W tym miesiącu do sądu trafi akt oskarżenia przeciwko Piotrowi Staruchowiczowi, nieformalnemu szefowi kibiców Legii Warszawa. Prokuratura nie dysponuje jednak materialnymi dowodami potwierdzającymi zarzuty – donosi dziś "Rzeczpospolita".
Zbliża się finał ciągnącej się od kilku miesięcy sprawy "Starucha". Prokurator Walerian Janas ma zamiar jeszcze w tym miesiącu przekazać akt oskarżenia do sądu. Oskarży Staruchowicza o handel 1 kg narkotyków i próbę wprowadzenia do obrotu kolejnych 5 kg oraz posiadanie dowodów osobistych należących do innych osób. Sęk w tym, że – jak pisze dziś "Rzeczpospolita" – materiał dowody jest bardzo kontrowersyjny.
Z informacji dziennika wynika, że w ostatnim czasie policja naciskała na Marka H. ("Haniora"), by przypomniał sobie nowe okoliczności, które mogłyby wzmocnić oskarżenie. To się jednak nie udało.
"Staruch", nieformalny lider kibiców warszawskiej Legii, został zatrzymany w maju tego roku. Od tego czasu przebywa w areszcie, a dla środowiska "Gazety Polskiej" i "Gazety Polskiej Codziennie" stał się "więźniem sumienia III RP".
Prokuratura nie dysponuje materialnymi dowodami potwierdzającymi zarzuty. Przez ostatnie dwa miesiące śledczy poszukiwał dowodów, które wzmocniłyby akt oskarżenia. Bezskutecznie. (…) Według tygodnika „Wprost", zarzuty wobec Staruchowicza opierały się wyłącznie na zeznaniach świadka koronnego Marka H. ps. Hanior, karanego wcześniej handlarza narkotyków. CZYTAJ WIĘCEJ
"Rzeczpospolita"
Za to ów świadek, który wcześniej kategorycznie wykluczał udział „Starucha" w grupie jeżdżącej na tzw. ustawki kibiców, nagle odzyskał pamięć i zeznał, że Staruchowicz miał brać udział w czterech z nich. Według naszych informacji prokuratura nie uznała zeznań za wiarygodne. CZYTAJ WIĘCEJ