Mina Lewandowskiego mówi wszystko, kibice wygwizdali reprezentację. Czas bić na alarm?
Krzysztof Gaweł
23 września 2022, 09:45·3 minuty czytania
Publikacja artykułu: 23 września 2022, 09:45
Porażka 0:2 z Holandią w Lidze Narodów to chyba nasze najmniejsze zmartwienie na dwa miesiące przed pierwszym meczem w finałach mistrzostw świata. Oranje obnażyli nasze słabe strony, dość wspomnieć, że Robert Lewandowski nawet nie oddał strzału na ich bramkę. Jego mina mówi wszystko, został całkowicie odcięty od gry przez rywali. A na koniec kibice wygwizdali Polaków. Czy to już pora, żeby bić na alarm?
Reklama.
Reklama.
Reprezentacja Polski przegrała z Holandią starcie Ligi Narodów w Warszawie
Polacy zagrali bardzo słabo, po meczu zostali wygwizdani przez kibiców
Za dwa miesiące rozpoczniemy rywalizację w MŚ. Nasza gra wygląda źle
Pojedynek Ligi Narodów z Holandią wypadł nam idealnie na dwa miesiące przed pierwszym meczem w finałach MŚ w Katarze, czyli starciem z Meksykiem. Tak się złożyło, że oba mecze dzieli 270 minut spędzonych przez Biało-Czerwonych na murawie i okres, w którym kadra może doszlifować formę na mundial. I już wiemy, że pierwsze 90 minut za nami. Bardzo ciężkie i nie napawające optymizmem. Tak, to już pora, żeby bić na alarm.
Robert Lewandowskirozmawiał z trenerem naszej kadry jeszcze w trakcie meczu. Potem starał się pomóc kolegom, próbował się cofać. Wreszcie zszedł zrezygnowany i smutny z boiska po końcowym gwizdku. Podziękował mu Louis van Gaal, porozmawiał chwilkę z Fransem Hoekiem, którego zna jeszcze z czasów Leo Beenhakkera. A potem smutny opuścił PGE Narodowy. Jego mina mówiła wszystko.
Defensywa zagrała z Oranje bardzo słabo. Niepewne, nerwowo, nieskutecznie. Zobaczcie na gole, które strzelili Holendrzy i na okazje, które kreowali. Nasi obrońcy byli jak pijane dzieci we mgle, tak środkowi, jak i wahadłowi. A to miała być nasza podstawa, nasz wyróżnik za kadencji Czesława Michniewicza. Jak widać, nie jest. W drugiej linii wyróżnił się Piotr Zieliński, który zagrał znakomite zawody, ale był na boisku był bardzo samotny.
Grzegorz Krychowiak jest cieniem siebie, reszta kolegów nie poszła mu w sukurs, choć starał się w naszym boiskowym chaosie odnaleźć Nikola Zalewski. Miał nawe świetną okazję, ale bramkarz Oranje był górą. Okazję zmarnował też Arkadiusz Milik, który tak jak Zieliński i Zalewski jest w świetnej formie, ale tym razem chybił, bo zwyczajnie odskoczyła mu piłka. I to chyba koniec pozytywów w naszej grze. Kreowanie sytuacji? Defensywa? Jest źle.
Najlepszym obrazem naszych problemów niech będzie niemoc Roberta Lewandowskiego w czwartkowym meczu. Kapitan nie oddał celenego strzału na bramkę! To nie przypadek, wszak Louis van Gaal chwalił Polaka przed meczem nie przez grzeczność, ale mając świadomość, jak znakomitym jest graczem. "Lewy" szaleje w Barcelonie, zdobył 11 bramek w ośmiu meczach, ale w kadrze nie ma wsparcia. Raptem 36 razy dotknął piłki. Był cieniem samego siebie.
I to nie jest przypadek, bo już w czerwcowych meczach z Belgią oraz Holandią był przez rywali skutecznie odcinany od gry. Nie strzelał bramek, okazji miał jak na lekarstwo. Klasowe drużyny potrafią go zneutralizować i odciąć od gry, a to dla Biało-Czerwonych oznacza katastrofę. Czy poradzi sobie z tym Meksyk? Cóż, ciężko jechać do Kataru z nadzieją, że rywale przegapią naszego kapitana i że jakoś to będzie. A na razie tak wszystko wygląda.
Dla Czesława Michniewicza zaczyna się kluczowy czas w drużynie narodowej. Na razie nie ma znaczenia, czy zostanie po MŚ czy nie. Gdzie i do kogo dzwonił. Czy mówi prawdę, czy pomija niewygodne fakty. Teraz chcemy od niego dowodów, że ma na ten zespół plan i że wie, jak poradzić sobie z problemami. W obronie, pomocy oraz ofensywie. - To cały czas jest plac budowy - mówił po meczu selekcjoner. A my mamy nadzieję, że wie, co robi.
Jak zapowiedział na konferencji po meczu, zespół do Walii leci po zwycięstwo i chce zmazać plamę po fatalnym meczu. I jeśli w niedzielę nie pokażemy przeciw Wyspiarzom dobrej, skutecznej i pomysłowej gry, to trzeba będzie szykować się na porażkę w Katarze. Bo 90 minut z Chile naszej gry nie odmieni. Pracy jest wiele, efektów na razie nie widać, a selekcjoner tym razem nie zwiedzie nas pięknymi słowami.
Kibice dali mu wystarczającą recenzję gry Biało-Czerwonych. Po meczu z Oranje przeraźliwie gwizdali. Sam Czesław Michniewicz mówił, że rozumie ich reakcję. Ale już do strefy wywiadów dotarło dwóch naszych reprezentantów, Grzegorz Krychowiak i Robert Lewandowski. Piotr Zieliński stanął przed kamerami TVP. Reszta reprezentantów rozmawiać po porażce z Holandią nie chciała. Oni też wiedzą, że nie poszło nam chyba najlepiej...