Polscy siatkarze z awansem do ćwierćfinału MŚ. Biało-Czerwoni w niedzielny wieczór pewnie pokonali w Tunezję 3:0 (25:20, 25:15, 25:20), zapewniając sobie miejsce w najlepszej ósemce turnieju. Polacy w najbliższy czwartek zagrają w Arenie Gliwice z USA, a stawką siatkarskiego hitu będzie wejście do strefy medalowej.
Reklama.
Reklama.
Polscy siatkarze bronią tytułu mistrzów świata z 2018 roku
Biało-Czerwoni w niedzielę wygrali z Tunezją w Arenie Gliwice
W ćwierćfinale MŚ Polacy zagrają w czwartek (g. 21:00) z USA
Terminarz tegorocznych MŚ siatkarzy jest dosyć specyficzny. Biało-Czerwoni po wtorkowym zwycięstwie nad USA (3:1) musieli czekać aż do niedzieli na kolejny turniejowy pojedynek. Mistrzowie świata przenieśli się ze szczęśliwego, katowickiego Spodka, a areną zmagań w starciu 1/8 finału MŚ oraz ew. ćwierćfinału turnieju, została dla Polaków Arena Gliwice.
Jeszcze zanim mecz Biało-Czerwonych się rozpoczął, kibice w gliwickim gigancie byli świadkami pasjonującego pojedynku Turków z Amerykanami. Choć USA była wielkim faworytem, ostatecznie spotkanie zakończyło się w tie-breaku. Tego na swoją korzyść rozstrzygnęli siatkarze ze Stanów Zjednoczonych.
Polacy dobrze czują się w Gliwicach
Polacy mecz z Tunezją zaczęli dokładnie w tym samym składzie, co poprzednie pojedynki. Trener Nikola Grbićzaufał m.in. Aleksandrowi Śliwce, przyjmującemu, który w ostatnich dniach zebrał niezrozumiałą ilość krytycznych komentarzy od kibiców. W rezerwie pozostał za to Tomasz Fornal, czyli człowiek od zadań specjalnych. Dający drużynie mocny impuls w roli rezerwowego kadry mistrzów świata.
Pierwszy set rozpoczęliśmy od dwóch skutecznych ataków ze środka, kolejno Jakuba Kochanowskiego i Mateusza Bieńka (2:0). Pierwszy z wymienionych otworzył worek z asami serwisowymi Biało-Czerwonych przy stanie 10:8.
Tunezyjczycy nie zamierzali jednak sprzedać tanio skóry, dochodząc do Polaków na remis 13:13. Odpowiedź Biało-Czerwonych była piorunująca. Bieniek dorzucił asa serwisowego (15:13). To samo zrobił Marcin Janusz (17:14), Śliwka (19:15), Kochanowski (21:16) i stało się jasne, że choć kadra wcześniejsze mecze grała w Spodku, w Gliwicach również czuje się całkiem nieźle. Seta skutecznym atakiem z lewego skrzydła zakończył Śliwka (25:20).
Konsekwentna gra mistrzów świata
Po pierwszym secie statystycznie warto było zwrócić uwagę, że na 100 procent skuteczności zagrał duet polskich środkowych, Kochanowski-Bieniek. Panowie atakowali łącznie sześciokrotnie i spisali się w ofensywie wzorowo.
Taka sama wartość była po stronie Śliwki jego przyjęcia (cztery próby), kapitan Grupy Azoty ZAKSY Kędzierzyn-Koźle był wyjątkowo zmotywowany i po prostu grał tak, jak potrafi, o czym przekonywał przez ostatnich ładnych kilka sezonów.
Trener Tunezji próbował wybić z rytmu Kochanowskiego (10:5) po kolejnym asie serwisowym, ale "Kochan" i kadra nie zamierzali się zatrzymywać. Biało-Czerwoni zbudowali przewagę (12:5), którą konsekwentnie pielęgnowali.
