"Dzisiejsza młodzież? Zero kultury, nie wiedzą co to savoir-vivre, a właściwie to przydałaby się im kindersztuba". Słyszałam jeszcze parę lat temu od staruszków. Dzisiaj role się odwróciły, to młodzi narzekają na starsze pokolenie. "Niegrzeczni, kłótliwi, zwrócą ci uwagę bez pytania, a na koniec usłyszysz, że starszym należy się szacunek". Doszliśmy jednak do momentu, w którym nikt nie chce słyszeć, że wiek gwarantuje autorytet. Babci się już nie należy.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Starsze osoby bywają dzisiaj nazywane określeniami, które kiedyś starsze pokolenie stosowało wobec młodzieży. "Niewychowani, niegrzeczni, kłótliwi" - słyszę o staruszkach.
Skończył się czas immunitetu dla "babć i dziadków".
Autorytet nie opiera się już wyłącznie na dacie urodzenia, starsze pokolenie musi zrozumieć, że by otrzymać szacunek, musi go najpierw okazać.
Co jest nie tak ze starszymi?
Przywołajmy najpierw scenkę rodzajową ze sklepu spożywczego, która przydarzyła się autorce tego tekstu. Szukając śmietany o odpowiednim poziomie procentowym, udałam się do działu z nabiałem i stanęłam niedaleko starszej pani, która jak widać, też potrzebowała wybrać odpowiednie masło czy mleko
Staruszka nagle przesunęła się w moją stronę, by sięgnąć coś, co stało na wysokości mojej twarzy i krzyknęła na mnie, mówiąc, że zasłaniam jej produkty i "wchodzę przed nią" (?), a mogłabym poczekać, bo... ona jest starsza. Zanim zdążyłam cokolwiek odpowiedzieć, usłyszałam "ale pani jest niegrzeczna".
Wychowana na hasłach "starszym należy się szacunek, odpuść babci, starsi ludzie nie wszystko rozumieją, przymknij na to oko", zamiast cokolwiek wyjaśnić, odburknęłam "przepraszam". I odeszłam.
A potem przypomniałam sobie wszystkie sytuacje, w których moi znajomi, znajomi znajomych i nieznajomi opowiadali, jak potraktowani zostali przez starsze osoby — zarówno obcych staruszków w miejscach publicznych, jak i swoich własnych dziadków.
Role kompletnie się dziś odwróciły. Zamiast o "dzisiejszej młodzieży" słyszę o dzisiejszych staruszkach. To o nich 20 i 30-latkowie wypowiadają się, machając z rezygnacją ręką albo przewracając oczami. A mówiąc brutalnie, miejsce "niewychowanego gówniarza" zajęła "stara (kłótliwa) baba". Co poszło nie tak?
Gdzie najczęściej można spotkać staruszków? Poza domem własnych dziadków (do czego dojdziemy) właściwie w wielu miejscach publicznych, ale najbardziej stereotypowe to apteka i przychodnia lekarza. I już tu zaczynają się schody, bo te przestrzenie osobie młodej kojarzą się raczej negatywnie, a przynajmniej z miejscami do załatwienia konkretnych zadań i powrotem do domu.
Aleksandra przez swoje problemy ze zdrowiem sama przyznaje, że w wieku 24 lat odwiedza tylu lekarzy, co przeciętna staruszka. I dzięki temu dokładnie wie, co dzieje się w poczekalniach opanowanych przez babcie i dziadków.
Starsi ludzie z jakiegoś powodu nie chcą słuchać wyjaśnień recepcjonistki czy innych pacjentów, sami ustalają zasady, których respektowania oczekują.
Sama chce być grzeczna i miła, ale rzadko jest podobnie traktowana w kolejce. Aleksandra ma nawet teorię na temat tego, że tak długie kolejki do lekarzy to nie tylko wina przeciążonego systemu zdrowia, ale także terminów sztucznie blokowanych przez staruszki.
Z przychodni lekarskiej przenieśmy się więc do miejsca neutralnego, czyli środków komunikacji publicznej, które często dla starszych osób są jedyną okazją do interakcji z innymi ludźmi. I nie, nie przeszkadza mi fakt, że starsza pani zagaduje mnie, nawet jeśli bez pytania zaczyna opowiadać mi historie swoich dzieci, wnucząt i 15-letniej suczki Mili.
Przeszkadza mi fakt, że starsi ludzie uważają, że ich wiek jest głównym argumentem do tego, by traktować całą resztę społeczeństwa z góry. Ustępowanie miejsca w komunikacji publicznej to sztampowy przykład.
I nie chodzi wcale o fakt tego, że "młodym" nie chce się tego zrobić. Historii o tym, jak starsza pani znienacka podchodzi do kogoś, kto po pracy jest zmęczony, być może zagapił się w telefon albo zwyczajnie jej nie zauważył, a potem na cały autobus zaczyna lamentować, że nikt jej miejsca nie ustąpił, słyszałam zdecydowanie za dużo.
Hanna opowiada, że kilkanaście lat temu, gdy sama była nastolatką, starszy pan postanowił wymusić na niej miejsce w autobusie poprzez... uderzenie jej laską. "Babciom" i "dziadkom" nie tylko się "należy".
Wiele starszych osób nie jest w stanie w kulturalny sposób nawiązać rozmowy z dzieckiem, nastolatkiem czy osobą młodszą od siebie w myśl zasady "co wolno wojewodzie, to nie tobie smrodzie". I to polskie przysłowie, może zabawne, może głupawe jest idealnym odzwierciedleniem tego, jakie pokolenie staruszków zostało stworzone dzięki budowaniu autorytetu tylko na podstawie daty urodzenia. Roszczeniowe, niegrzeczne, przekonane o własnej nieomylności.
