
Król Roger Federer, bo nie wypada o genialnym zawodniku napisać inaczej, zakończył w piątek niesamowitą karierę. W swoim ostatnim meczu wespół z Rafaelem Nadalem uległ Amerykanom Jackowi Sockowi i Francesowi Tiafoe 6:4, 6:7(2), 9-11 w meczu Laver Cup w Londynie. Zwycięzca 20 turniejów Wielkiego Szlema odszedł na swoich warunkach. – To był wspaniały dzień – mówił, a wszyscy dookoła płakali. Tak zakończyła się epoka.
– To był wspaniały dzień, powiedziałem chłopakom, że jestem szczęśliwy, a nie smutny. Cieszyłem się tym wszystkim, bo to był ostatni raz. Stresowałem się przed wyjściem na kort. Cieszę się, że tego doświadczyłem – mówił Roger Federer po swoim ostatnim meczu w pięknej karierze. W piątek zagrał ramię w ramię z Rafaelem Nadalem debla w Laver Cup. Szykował się do tego momentu od kilku tygodni, by zamknąć karierę ostatnim występem.
Obaj zaprezentowali się znakomicie, choć ulegli Amerykanom Jackowi Sockowi i Francesowi Tiafoe 6:4, 6:7(2), 9-11 w meczu Europa kontra Reszta Świata. Ale to nie wynik i nie punkty miały tym razem największe znaczenie. Liczyło się to, że odchodzi na emeryturę legenda tenisa i zarazem człowiek, który przez ponad dwie dekady definiował w tym sporcie klasę, maestrię i piękno. Od dziś króla już nie ma w tourze, ale nadal będzie w świecie tenisa.
41-letni Roger Federer osiem razy triumfował w Wimbledonie (2003-07, 2009, 2012, 2017), sześć w Australian Open (2004, 2006-07, 2010, 2017-18), pięć w US Open (2004-08) i raz na kortach Rolanda Garrosa (2009). Został mistrzem oraz wicemistrzem olimpijskim, wygrał 28 turniejów spod znaku ATP. Dla wielu kibiców i rywali był najlepszym zawodnikiem w historii. A na pewno grającym najpiękniej.
Po swoim ostatnim meczu spotkał się w londyńskiej O2 Arenie z dziennikarzami i po raz ostatni odpowiadał na pytania. Dziękował też osobom, dzięki którym był tak długo na szczycie i mógł walczyć o kolejne triumfy. Przede wszystkim żonie Mirce, która była jego opoką. – Mogła mnie powstrzymać dawno, dawno temu, ale tego nie zrobiła. Utrzymywała mnie przy życiu i pozwalała grać. To niesamowite – opowiadał "Fedex".
Kamery pokazały też szczególny moment, gdy swojego przyjaciela żegna Rafael Nadal. I obaj wielcy tenisiści po prostu płaczą bez żadnych zahamowań. Byli jak ogień i woda, grali kompletnie innego tenisa, ale zawsze rywalizowali z klasą, szacunkiem i ogromną pasją. A teraz już wiedzą, że to po prostu koniec. Ciężko w takim momencie ukryć emocje, prawda?
– Wraz z odejściem Rogera odchodzi też ważna część mojego życia. Ze względu na to, że wszystkie chwile, w których stawał obok lub naprzeciw mnie, były istotnymi momentami w moim życiu – powiedział po meczu Rafael Nadal, który z wielkim rywalem zagrał 40 meczów o stawkę, z czego Szwajcar wygrał 16. Obaj dzielili między siebie triumfy w Wielkim Szlemie, a dziś są przyjaciółmi. I dlatego po słowach Rogera Federera obaj nie kryli łez.
Tuż po meczu w Londynie król Roger Federer jeszcze porozmawiał z samym Rodem Laverem, potem przyjął gratulacje i podziękowania od swoich rywali, wśród których nie mogło zabraknąć Novaka Djokovicia czy Andy'ego Murraya, a potem uściskał żonę Mirkę oraz czwórkę swoich dzieci i rodziców. A potem wykonał okrążenie honorowe wokół kortu, dziękując 17 tysiącom fanów na trybunach.
– To dla mnie szczególny moment, święto i miejsce, w którym chciałem być. Dziękuję wam, to była wspaniała przygoda! – powiedział Roger Federer. I tak zakończyła się w tenisie epoka.
Zobacz także
