Trzy godziny niesamowitej walki, Iga Świątek zatrzymana. Rywalka dokonała tego jako pierwsza
Krzysztof Gaweł
09 października 2022, 18:01·4 minuty czytania
Publikacja artykułu: 09 października 2022, 18:01
Iga Świątek walczyła z Barborą Krejcikovą w finale turnieju WTA w Ostrawie przez trzy godziny i 16 minut, robiła co mogła, ale to znakomicie dysponowana Czeszka triumfowała 5:7, 7:6(4), 6:3. Polka po raz pierwszy w tym sezonie przegrała finał dużej imprezy, ale i tak nie jest zagrożona na czele światowych list. Jej najwyższa forma ma dopiero przyjść na WTA Finals, a już widać, że gra naprawdę wspaniale.
Reklama.
Reklama.
Finał turnieju WTA w Ostrawie trwał w niedzielę aż 3 godziny i 16 minut
Wygrała go Czeszka Barbora Krejcikova, która zatrzymała Igę Świątek
Polka przegrała swój pierwszy finał w 2022 roku, ale może być dumna
Iga Świątek w niedzielę mogła wygrać swój ósmy turniej spod znaku WTA w sezonie 2022, bo w finale Agel Open w Ostrawie stawiła czoła Czeszce Barborze Krejcikovej. Powrót naszej mistrzyni na kort po triumfie wUS Open i trzech tygodniach przerwy wyszedł naprawdę świetnie, a występy tuż przy polskiej granicy przyciągnęły tłumy naszych kibiców na trybuny Ostravar Arény.
I jak szybko się okazało, sporo jest fanów w tym gronie, którzy dopiero uczą się tenisowych manier. I których do porządku przywołała nasza mistrzyni. - Chciałam tylko powiedzieć, żebyście nie krzyczeli pomiędzy pierwszym a drugim serwisem. To nie tylko nie pomaga mi, ale też nie chcę wygrywać w taki sposób. To nie jest mecz piłki nożnej. Wiem, że nie ma wiele tenisa w Polsce, ale musicie się do tego przyzwyczaić - apelowała Polka.
W niedzielnym finale było pod tym względem o wiele lepiej, za to na korcie walka była wprost fantastyczna. 21-letnia liderka światowych list rozpoczęła znakomicie, w czwartym gemie przełamała serwis rywalki, za chwilę wygrała swoje podanie i było już 4:1. Ale ten, kto myślał że będzie od tej pory lekko, łatwo oraz przyjemnie, ten był w będzie. Czeszka znalazła się pod ścianą i nie mając nic do stracenia zaatakowała.
Przegrywała już 1:5, by zacząć trafiać raz za razem i błyskawicznie zgarnąć kolejne cztery gemy. Niedowierzanie naszych fanów było spore, zrobiło się od razu 5:5 i trzeba było niejako rozpoczynać mecz od nowa. Ale raszynianka nie znalazła się na szczycie przez przypadek. Dała się wyszumieć rywalce, a potem obroniła trzy "breaki" i odzyskała prowdzenie w secie. A już w kolejnym gemie przełamała Czeszkę i po 75 minutach wygrała partię 7:5.
To była wprost niesamowita walka, kibice mieli wielkie szczęście, że mogli obserwować ten znakomity mecz na żywo. Polka zniknęła na chwilę w szatni podczas przerwy między setami, a później wróciła do walki. Co ważne, nie przegrała w tym roku żadnego z finałów, w których się znalazła. Ale miała mocno pod górkę, bo szybko dała się przełamać i przegrywała na początku drugiej odsłony już 0:2. A emocje tylko rosły.
Czeszka zbudowała sobie niewielką przewagę, ale musiała jej bronić, bo nasza faworytka naciskała mocniej i mocniej. Wreszcie Iga Świątek miała okazję wyrównać, w gemie czwartym trzy razy miała breakpointy, ale rywalka się obroniła. Jednak już w gemie numer osiem nie potrafiła w żaden sposób zatrzymać raszynianki, która podkręciła tempo i szła po wygraną jak po swoje.
Końcówka meczu niemal tradycyjnie należała do Polki, która wyszła na prowdzenie 5:4, zepchnęła przeciwniczkę do defensywy i chciała zakończyć mecz. Atakowała, przyspieszała uderzenia, zaskakiwała Barborę Krejcikovą, która broniła się raz za razem. I broniła się bardzo skutecznie, doprowadzając do remisu 6:6 i tie-breaka w secie drugim. A w nim zagrała po prostu popisowo, prowadziła już 6:1 i miała pięć piłek setowych. Wygrała przy trzeciej i wyrównała stan meczu.
Po dwóch i pół godzinie gry nadal nie było wiadomo, to sięgnie po triumf w Agel Open. Iga Świątek tylko raz w karierze przegrała seta w finale, w kwietniu 2019 roku w Lugano, gdy rozgrywała swój pierwszy w karierze finał z Poloną Hercog i musiała uznać wyższość Słowenki (3:6, 6:3, 3:6). W dziesięciu kolejnych finałach wygrywała do zera, ale teraz musiała szybko znaleźć sposób na Czeszkę, która wytrzymała nerwy w końcówce i walczyła.
Liderka rankingu WTA tak trudnego meczu nie grała w tym roku od wielu tygodni. W secie trzecim Czeszka wychodziła na prowadzenie, to Polka wyrównywała. Było już 3:3, rywalka zaczęła serwować w sposób fantastyczny i zgarnęła dwa kolejne gemy. Przełamanie przy w gemie ósmym okazało się kluczowe, Czeszka prowadziła 5:3 i dotarła do piłek meczowych. Zagrała ich już pięć, ale nasza mistrzyni wszystkie obroniła.
Ależ to była wspaniała walka, niesamowita, piękna, ofiarna do samego końca. I przy szóstej piłce meczowej Barbora Krejcikova dopięła swego. Zaserwowała fantastycznie, trafiła w linię i wygrała turniej w Ostrawie. Zasłużyła, bo spisała się w meczu wprost doskonale. I Iga Świątek gratulowała jej pod siatką serdecznie, bo obie dały z siebie wszystko, ale o kilka piłek lepsza była Czeszka. Walka trwała 3 godziny i 16 minut, to było coś niesamowitego.
- Dziękuję wam! Zaczęłam płakać w końcówce, ale to ze szczęścia. Chciałam wam serdecznie podziękować, atmosfera była wyjątkowa i speniło się moje marzenie - mówiła Iga Świątek dziękując polskim fanom, których na trybunach było bardzo wielu. "Gramy u siebie!" - skandowali, a na słowa 21-latki zareagowali podziękowaniami. Tak samo jak triumfatorka, która nawet przeprosiła Polkę za to, że przerwała jej zwycięską passę w finałach.
Nasza mistrzyni w sezonie 2022 wygrała 60 meczów, w ośmiu musiała uznać wyższość rywalek. Na koncie ma siedem triumfów w imprezach rangi WTA, w tym wygrane Roland Garros oraz US Open. Przed nią jeszcze turniej WTA w San Diego, w którym ma zagrać za tydzień. A potem już tylko WTA Finals w Fort Worth (31 października - 7 listopada 2022), czyli zakończenie sezonu.
Wynik meczu finałowego turnieju WTA w Ostrawie:
Barbora Krejcikova (Czechy) - Iga Świątek (Polska) 5:7, 7:6(4), 6:3