się jej potencjalny partner.
"Chciałabym, żeby był bardzo honorowy. Również, żeby był bardzo odważny oraz szlachetny. Powinien mieć uczciwe, szczere intencje do świata i do ludzi" – wyliczyła. Potem na tapet wzięto listę rodzimych celebrytek, które rzekomo świadczą usługi seksualne. Napisała o tym Ewa Minge w swojej książce "Gra w ludzi".
Doda w przeciwieństwie do Marcina Tyszki, z którym rozmawialiśmy w naTemat o tej sprawie, nie gryzła się w język. "Wszyscy znamy tę listę, każdy dziennikarz ją zna. To nie jest moja sprawa, jak ktoś swoje życie prowadzi. Rzeczywiście dzielimy z prostytutkami salony biznesowe i czerwone dywany od wielu lat. W ogóle mnie to jednak nie boli, wywalone mam na to" – zaznaczyła.
Rozmowa gwiazdy i reportera zeszła na dość niekomfortowe dla niego tory, choć trzeba przyznać, że od samego początku nie miał łatwo z piosenkarką. Doda ostro zgasiła dziennikarza, podkreślając, żeby potem montażyści Plotka nawet nie myśleli o tym, żeby wyciąć część jej wypowiedzi.
Artystka mówiła o tym, czego nauczyło ją 20 lat w show-biznesie. "Nauczyłam się nie obrażać. Tak jak wy sprzedaliście nazwę mojej płyty, czym spier******ście całą moją grafikę, logo i ideę tworzenia tego albumu. Jak to wytniesz, to urwę ci jaja. Puść to, przynajmniej będziesz je mieć" – zagrzmiała.
Chodzi o to, że Doda była ostatnio zmuszona zmienić plany dotyczące promocji swojej nadchodzącej płyty. Chciała nazwać ją swoim nowym, drugim imieniem (Dorota Aqualiteja Rabczewska), które od jakiegoś czasu figuruje w jej dokumentach. Portal plotkarski wcześniej ujawnił imię, które miało pozostać tajemnicą aż do premiery nowego albumu.