Drakońska kara dla polskiego napastnika, to może być koniec kariery. Wpadł na dopingu
Krzysztof Gaweł
28 października 2022, 11:48·2 minuty czytania
Publikacja artykułu: 28 października 2022, 11:48
Jakub Świerczok, 29-letni reprezentant Polski, został właśnie zdyskwalifikowany przez Azjatycką Konfederację Piłkarską (AFC) na cztery lata za stosowanie zakazanych substancji wspomagających. Piłkarz nie gra od grudnia zeszłego roku, gdy został zawieszony i zarzeka się, że nie stosował dopingu. Kto ma rację? Teraz napastnik musi walczyć o swoje dobre imię i uratowanie kariery.
Reklama.
Reklama.
Napastnik reprezentacji Polski Jakub Świerczok został zdyskwalifikowany
Polak dostał w Azji cztery lata kary za stosowanie zakazanych substancji
Piłkarz zarzeka się, że jest niewinny i że to pomyłka. Kto ma zatem rację?
29-letni Jakub Świerczok zadebiutował w reprezentacji Polski w 2017 roku, jeszcze za kadencji Adama Nawałki. Był próbowany przed mundialem w Rosji, ale na turniej nie pojechał. W tym roku także nie pojedzie, choć od czterech lat jego kariera bardzo się rozwinęła, a napastnik zyskał zaufanie Paulo Sousy, który zabrał go na Euro 2020. Minął nieco ponad rok od turnieju i wszystko niestety runęło.
Po finałach ME napastnik przeniósł się z Piasta Gliwice do Japonii, do drużyny Nagoya Grampus Eight. W pierwszym sezonie strzelił siedem bramek w czternastu meczach dla ekipy należącej do koncernuToyota. Wydawało się, że w drugim będzie jeszcze lepiej. Niestety, Polak został zawieszony i nie gra od grudnia 2021 roku, gdy Azjatycka Konfederacja Piłkarska (AFC) przekazała, że stosował doping.
Test próbki A wykonano 16 października 2021 roku po meczu azjatyckiej Ligi Mistrzów z Pohang Steelers (0:3). Jak się okazało, przeciwko ekipie z Korei Południowej polski napastnik grał na zakazanym wspomaganiu. Teraz, po roku badań i postępowania dyscyplinarnego, Jakub Świerczok usłyszał wyrok wydany przez AFC. Cztery lata dyskwalifikacji, liczone od grudnia 2021 roku, gdy oficjalnie go zawieszono.
To szokująca kara dla samego piłkarza, który zapewnia, że jest niewinny.
"Oświadczam, iż nigdy nie stosowałemjakichkolwiek niedozwolonych środków dopingujących. W trakcie mojej kariery wielokrotnie byłem poddawany kontrolom antydopingowym (w tym w trakcie Euro 2020 w czerwcu 2021 roku) i wszystkie dotychczasowe kontrole kończyły się wynikiem negatywnym. Jednocześnie deklaruję chęć pełnej współpracy ze stosownymi organami antydopingowymi i podejmę wszelkie możliwe kroki w celu wyjaśnienia niniejszej sprawy" - napisał zawodnik pod koniec roku.
Jego reakcja na decyzję AFC i współpraca z organami antydopingowymi powinny być brane pod uwagę jako okoliczność działająca na korzyść zawodnika. Wydaje się, że federacja miała niezbite dowody na winę Polaka (na pewno wykonano badanie próbki B, tego wymagają przepisy antydopingowe) i dlatego wlepiła mu surową karę. Albo, co jest równie prawdopodobne, doszło do fatalnej w skutkach pomyłki.
Mamy nadzieję, że tak było. Jakub Świerczok musi walczyć o swoje i odwołać się od wyroku AFC, aż do ostatecznego oczyszczenia lub udowodnienia winy. Inaczej do gry wrócić będzie mógł dopiero pod koniec 2025 roku, gdy będzie miał 33 lata i najlepszy czas w karierze będzie za nim. W czerwcu 2021 roku strzelił gola Rosjanom we Wrocławiu (1:1), pojechał na Euro i wydawało się, że zyskaliśmy kolejnego znakomitego napastnika w kadrze.
Teraz nic już nie jest takie proste. Piłkarz milczy, zniknął z social mediów, a po roku od wpadki nie zabrał głosu ws. tego, co stało się jesienią 2021.