Marek Kondrat
Marek Kondrat Fot. Arkadiusz Wojtasiewicz / Agencja Gazeta

– Mam swoje sprawy i nie opowiadam się po stronie lemingów, ani po stronie moherów. Polskie podziały zbudowane są w sztuczny sposób. A polityka ma to do siebie, że bez przerwy musi się konfliktować – mówi Kondrat. Opowiada też o Tusku, Kaczyńskim, Palikocie i... Benedykcie XVI.

REKLAMA
Marek Kondrat udzielił serwisowi Onet.pl wywiadu, w którym z właściwym sobie dystansem komentuje polską rzeczywistość na przełomie 2012 i 2013 roku. Będąc, “przy wszystkich niedociągnięciach” zadowolonym z rządów Donalda Tuska, podkreślił, że nie chce zajmować stanowiska w rywalizacji “lemingów z moherami” i stara się patrzeć z boku na “sztuczne podziały” funkcjonujące w naszym życiu społecznym.
Marek Kondrat
dla Onet.pl

Polacy mają naturalny instynkt do konfliktowania się. Polacy w temperaturze 36.6 czują się lekko znudzeni. Dlatego szukamy ciągłych atrakcji. Ale niczego to nie zmieni. Polityczny konflikt jest na rękę mediom i politykom, ponieważ pozwala obu tym grupom pozorować działania. Nie wierzę w prawdziwość wojny polsko-polskiej. Wahadło wyborcze działa w dwie strony. Raz się wybiera tę partię, a raz inną, a wszystko i tak płynie w innym kierunku i na nic fundamentalnego wpływu nie mamy. CZYTAJ WIĘCEJ


W dalszej części rozmowy Kondrat dodaje też, że polskie myślenie o polityce jest bardzo uproszczone, a kwestia “lewicowości” i “prawicowości” największych partii jest sprawą bardzo umowną. Krytykował np. Janusza Palikota, którego ideowe wybory na przestrzeni lat ocenił jako niekonsekwentne. Mówił też o PiS:
Marek Kondrat
dla Onet.pl

Partia Kaczyńskiego ma tendencje konserwatywne tylko w pewnych hasłach. Ale z drugiej strony PiS głosi hasła lewicowe i socjalistyczne dotyczące rynkowej równości, wspomagania, pomocy, opiekuńczości państwa itd. To typowo lewicowe. Polska polityka jest symboliczna i fasadowa. Politycy działają na zasadzie odruchów. Jak Kościół to prawica. Jak nie klękać, to lewica. CZYTAJ WIĘCEJ


Jednocześnie jednak pozornie zdystansowany obserwator, jakim stara się być Kondrat, wyraźnie wypowiada się przeciwko Jarosławowi Kaczyńskiemu i przyznaje, że odrzuca go projekt IV RP. Krytykuje też niedawne “repolonizacyjne” wypowiedzi prezesa PiS.
W mocnych słowach Kondrat ocenił też część polskiego Kościoła, nazywając go “głupowatym talibanem, który nie mówi głosem chrześcijańskim i głosem rozwagi, ale głosem jątrzenia”. Przyznał jednak, że dobrze się dzieje, iż “Kościół polski poszedł po rozum do głowy i wrzucił wsteczny bieg” odchodząc od religii rozumianej na sposób właściwy ojcu Rydzykowi. Apelował o większe otwarcie na wyzwania nowoczesności, jako przykład podając chociażby obecność Benedykta XVI na Twitterze.
Były aktor potwierdził też, że nie zamierza wracać do filmu i teatru. Na pytanie o film o "Smoleńsku", odpowiada: – W "Smoleńsku" nie wystąpiłbym tak samo, jak nie wystąpiłbym w filmie Stevena Spielberga. Skończyłem z tym zawodem – kwituje.
Źródło: Onet.pl