
Marcin Meller żartobliwie pisze o ostrzeżeniach profesorów Środy i Hartmana, którzy przekonują, że katolicy uciskają w Polsce ateistów. Dziennikarz twierdzi, że jako ateista nie był dotąd tego świadomy.
Jestem ateistą. Mało tego! Kościół używa słowa „ateista” jako zniewagi, ma mnie za moralnego ekshibicjonistę, niemal zwierzę. Dżizas! – że zakrzyknę po ateistycznemu. Tyle lat przeżyłem, w kanałach ze swą niewiarą się nie kryłem i tfu! tfu! ateizmem również, ateistów znam całkiem sporo, dodajmy, polskich ateistów, nadwiślańskich, i pojęcia bladego nie miałem, w jak opresyjnym stanie trwałem. CZYTAJ WIĘCEJ
Marcin Meller zaznacza, że gdyby nie ostrzeżenia wspomnianych profesorów, nie spostrzegłby się, jaką "sieczkę z mózgu" dał sobie zrobić. Ironicznie zaznacza, że do tej pory był przekonany, iż można żyć w katolickiej Polsce bez zbytecznej presji. Marcin Meller tłumaczy, że ateiści wesoło w naszym kraju nie mają, lecz ze zgoła innych powodów.
Ale teraz przejrzałem na oczy i rozumiem, że święta Bożego Narodzenia są wymierzone we mnie osobiście i wszystkich braci po ateuszowskim fachu. Dociera do mnie z wolna, że jako bezbożnik obchodzący święta, biorący je z dobrodziejstwem inwentarza jako piękną tradycję, jestem najlepszym dowodem skuteczności kościelnej opresji, katolickiego terroru. CZYTAJ WIĘCEJ
Dziennikarz pokusił się też o złożenie czytelnikom żartobliwych życzeń.
Wiary, że ludzie są w sumie OK. Nawet po zajrzeniu na polskie fora internetowe. I żeby te bagienne wyziewy nie zatruły nam duszy. Bo przecież kiedyś w świecie donosów i plugastwa żyli policjanci, tajniacy, prokuratorzy i kilku innych zawodowców, a teraz musimy się z tą podłą magmą mierzyć wszyscy. Wzmacnianą z telewizorów, głośników i płacht przez chcących nami kierować, mówić nam, jak mamy żyć. Więc siły, by nie dać się temu gównu, i wiary, że lepiej ufać ludziom i parę razy się sparzyć, niż żyć w ciągłej podejrzliwości i nieufności. CZYTAJ WIĘCEJ
Oprócz tego życzył czytelnikom radości, dobrych seriali i filmów, elektryzujących płyt, dostrzegania radości w małych aspektach życia. "Życie jest jednak, kurde, piękne" – zakończył Marcin Meller.
