Piłkarze Lecha Poznań latem walczyli z kryzysem i przegrywali mecz za meczem, ale zdołali przedrzeć się do fazy grupowej Ligi Konferencji, co dla mistrzów Polski oznaczało okazję, by zagrać co najmniej sześć meczów w pucharach i solidnie zapracować na niezłe pieniądze, które dla najlepszych przygotowała UEFA. Poznaniacy od awansu do LK zagrali osiem razy i wygrali pięć spotkań, a jedyną porażkę zaliczyli w starciu z Villarreal CF (3:4).
Ograli za to Austrię Wiedeń i w czwartek mogli wykonać wielki krok w stronę awansu z grupy C Ligi Konferencji. Musieli jednak ograć w stolicy Wielkopolski Hapoel Beer Szewa, czyli bardzo groźną ekipę z Izraela. Przed meczem więcej niż o samej piłce mówiło się o decyzji polskich władz, które nie wpuściły do kraju Magomeda Sulejmanowa, piłkarza z Rosji grającego dla Izraelczyków. Ale na murawie rządził już tylko futbol.
Kolejorz zaczął ofensywnie, długimi minutami zamykał rywali na ich połowie, a w 8. minucie groźnie strzelał Kristoffer Velde. Piłkę po uderzeniu Norwega złapał jednak bramkarz rywali, tak samo jak chwilę później po uderzeniu Filipa Marchwińskiego. Poznaniacy zdominowali grę i naciskali na rywali, ale po kwadransie nieco odpuścili, a ekipa gości odważniej zaczęła budować ataki na połowie naszego zespołu. Kolejorz czekał na swoją okazję.
Świetnie próbował się odwrócić z piłką Mikael Ishak, podał mocno w pole karne, ale nie było tam nikogo, kto wykończyłby akcję. Goście dobrze się bronili, czasem trochę szczęśliwie, ale Lech atakował, zagrzewany do boju przez kibiców w Poznaniu. Wreszcie sędzia zaprosił obie ekipy do szatni i mistrzowie Polski mieli kwadrans, by wymyślić, jak skruszyć defensywny mur przyjezdnych.
Drugą połowę nasz zespół rozpoczął świetnie, już w 51. minucie Omri Glazer kapitalnie interweniował po główce Filipa Marchwińskiego, który powinien otworzyć wynik. A później na murawie rządzili piłkarze z Beer Szewy, którzy groźnie kontrowali i rozbijali kolejne ataki poznaniaków z łatwością. Okazje mieli Rotem Hatuel oraz Astrit Selmani, który w sobie tylko znany sposób przeniósł piłkę nad bramką Lecha z dwóch metrów.
Mistrzowie Polski odpowiedzili jeszcze nieudaną akcją Filipa Dagerstala i podzelili się punktami z Izraelczykami. W czwartek czeka nas jeszcze jeden mecz w grupie C, Villarreal podejmie na Estadi Ciutat de València ekipę Austrii Wiedeń i zapewne zainkasuje komplet punktów. Żółta Łódź Podwodna jest zdecydowanym liderem w stawce, ale Kolejorz kroczy tuż za nią po awans.
Za tydzień piłkarze Johna van den Broma zagrają w Beer Szewie i jeśli wywiozą punkty z Izraela, zrobią wielki krok w stronę awansu do fazy pucharowej Ligi Konferencji. Później czeka ich jeszcze starcie w Wiedniu i na koniec fazy grupowej wielki mecz w Wielkopolsce, czyli starcie z hiszpańskim Villarrealem.
Lech Poznań - Hapoel Beer Szewa 0:0 Żółte kartki: Kristoffer Velde, Jesper Karlstrom - Rotem Hatuel, Omri Glazer Sędziował: Tamás Bognár (Węgry) Widzów: ok. 30000