
Dymitr Głuszczenko, twórca popularnego serwisu Kwejk.pl, został Człowiekiem Roku Internetu w głosowaniu Webstar Festival. Jedni wskazują, że niezasłużenie, bo Kwejk to "kloaka internetu" i "baza gimbusów". Członkowie głosującej kapituły milczą, a inni mówią wprost: krytykanci po prostu mu zazdroszczą.
Nie da się bowiem ukryć, że będąc "śmietnikiem internetu", jak sam nazwał swój serwis Głuszczenko, jest on też wykresem nastrojów społecznych. Nie ma tam ograniczeń politycznych ani społecznych. O tym, co ląduje na stronie głównej, decydują moderatorzy. Obrazki dodają użytkownicy. Na Kwejku dostaje się Platformie, PiS-owi, Smoleńskowi, lesbijkom, celebrytom i każdemu innemu. Nie ma tam świętości. Czy twórca takiego miejsca zasługuje więc na bycie Człowiekiem Roku Internetu?
Czemu kwejk budzi tak wielkie emocje? Niewątpliwie ze względu na popularność – odwiedza go kilka milionów Polaków miesięcznie. To zaś daje Dymitrowi Głuszczence
Nie kręci mnie to, tzn. taka pseudosława. Jest za dużo hejterów, którzy zawsze wiedzą o tobie więcej niż ty sam. Udzielisz wywiadu i zaczynasz wojnę z całym internetem. Poza tym, jestem młody, mam jeden z najbardziej rozpoznawalnych serwisów w Polsce, dlatego wiesz... lepiej się z tym nie obnosić. Po pierwsze, może to być trochę niebezpieczne, a po drugie, po prostu niefajne. Nie mam też takiego drygu do lansu.
Największe jednak kontrowersje budzą treści publikowane na kwejku. Można tam znaleźć zarówno żarty dla dorosłych, nastolatków, obrazki związane z muzyką, kadry z filmów i tysiące innych rzeczy. Dla Mariusza Składanowskiego sprawa w tej kwestii jest prosta: jeśli ludzie chcą to oglądać, to ich sprawa.
Niestety, członkowie kapituły, która przyznała mu tę nagrodę, wolą milczeć. Część z nich po prostu odmawia komentarzy, inni zgadzają się na rozmowę, ale anonimowo. Głosujących jest kilkudziesięciu, ale wielu z obecnych na tej liście już od dawna nie pracuje w swoich firmach. Niektórzy nie zostali wykreśleni na własne życzenie, inni tam widnieją pewnie przez gapiostwo organizatorów.
Mój kolega był mi winien 500 zł, a że był programistą, to mu powiedziałem, żeby mi zrobił stronę. Nazwę Kwejk.pl miałem już wcześniej zarejestrowaną. Nawet chyba na zasadzie testu, jak w ogóle domenę kupić. Tak więc on mi zakodował stronę, a ja stworzyłem grafikę. Czyli odpaliłem Photoshopa, dałem czarne tło, na to obrazki... (...) Na koniec dodałem znaczek Facebook share. Czyli że to można na Facebooka wrzucić. Nie wiem, skąd mi się to wzięło, ale pomyślałem, że tak będzie fajnie, i od tego wszystko poszło. CZYTAJ WIĘCEJ
Zdaniem naszego informatora, "ten konkurs zszedł na psy". – Poważne agencje się z niego wycofują. System głosowania jest w nim absurdalnie nieprzemyślany, a całe to przedsięwzięcie nastawione jest tylko na kasę. Kwiatki takie, jak wygrana założyciela Kwejka, to potwierdzają – mówi nam informator. I wskazuje, że kilka lat temu nagrodę dostawali ludzie, którzy wnosili "wartość dodaną" do internetu, a nie tylko "dostarczali ludziom prymitywnej rozrywki".
Również internauci dzielą się w kwestii nagrody dla Kwejka. Jedni piszą: "Kwejk to najgorszy serwis jaki znam! Jak można w ogóle na niego wchodzić?!". Inni kontrują:
Pan Glouchtchenko jest naprawdę łebskim gościem, a do tego skromnym i nieowijającym w bawełnę. Co prawda wiele osób narzeka na Kwejka (że niski poziom itp.), ale nie da się ukryć, że jest on ważnym graczem w polskim Internecie. CZYTAJ WIĘCEJ
Czy Kwejk jest na tyle ważny, by zasługiwać na takie nagrody? Szybko to weryfikuję, patrząc na Facebooka. W ciągu tylko kilkunastu sekund naliczam pięć udostępnień rzeczy z Kwejka – i to u osób, które za "gimbazę" żadną miarą nie mogą być uznane. Wygląda więc na to, że Kwejk faktycznie jest społecznym barometrem. Nawet jeśli odczyt wyników nam się nie podoba.

