Jak w trudnych warunkach drogowych, które szykują się w Boże Narodzenie bezpiecznie dojechać na święta w wywiadzie dla naTemat radzi jeden z najlepszych polskich kierowców rajdowych, wielokrotny mistrz Polski i Europy, uczestnik Rajdu Dakar - Krzysztof Hołowczyc.
Pogoda nie rozpieszcza kierowców. W Wigilię na drogach będzie albo błoto pośniegowe, albo gołoledź. Jak w takich warunkach w jednym kawałku dojechać na święta?
Podstawową zasadą w tych coraz trudniejszych warunkach na drodze jest umiejętność oceny tego, co dzieje się na drodze. Dzisiaj najważniejsza będzie ocena przyczepności. Dobry, doświadczony kierowca zaczyna to po prostu czuć, gdy kierownica staje się coraz "lżejsza". Gdy to czujemy, nie zaskakuje nas później zakręt, w którym "ja skręcałem, ale samochód mi nie skręcił". I pojechał do rowu... To byłby jednak lekki wymiar kary. Przecież bywa, że po takim błędzie uderza się w drzewo, czy z innym samochodem.
A na co powinien zwrócić uwagę mniej wyrobiony kierowca?
Najlepszym sposobem zbadania przyczepności jest dotknięcie hamulca podczas jazdy. Znalezienie takiego momentu, gdy przed i za nami akurat nikt nie jedzie i sprawdzenie, jak słabo zwalnia nasze auto. I wówczas trzeba dostosować prędkość do tego, z czym mamy do czynienia na drodze. Bo nawet najlepsza opona przy takim oblodzeniu ma niski stopień przyczepności.
Wielu z nas próbuje jednak zimą zaoszczędzić i nawet w taką pogodę przejechać kilkadziesiąt kilometrów na oponach letnich. To się może udać?
Myślę, że tacy ludzie sobie z nas wszystkich kpią. Mówią "ja dojadę" i może dojadą. Jednak możliwość wykonania jakiegokolwiek manewru, nad którym nie zapanują jest ogromna. Poza tym, auta na letnich oponach jadą w taką pogodę bardzo wolno, zostawiają dużo większe odległości, bo zdają sobie sprawę z zagrożenia. Piekielnie zwalniają więc ruch. Tymczasem wszyscy jeździmy wspólnie i trzeba myśleć także o innych kierowcach. A w takim przypadku jazda może skończyć się, gdy trzeba wjechać pod górkę i na letnich oponach się to nie udaje. A inni muszą stać i czekać.
Inni zimą wszystko pozostawiają systemom bezpieczeństwa
A najważniejsze jest czytanie drogi. Bardzo często zimą dochodzi do wypadków, gdy powstaje zjawisko tzw. czarnego lodu. Powstaje on bezpośrednio na asfalcie, gdy nam wydaje się, że to piękna, sucha i czarna droga. A kiedy wciśniemy hamulec absolutnie nic się nie dzieje, samochód jedzie tak samo, jak jechał. Takie zjawisko pojawia się, gdy np. drobna mżawka spada na zmrożoną od kilku dni drogę. Czyli w takich warunkach, jakich możemy spodziewać się w święta.
W święta jak zwykle trzeba też wybierać między drinkiem a siedzeniem za kółkiem. Trzeba, czy po jednej lampce wina można wracać od rodziny?
Na to pytanie odpowiedź zawsze jest taka sama. Każdy rozsądny człowiek ma świadomość nie tylko tego, że po alkoholu spada nasza forma i jesteśmy dużo gorszymi kierowcami, ale prawo wyraźnie mówi o konsekwencjach takiej jazdy. Są one już tak duże, że po prostu szkoda życia, wolności, czy chociażby możliwości poruszania się po drogach, którą stracimy razem z prawem jazdy.
Warto też pamiętać, że możemy zrobić krzywdę nie tylko komuś, ale i samemu sobie pokutując za to do końca życia.