
Kamil Dufek-Durczok Junior jest jedynym potomkiem zmarłego w listopadzie 2021 roku dziennikarza Kamila Durczoka i Marianny Dufek. 26-letni mężczyzna z uwagi na zmarłego ojca postanowił zmienić swoje nazwisko z jednolitego na Dufek-Durczok. Zrobił to, by móc pracować "na własne konto".
– Ma teraz dwuczłonowe nazwisko. Ostateczna decyzja zapadła po słynnym rajdzie na A1. Ma to samo imię co ojciec... Nie zdawałam sobie sprawy, jaki robię błąd, zgadzając się w 1996 roku, żeby miał na imię Kamil. Że pozbawiam go możliwości życia na własne konto. Że w przyszłości 'Kamil Durczok' będzie tyle znaczyło, będzie tak znane w różnych kontekstach – przyznała Marianna Dufek w rozmowie z Mateuszem Szymkowiakiem.
Mimo że zmarły dziennikarz TVN zatrudnił swojego syna w portalu Silesia, to ich współpraca nie trwała zbyt długo, bo niewiele ponad rok. – Myślę, że to było trudne doświadczenie – skomentowała wdowa.
Czytaj także: Syn Durczoka i Dufek już tak nie wygląda. Do sieci trafiły nowe zdjęcia młodego mężczyzny
Syn Kamila Durczoka zabrał głos. Powiedział o "wielkiej traumie"
Kamil Dufek-Durczok Junior obecnie kroczy własną drogą i stopniowo realizuje swoje plany życiowe. Niedawno jego mama na swoim Facebooku dodała zdjęcia, na których wita swojego syna w gronie magistrów.
Pod postem pojawiła się lawina komentarzy od pozostałych użytkowników, którzy winszowali Juniorowi sukcesu. "Sukces syna, duma mamy! Gratulujemy!; Piękny widok, wielkie gratulacje" – czytamy.
26-letni mężczyzna od chwili śmierci ojca nie komentował plotek na temat między innymi odrzucenia spadku po dziennikarzu. Jednak do tego czasu. Na jego profolu na Facebooku pojawił się wpis, w którym Kamil Dufek-Durczok Junior postanowił publicznie wyjaśnić kilka spraw, nawiązując do artykułów opublikowanych przez niektóre plotkarskie portale.
Kamil Dufek-Durczok Junior
Syn dziennikarza przyznał, że w tej kwestii podjął decyzję szybko w rozrachunku zysków i strat. "Jak to drugie (red. odrzucenie spadku), to decyzja podjęta w pięć sekund na zasadzie porównania zysków i strat jest średnim dowodem na 'wielką traumę spowodowaną przez niespodziewaną śmierć taty'" – zaznaczył.
"Nie pozdrawiam i nie komentuję więcej, bo nie ma czego" – dodał na koniec.
Zobacz także