Czy skrajna prawica dojdzie do władzy w Szwecji, która dotąd była bastionem socjaldemokratów? Lada dzień przekonamy się o tym na 100 proc., ale po niedzielnych wyborach szwedzcy nacjonaliści z wynikiem ponad 20 proc. i tak triumfują, bo nigdy wcześniej nic takiego się nie zdarzyło. A jeśli dorzucić jeszcze skrajną prawicę, która właśnie idzie po władzę we Włoszech, mamy obraz, jak może zmienić się Europa.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
W niedzielę Szwedzi wybrali nowy parlament, ale stała się rzecz przedziwna. Po wyborach nikt nie ogłosił zwycięstwa, nikt też nie przyznał się do porażki. Lewica i prawica tak bardzo szły łeb w łeb, że żaden przedwyborczy sondaż nie wskazał zdecydowanego lidera, a po wyborach przywódcy głównych ugrupowań wstrzymali się z okazaniem wyborczych emocji i deklaracji. – Nie wiadomo, jak skończą się te wybory – usłyszał tylko naród.
Co najmniej do środy, dopóki nie zostaną zliczone głosy rodaków za granicą, Szwedzi nie będą pewni, kto i w jakiej konfiguracji będzie tworzył nowy rząd. I teoretycznie jeszcze wszystko może się zdarzyć.
Ale już widać, że rządząca do tej pory centrolewica przełyka gorycz porażki, a prawica, zwłaszcza ta skrajna, żyje niespotykanym dotąd sukcesem.
W kraju, który latami miał opinię liberalnego, opiekuńczego, twierdzy socjaldemokratów, wielokulturowości i poprawnej polityczności, na drugą siłę w państwie wyrosło skrajnie prawicowe ugrupowanie, a blok czterech partii prawicowych – według niepełnych jeszcze wyników, po przeliczeniu ok. 95 proc. głosów – zdobył 176 z 349 miejsc w parlamencie.
O trzy więcej niż blok centrolewicowy, który wraz z rządzącą od ośmiu lat Szwedzką Socjaldemokratyczną Partią Robotniczą, również tworzą cztery ugrupowania (173).
– To zmiana o 180 stopni. Na 100 proc. wszystko będziemy wiedzieć najwcześniej w środę, ale zmiana na pewno będzie bardzo duża – reaguje Teresa Sygnarek, prezes Zrzeszenia Organizacji Polonijnych w Szwecji.
Ta potencjalna zmiana nie wszystkim się podoba. "Szwecja zmierza w kierunku nowej ery politycznej, gdy prawica jest bliska zwycięstwa" – podsumował Bloomberg.
Poparcie dla bloku prawicowego
Blok prawicowy szedł do wyborów ze wspólnym kandydatem na premiera, jakim został Ulf Kristersson, lider opozycyjnej, Umiarkowanej Partii Koalicyjnej, która w wyborach 2018 roku zdobyła drugi wynik w kraju. Teraz, po przeliczeniu ok. 95 proc. głosów, miała "tylko" 19,1 proc. głosów.
Największe z całego bloku, rekordowe wręcz poparcie, na dzień 12 września zdobyli zaś Szwedzcy Demokraci,partia powszechnie uważana za skrajną prawicę – niemal 21 proc. I właśnie to wzbudza największy niepokój wśród przeciwników politycznych.
Dla porównania najsilniejsza w kraju, rządząca partia socjaldemokratyczna premier Magdaleny Andersson – przy wciąż niepełnych wynikach – zdobyła 30,5 proc. głosów.
– Szwedzcy Demokraci posługują się ksenofobiczną retoryką i nieustannie wykorzystują mniejszości, takie jak różne grupy imigrantów i muzułmanów, jako kozły ofiarne dla wszystkich problemów społecznych. Wzrost poparcia dla nich ma negatywny wpływ na inne partie konserwatywne. Uważam, że jeśli Szwedzcy Demokraci będą mieli szansę rządzić Szwecją, nadal będą radykalizować swoich konserwatywnych sojuszników – komentuje w rozmowie z naTemat Magnus Runsten, radny ze Sztokholmu, o którym kiedyś w Polsce było głośno, gdynazwał polskie i węgierskie władze "prawicowymi nacjonalistami". Interweniowała wtedy polska ambasador w Sztokholmie.
Dziś z niepokojem patrzy na to, co dzieje się w Szwecji, jak w siłę rośnie to ugrupowanie i jak wpływa na pozostałe partie prawicowe.
Również w mediach nie brakuje opinii, że inne ugrupowania zbliżają się w swoich poglądach do Demokratów. Nawet premier Andersson powiedziała tuż przed wyborami, że wzrost poparcia dla skrajnej prawicy to częściowo wina prawicowej opozycji, która "poświęciła tyle czasu i wysiłku, aby przekonać ludzi, że Szwedzcy Demokraci nie są partią, która tak naprawdę są”.
– Dziś to największa partia w prawicowym bloku, który wydaje się, że wygrał te wybory, choć nie policzono jeszcze wszystkich głosów i nie jest to w 100 proc. pewne. Liberałowie mówią, że ich zablokują przed tworzeniem rządu, ale nie jestem pewien, czy zdołają to zrobić – obawia się nasz rozmówca.
