nt_logo

Koszmar Barcelony niemal się spełnił, Lewandowski ratował ją dwa razy. Teraz trzeba już cudu

Krzysztof Gaweł

12 października 2022, 23:03 · 4 minuty czytania
Dwa gole strzelił Robert Lewandowski na Camp Nou, a jego FC Barcelona i tak nie potrafiła pokonać Interu Mediolan w kluczowym dla losów awansu meczu fazy grupowej Ligi Mistrzów. Padł remis 3:3 (1:0), który oznacza, że Duma Katalonii potrzebuje teraz cudu, by zagrać w 1/8 finału rozgrywek. Nasz as spisał się znakomicie, ale to było za mało na Nerazzurrich.


Koszmar Barcelony niemal się spełnił, Lewandowski ratował ją dwa razy. Teraz trzeba już cudu

Krzysztof Gaweł
12 października 2022, 23:03 • 1 minuta czytania
Dwa gole strzelił Robert Lewandowski na Camp Nou, a jego FC Barcelona i tak nie potrafiła pokonać Interu Mediolan w kluczowym dla losów awansu meczu fazy grupowej Ligi Mistrzów. Padł remis 3:3 (1:0), który oznacza, że Duma Katalonii potrzebuje teraz cudu, by zagrać w 1/8 finału rozgrywek. Nasz as spisał się znakomicie, ale to było za mało na Nerazzurrich.
Koszmar Barcelony niemal się spełnił, ale Lewandowski ratował ją dwa razy. Teraz trzeba cudu Fot. PAU BARRENA/AFP/East News
  • FC Barcelona tylko zremisowała z Interem Mediolan w meczu Ligi Mistrzów
  • Dwa gole strzelił na Camp Nou Robert Lewandowski, ale to było zbyt mało
  • Duma Katalonii potrzebuje teraz cudu i pomocy rywali, by awansować w LM

Robert Lewandowski i jego FC Barcelona pierwszy finał w sezonie 2022/2023 rozgrywali na Camp Nou, gdzie musieli pokonać Inter Mediolan, by zachować realne szanse na awans do 1/8 finału Ligi Mistrzów. Przed rokiem już jesienią Barca straciła szansę na wygranie Pucharu Mistrzów i zarobienie milionów euro już jesienią i nikt w klubie nie wyobrażał sobie, że ten scenariusz znów może się powtórzyć.

W środowy wieczór trzeba było zrewanżować się Nerazzurrim za porażkę na Giuseppe Meazza przed tygodniem 0:1 i zdobyć arcyważne trzy punkty. Wszyscy czekali na wygraną i na przełamanie Roberta Lewandowskiego, który nie strzelił gola w dwóch ostatnich pojedynkach Dumy Katalonii. Zapowiadał się pyszny pojedynek, do tego przy pełnych trybunach Camp Nou. I z Szymonem Marciniaka w roli sędziego głównego.

Gospodarze ruszyli od początku do ataków, ale nie potrafili pokonać Andre Onany, choć było blisko. W 10. minucie świetnie głową uderzał Robert Lewandowski, ale Henrich Mchitarjan wybił piłkę głową niemal z linii bramkowej. Po chwili poprawił Raphinha, ale nieznacznie się pomylił. Inter też miał swoje okazje, lecz Gerard Pique zatrzymał rajd Lautaro Martineza, a chwilę później Edin Dzeko trafił z bliska w poprzeczkę, a jego strzału nikt nie dobił do siatki.

Barca znów natarła zdecydowanie, uderzał świetnie Sergi Roberto i Andre Onana z trudem odbił piłkę, a jeszcze doznał przy tym urazu. W 36. minucie "Lewy" świetnie podał do Raphinhii, a ten znów nieznacznie pomylił się z dystansu. Gospodarze napierali coraz mocniej, pachniało golem i w 40. minucie nasz kapitan powinien wpisać się na listę strzelców, ale znów świetnie zagrał Andre Onana.

