Plakat, na nim trzech gości. Hokeistów. Skupiony wzrok, patrzą przed siebie. Wyglądają trochę jak bohaterowie powieści Tolkiena. Jeden z nich przykłada dłonie do globusa, z którego rozchodzą się błyskawice. Poniżej hasło: "Uratujemy świat!". Tak hokeiści Cracovii Kraków zachęcają kibiców, by przeszli na mecz z Zagłębiem Sosnowiec. Mecz, który rozgrywany będzie w piątek. 21 grudnia. O ile będzie...
To już nie te czasy, gdy w zaproszeniach na imprezy dominuje sztampa. I zwykłe przekazy, typu "Przyjdźcie na mecz", albo "Trzymajcie kciuki za naszych". Dziś musi być oryginalnie, z pomysłem. A jeśli można przy tym wykorzystać coś, o czym wszyscy mówią, co jest akurat na czasie, to czemu nie. Z takiego założenia wyszli marketingowcy Cracovii.
Na stronie internetowej klubu widzimy nie tylko plakat, ale i krótki tekst. Patetyczny, mający zmotywować. Oto jego fragment: "Cały świat powoli wstrzymuje oddech przed datą, o której mówi się od wielu lat. Podobno Majowie nie mylili się i nieprzypadkowo zakończyli swój kalendarz na 21 grudnia 2012 roku. Wtedy jednak nie zdawali sobie jeszcze sprawy z tego, że w Krakowie na lód wyjdą hokeiści Pasów, zagrają o zwycięstwo i ocalenie świata".
Reportaż o hokeju w Krakowie:
W dalszej części tekstu przeczytamy, dlaczego zawodnicy są akurat tak ucharakteryzowani. Chodzi o to, że mają być skoncentrowani i zdeterminowani. Wszystko przez to, że losy świata zależą właśnie od nich. Stąd ten wzrok. Stąd też ten globus. Są jak James Bond albo inni bohaterowie kina, którzy samotnie muszą wygrać ze złem i uratować świat przed zagładą.
A sam mecz? Odbędzie się w piątek o godz. 18. Jeśli chcesz zobaczyć krakowskich herosów w akcji, nie wydasz na to majątku. Normalny bilet kosztuje 10 zł, student zapłaci dwa razy mniej, a kobiety i dzieci wejdą za symboliczną złotówkę.
To nie pierwszy przypadek, gdy klub sportowy wykorzystuje konkretne wydarzenie do celów marketingowych. Do zaproszenia kibiców. Tyle tylko, że z takimi działaniami trzeba bardzo uważać. Przykład? Proszę bardzo. Koniec listopada, Andrzejki, piłkarska ekstraklasa. Lech Poznań gra u siebie ze Śląskiem Wrocław, a mecz na plakatach reklamowany jest jako "andrzejkowe lanie Śląska".
Potem piłkarze wybiegają na murawę. I Lech nie ma szans. Przegrywa 0:3, a cała Polska potem kpi, że lanie, owszem, było, ale w drugą stronę.