Arkadiusz Milik jest szalony, kolejny gol w Lidze Mistrzów. Bolesna wpadka Zielińskiego
Krzysztof Gaweł
14 września 2022, 23:08·3 minuty czytania
Publikacja artykułu: 14 września 2022, 23:08
Arkadiusz Milik znów trafił do siatki rywali w barwach Juventusu Turyn, tym razem w Lidze Mistrzów, ale jego zespół przegrał niespodziewanie z Benficą Lizbona w stolicy Piemontu 1:2 (1:1). Polak trafia dla Starej Damy średnio co 80 minut, ależ ma wejście do giganta. Gola nie strzelił Piotr Zieliński, który zmarnował rzut karny, a potem jego powtórkę. SSC Napoli i tak ograło Rangers w Szkocji 3:0 (0:0).
Reklama.
Reklama.
Arkadiusz Milik znów trafił do siatki rywali dla Juventusu, tym razem w LM
Polak robił co mógł, ale jego zespół przegrał sensacyjnie z Benficą Lizbona
Bramkę mógł też mieć Piotr Zieliński, który zmarnował dwa rzuty karne
Turyński Juventus po ostatnim meczu w Serie A mógł się nabawić traumy, bo nie dość że stracił punkty z US Salernitaną (2:2), to jeszcze sędzia w końcówce wyrzucił z boiska Arkadiusza Milika i nie uznał jego gola, choć Polak strzelił go prawidłowo i dał wygraną Starej Damie. Na kilka minut, bo sędziowie VAR gola anulowali, a na murawie doszło do awantury i posypały się czerwone kartki. Juve do meczu w LM ruszało więc naładowane energią.
I już w 4. minuce Leandro Paredes wrzucił piłkę przed bramkę Orłów z Lizbony z rzutu wolnego, a Arkadiusz Milik świetnie wyszedł w powietrze i głową skierował piłkę do siatki rywali, pokonując Odysseasa Vlachodimosa. Polski snajper od kiedy trafił do Turynu trafia jak najęty, na koncie ma już trzy gole, dwa w Serie A (a może nawet trzy, bo jednego go pozbawiono) oraz jeden w Champions League.
Stara Dama nie była jednak w stanie sięgnąć po triumf, bo reszta zespołu poziomem nie doszlusowała do naszego snajpera. W końcówce pierwszej połowy Joao Mario wykorzystał rzut karny i pokonał Mattię Perina, a zwycięstwo Orłom w Piemoncie zapewnił tuż po przerwie David Neres. Juve rozpoczęło rywalizację w LM od dwóch porażek i teraz musi zacząć wygrywać, by awansować z grupy H.
Juventus Turyn - Benfica Lizbona 1:2 (1:1)
Bramki: Arkadiusz Milik (4) - Joao Mario (43-karny)
Tymczasem w Hajfie miejscowe Maccabi gościło ekipę Paris Saint-Germain i niewielu ekspertów widziało szansę, by gospodarze nie zebrali tęgiego lania w starciu z tercetem Kylian Mbappe - Neymar - Lionel Messi. Ale miejscowi zaskoczyli kompletnie PSG, a w 24. minucie sensacyjnie prowadzenie dał miejscowym Surinamczyk Tjarron Chery. Paryżanie odpowiedzieli bramkami Messiego (37 min.), Mbappe (69 min.) oraz Neymara (88 min.) i są liderem w stawce. Zgodnie z planem rzecz jasna.
Inna włoska ekipa z Polakiem w składzie, czyli SSC Napoli, mierzyła się na Ibrox Park z Glasgow Rangers. Neapolitańczycy po efektownej wygranej 4:1 nad Liverpoolem stali się faworytem grupy i potwierdzili to w Szkocji, choć polski pomocnik tym razem nie zdołał powtórzyć genialnego występu sprzed tygodnia. A znów mógł być bohaterem. Najpierw ostrzelał słupek na początku meczu, a w 60. minucie podszedł do rzutu karnego. Niestety, jego strzał odbił Allan McGregor.
Z dobitką ruszył Matteo Politano, ale sędzia Mateu Lahoz jego gola nie uznał. I kazał powtórzyć "jedenastkę". I znów "Zielu" ruszył do piłki, strzelił tak samo źle i znów górą był bramkarz Szkotów. Ale Włosi wygrali efektownie, gole strzelali Matteo Politano, Giacomo Raspadori oraz Tanguy Ndombele. Polski pomocnik zagrał do 82. minuty. Jego zespół spisał się wspaniale, jest liderem grupy A Champions League.