Dodaje, że Szwedzcy Demokraci to partia, która ma korzenie w ruchu tzw. białej supremacji i nazizmie. – To tak, jakby wielu wyborców zapomniało lekcji z przeszłości. Uważam to za niezwykle niepokojące. Obawiam się brutalizacji społeczeństwa i polityki – podkreśla.
Poparcie dla Szwedzkich Demokratów
Wynik Szwedzkich Demokratów już dziś to o ogromny skok w porównaniu do poprzednich lat, który dużo mówi też o szwedzkim społeczeństwie. "W tych wyborach zanotowali największy wzrost poparcia spośród wszystkich ugrupowań" – analizuje Bloomberg.
Gdy pierwszy raz, w 2010 roku, dostali się do parlamentu, poparcie dla nich nie przekraczało 6 proc. W 2018 roku głosowało na nich 17,5 proc. Szwedów. Stali się wtedy trzecią siłą w parlamencie, z którą jednak długo nikt nie chciał współpracować.
Jak może być tym razem, przy założeniu, że to prawica będzie tworzyć rząd?
– Naszą ambicją jest zasiąść w rządzie – zapowiedział teraz ich lider, Jimmie Akesson, który w niedzielę chyba jako jedyny okazywał wielką radość.
W poniedziałek – podkreślmy ponownie, że wciąż przy niepełnych wynikach – sekretarz jego partii stwierdził: – Oczywiste jest, że musimy być w stanie dyskutować o stanowiskach ministerialnych. Jasne jest, że musimy być w stanie rozmawiać o stanowisku premiera, przewodniczącego parlamentu i stanowiskach przewodniczących w różnych komisjach Riksdagu.
Ale czy rząd z Demokratami w ogóle jest możliwy? Wielu komentujących to wyklucza.
Teresa Sygnarek podkreśla, że trzeba poczekać kilka dni, zanim wszystko się rozstrzygnie. Dziś nie wiadomo, czy nawet z takim poparciem Szwedzcy Demokraci mogliby wejść do rządu.
– Zobaczymy, jaka będzie układanka, jak dogadają się partie. Wszyscy zarzekali się, że nie dopuszczą Szwedzkich Demokratów do rządu koalicyjnego, ale ciekawe będzie, jak można wykluczyć drugą co do wielkości partię – mówi.
Wynik tego ugrupowania absolutnie jej nie zaskakuje. – To skutek tego, że ci, którzy na nich głosowali, są niezadowoleni z polityki migracyjnej w Szwecji. A także z wysokiej przestępczości i małych kar, które dostają przestępcy – mówi.
Partia 43-letniego Akessona zapowiedziała m.in. wprowadzenie dłuższych kary pozbawienia wolności i ograniczenie imigracji do minimum.
25 września wybory we Włoszech
Czy tak zmienia się Europa? Oczy wielu Europejczyków skierowane są też na Włochy, gdzie wybory odbędą się 25 września. Tu, w przeciwieństwie do Szwecji, od tygodni i z każdej strony napływają doniesienia o tym, jak to skrajna prawica w tym kraju szykuje się do przejęcia władzy, jak rośnie w siłę, umacnia się na prowadzeniu, a liderka ugrupowania Bracia Włosi, Giorgia Meloni, może zostać pierwszą kobietą na stanowisku premiera Włoch.
– Te wybory też bardzo mnie niepokoją – mówi Magnus Runsten. – Dla dobra całej UE i Ukrainy. Myślę, że niektóre skrajnie prawicowe partie we Włoszech mogą sabotować wspólne wysiłki UE, by poradzić sobie z Rosją.
W komentarzach na politycznym Twitterze oba kraje już są wrzucane do jednego worka. Wraz z opiniami, że taki widać trend w Europie. "Wyniki szwedzkich nacjonalistów są symbolem szerszej zmiany w polityce europejskiej" – analizuje Bloomberg.
Tu wystarczy przypomnieć wiosenne wybory prezydenckie we Francji, które wygrał Emmanuel Macron, ale prawicowa Marine Le Pen biła rekordy w sondażach i ostatecznie i tak zdobyła lepszy wynik niż w poprzednich wyborach.
Zresztą, była kandydatka na prezydenta Francji, przesłała już gratulacje Szwedzkim Demokratom.
Zrobiła to też Alternatywa dla Niemiec, która gratulowała "sensacyjnego sukcesu w wyborach".
A także m.in. Grupa Europejskich Konserwatystów i Reformatorów w PE. "Konserwatywne przesłanie cieszy się coraz większym zainteresowaniem w całej Europie" – napisali.
"Wirus skrajnej prawicy szybko rozprzestrzenia się w Europie – dziś w Szwecji, a jutro we Włoszech" – dużo podobnych opinii znajdziemy w sieci.
Ta partia nieco zmieniła kurs. Byli przeciwni członkostwu Szwecji w UE oraz przeciwko wstąpieniu do NATO. Natomiast na skutek wojny w Ukrainie zmienili zdanie i głosowali za przystąpieniem do NATO. To na pewno było policzone na ich korzyść, bo przeciętny Szwed uważa, że okres neutralności się skończył i bez sojuszników NATO jesteśmy bardzo narażeni ze strony Rosji.