Trudno było tak naprawdę znaleźć jakikolwiek słaby punkt w grze mistrzów świata. Scenariusz powtarzał się niemal taki sam, jak w pojedynkach przeciwko Meksykowiczy Bułgarii. Zaczynało się od dobrej zagrywki, następnie odpowiednie ustawienie bloku, a w razie potrzeby wyprowadzenia kontry, kapitalna skuteczność.
Trener Grbić pod względem zmian zarówno w pierwszym, jak i drugim secie, wprowadził do gry duet: Grzegorz Łomacz oraz Łukasz Kaczmarek. Selekcjoner Biało-Czerwonych przyzwyczaił do tej klasycznej, podwójnej zmiany w końcowej fazie poszczególnych partii.
Tym razem seta zakończył atakiem z prawego skrzydła Kaczmarek (25:15).
Chwilowa nerwówka Biało-Czerwonych
Trzeciego seta Polacy rozpoczęli od trzypunktowego prowadzenia (4:1). Scenariusz był identyczny, mistrzowie robili swoje, a rywale - choć ambicji nie można im odmówić - mogli jedynie przyglądać się uciekającemu zwycięstwu.
Przy stanie 8:3 asa (kolejnego!) zaserwował Bieniek i stało się niemal jasne, że pojedynek Biało-Czerwonych można będzie całościowo zamknąć w 1,5 godziny.
Trener Grbić dokonał zmiany na pozycji przy stanie 8:5 dla Polaków, wprowadzając na parkiet doświadczonego Karola Kłosa. Dosyć niespodziewanie do walki zerwali się Tunezyjczycy, dochodząc Polaków na jeden punkt (9:8). Na boisku niedługo później pojawił się Fornal (10:9), zmieniając Śliwkę.
Tunezja potrafiła się odgryźć m.in. skutecznym blokiem (16:14), którym został poczęstowany rozgrywający nieco gorszy mecz niż zazwyczaj Bartosz Kurek. Kapitan dodatkowo podwinął nieco nogę przy lądowaniu, kibice zadrżeli, ale na szczęście skończyło się na strachu.
Podobnie było z końcowym wynikiem. Świetną akcję Polacy zagrali przy stanie 21:18, kiedy dłuższą wymianę ciosów, pięknych obron, zakończył efektowny pipem Fornal (22:19). Dorzucając do tego kilka istotnych wybloków czy bezpośrednich punktów w tym elemencie, Tunezja nie zdołała "ugryźć" faworyta. Gliwice oraz mistrzowie mogli triumfować.
W ćwierćfinale Polacy zmierzą się z USA, a mecz odbędzie się w najbliższy czwartek (tj. 8 września) o godzinie 21:00 w Arenie Gliwice.
Polska - Tunezja 3:0 (25:20, 25:15, 25:20)
Sędziowali: Rogerio Espicalsky (Brazylia) oraz Denny Cespedes Lassi (Dominikana).
Widzów: 11500.
Przebieg meczu:
I set: 8:6, 12:9, 16:14, 21:16, 25:20
II set: 8:5, 12:5, 16:9, 21:13, 25:15
III set: 8:3, 12:10, 16:13, 21:17, 25:20
Polska: Bartosz Kurek, Marcin Janusz, Kamil Semeniuk, Aleksander Śliwka, Jakub Kochanowski, Mateusz Bieniek, Paweł Zatorski (libero) oraz Łukasz Kaczmarek, Grzegorz Łomacz, Karol Kłos, Tomasz Fornal, Bartosz Kwolek.
Tunezja: Ahmed Kadhi, Khaled Ben Slimene, Elyes Karamosli, Hamza Nagga, Selim Mbareki, Aymen Bouguerra, Taieb Korbosli (libero) oraz Mahdi Ben Tahar.
Dziennikarz sportowy. Lubię papier, również ten wirtualny. Najbliżej mi do siatkówki oraz piłki nożnej. W dziennikarstwie najbardziej lubię to, że codziennie możesz na nowo pytać. Zarówno innych, jak i samego siebie.