Raptem chwilę później Barca poszła do ataku prawą flanką, Raphinha znalazł z prawej strony Sergiego Roberto, ten dograł do Ousmane Dembele, który wpisał się na listę strzelców. Do końca pierwszej połowy Blaugrana nacierała i szukała kolejnego gola, ale Inter ocalał i miał kwadrans, by zmienić swoją grę. Polscy kibice mogli za to sięgnąć po napoje różnej maści i szykować się na gole Roberta Lewandowskiego, na które wszak czekali.

Polak nie zdążył jednak błysnąć po przerwie, a już było 1:1. Fatalnie zachował się Gerard Pique, który złamał linię spalonego, a po chwili zlekceważył wrzutkę we własne pole karne. W efekcie do piłki dopadł Nicolo Barella i strzelił gola. Konsternacja na Camp Nou szybko ustąpiła miejsca przerażeniu, bo Inter atakował i tylko Marc-Andre ter Stegen sam wie, jak odbił piłkę po koszmarnej interwencji... Gerarda Pique.

Barcelona ruszyła do przodu, bo zadowalało ją tylko zwycięstwo, ale jej defensywa trzeszczała w szwach. I w 63. minucie Lautaro Martinez zrobił to, czego wszyscy się obawiali. Przyjął kapitalnie piłkę, minął z lekkością Erica Garcię i uderzył bardzo mocno. Piłka odbiła się od lewego słupka, potem od prawego słupka i wpadła do bramki Barcy. Teraz ekipa Xaviego Hernandeza znalazła się na krawędzi pożegnania z Ligą Mistrzów.

Atakowali do samego końca, a w 71. minucie Robert Lewandowski strzelił nawet gola. Ale sędzia Szymon Marciniak trafienia nie uznał, bo snajper był na pozycji spalonej. Chwilę później nasz as uderzał głową, ale tym razem obok bramki. Wreszcie "Lewy" pokazał, dlaczego jest uważany za najlepszego snajpera świata. W 82. minucie dostał wrzutkę przed bramkę, uderzył głową mimo asysty dwóch obrońców, a że piłka wróciła mu pod nogi, wpakował ją do siatki rywali i dał nadzieję swojej drużynie.

Ale w 89. minucie miejscowi nadziali się na kontrę Włochów, Lautaro Martinez znów świetnie rozegrał piłkę i Robin Gosens nie mógł zmarnować tej okazji. Zrobiło się 3:2 dla gości, katastrofa wisiała w powietrzu. Ale miejscowi mieli w składzie Roberta Lewandowskiego. Polak w doliczonym czasie gry popisał się fenomenalną główką, trafił na 3:3 i jego zespół miał jeszcze kilka minut, by uratować mecz. Nie udało się i Barca jest jedną nogą za burtą Champions League.

FC Barcelona - Inter Mediolan 3:3 (1:0) Bramki: Ousmane Dembele (40), Robert Lewandowski (82, 90) - Nicolo Barella (50), Lautaro Martinez (63), Robin Gosens (89)

Liderujący w grupie C Bayern Monachium szybko zabrał się do roboty w Pilznie, gdzie gościła go ekipa mistrzów Czech. Już w 10. minucie Sadio Mane otworzył wynik, a potem mistrzowie Niemiec rzucili się na rywali i raz po raz kąsali ich pod bramką. Po kwadransie było już 0:2, bo gola strzelił Thomas Mueller. A potem z drugiej linii zaatakował Leon Goretzka i dwa razy wpisał się na listę strzelców. Do przerwy Die Roten wbili rywalom czety gole.

A w drugiej połowie Bayern Monachium nie zamierzał się forsować, trener Julian Nagelsmann wpuścił zmienników i jego ekipa dała się zaskoczyć. Adam Vlkanova w 63. minucie świetnie przymierzył i uradował swoich kibiców, bo pokonał Svena Ulreicha. Jeszcze ciekawiej zrobiło się, gdy w 75. minucie Jan Kliment trafił po raz drugi dla Czechów. Były gracz Wisły Kraków dziś strzela w LM, a jego zespół powalczył z mistrzem Niemiec.

Viktoria Pilzno - Bayern Monachium 2:4 (0:4) Bramki: Adam Vlkanova (62), Jan Kliment (75) - Sadio Mane (10), Thomas Mueller (14), Leon Goretzka (25, 35)