"Dziecko, jak ty wyglądasz"
Babcie i dziadkowie bywają też osobami, które uczyły nas, że nie wypada komentować cudzego wyglądu, wyśmiewać się z kolegi z klasy i być niegrzecznym, jednak jednocześnie to oni roszczą sobie prawo do komentowania wyglądu innych osób.
Na ciałopozytywnych forach wiele miejsca poświęca się temu, by otaczać się osobami, które wspierają nas w pozytywnym myśleniu na temat swojego ciała. Bardzo często to dziadkowie są osobami, z którymi relacja przełożyła się na niezdrowy kontakt z jedzeniem czy własną sylwetką.
A trudno nie zauważyć, że to także osoby starsze najczęściej roszczą sobie prawo do komentowania wyglądu innych osób na ulicy. Uwagę starszej pani/pana może przyciągnąć za krótka spódniczka, kolorowe włosy, kolczyki, tatuaże. Właściwie to standard. Często osoby mierzące się z nadprogramowymi kilogramami słyszą rady od osób starszych. Niechciane rady.
Martyna mówi, że od zawsze "waży więcej", ale dopiero od kilku lat stara się wychodzić z domu ubrana tak, jakby waga nie miała znaczenia. Zakłada leginsy, krótsze bluzki, czasem nawet krótkie spodenki. Jeśli na ulicy bywa zaczepiana, to zawsze albo przez nastolatków, albo przez starsze panie.
Autorytet to rzecz wypracowana, a nie nadana
Jednocześnie nadal słyszę, że kiedyś młodzi ludzie szanowali zdanie starszych, a babcia, dziadek czy starsza sąsiadka, a nawet obcy staruszek na ulicy były osobami, które mogły skarcić dziecko, upomnieć nastolatka, posłużyć dobrą radą, o którą nikt akurat nie prosił.
Czytam, że jako społeczeństwo wykluczamy starsze osoby, bo "te przypominają nam o tym, że sami będziemy starzy, słabi i zapomniani". Ale nie zgadzam się z tym. Tak samo, jak nie zgadzam się ze słowami, zgodnie z którymi starsi ludzie mają pewien rodzaj immunitetu, który pozwala im na wszystko.
Tak, starsi ludzie mogą częściej się mylić, działać wolniej, wygłaszać sądy ze swojej epoki, które dziś mogą brzmieć krzywdząco, toksycznie, "niepoprawnie politycznie" i nie należy ich za to oceniać dzisiejszą miarą. Warto rozmawiać z empatią.
Mają prawo nie mieć wiedzy na temat funkcjonowania dzisiejszego świata, bo ten w ciągu ostatnich kilkunastu lat zmienił się bardziej niż przez większą część ich życia.
Jednocześnie nie mają żadnej pokory i często to dziadkowie zarzucają wnuczkom, że ci "poszli na nie takie studia, wybrali złą pracę i mają nic niewarte hobby".
Nadszedł zmierzch autorytetu zbudowanego tylko na wieku. Nie, starsi ludzie nie mogą już krzyczeć, karcić, krytykować i narzucać swojego zdania, tylko dlatego, że "przeżyli więcej", a raczej po prostu żyją dłużej.
Niezależnie od tego, w jak trudnych czasach się wychowali i jakie deficyty emocjonalne wynieśli z PRL-owskiego czy wojennego domu, nowe pokolenia nie są już za nie odpowiedzialne. I nie muszą ich znosić w myśl zasady "to starszy człowiek, on już tak ma".
Przy okazji ruchu #metoo mówiliśmy o "zmierzchu starego dziada", co nie miało wiele wspólnego z wiekiem, ale raczej z mentalnością pewnego typu mężczyzn. Może przy okazji osób starszych warto powiedzieć o "końcu babci, której się wszystko należy" tylko dlatego, że... jest starsza.
Izolowanie się od starszych osób jest w naszym społeczeństwie faktem, może jednak łatwiej byłoby temu zapobiec, gdybyśmy oprócz empatycznych młodych, mieli także seniorów, którzy potrafiliby porozmawiać z poszanowaniem swojego rozmówcy bez względu na jego i swój wiek.
Po pierwsze, wszyscy patrzą na mnie spode łba i często słyszę dosłownie szepty staruszek, które dziwią się, "co mi może być takiej młodej" i że "na siłę sobie choroby wyszukuję". Standardowym zachowaniem jest awantura o miejsce w kolejce. Jeśli zapisy są na godzinę, to zawsze znajdzie się staruszka, która pokłóci się ze mną o to, że ona czeka w przychodni od 6.00, więc ma pierszeństwo, chociaż ja przyszłam o umówionej z lekarzem porze.
Aleksandra
24 lata
Ostatnio słyszałam w kolejce, jak dwie panie rozmawiały na temat tego, że do lekarzy poumawiały się wszędzie z wyprzedzeniem, ale nie wiedzą, czy będzie im się chciało przyjść. Po co odwoływać? Starsza pani wymaga i tak ma być. Dla mnie urwanie się z pracy do lekarza to walka z czasem, ona ma cały dzień na plotkowanie w poczekalni, nie będzie szanowała ani czasu lekarza ani innych czekających na termin wizyty.
Aleksandra
Słyszałam od starszych pań, że wyglądam "niesmacznie", że "trzeba się trochę zakryć, jeśli ma się więcej ciała". Raz latem starsza pani zapytała mnie, czy nie jest mi za gorąco od tej tuszy i sprawiała wrażenie przemiłej, przejętej. A staruszek na przystanku autobusowym zwrócił mi uwagę, że jem pączka, a już mi chyba wystarczy. Dzieciaki i nastolatkowie bywają okrutni i niewychowani, ale starsi ludzie? Wzór cnót, dobrego wychowania? Nikt ci tak nie przygada, jak starsza pani.