Dmitrij Miedwiediew po raz kolejny zaatakował polskie władze. Tym razem poszło o reparacje za II wojnę światową. Wiceprzewodniczący Rady Bezpieczeństwa Federacji Rosyjskiej mówił m.in. o "degeneratach w polskim MSZ".
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Polskie władze domagają się reparacji za II wojnę światową
Wówczas szef tego resortu Zbigniew Rau mówił: "Nota dyplomatyczna, którą właśnie parafowałem, zostanie przekazana MSZ Niemiec. Wyraża ona przekonanie polskiego ministra spraw zagranicznych, że strony powinny podjąć niezwłoczne działania zmierzające do trwałego i ostatecznego, prawnego i materialnego uregulowania kwestii następstw agresji i okupacji niemieckiej w latach 1939-1945".
Niemal miesiąc po tych wydarzeniach, MSZ wyjaśniło, jakie dokładnie żądania wystosował polski rząd. MSZ w dziewięciu punktach podał sprawy, których domaga się od Niemiec. Wśród nich jest odszkodowanie w wysokości ponad 6 bilionów złotych.
Miedwiediew po raz kolejny atakuje polskie władze
Co ważne, polskie władze nie wykluczają także, że będą się domagać reparacji od Rosji, która we wrześniu 1939 r. także zaatakowała Polskę. W dyskusję na ten temat zaangażował się właśnie Dmitrij Miedwiediew.
"Na degeneratów w polskim MSZ, którzy domagają się od Rosji rekompensaty za "straty wojenne" można zareagować dwojako. Albo przygotować im rachunek za "wszystko" co ZSRR przekazał Polsce w okresie socjalizmu. A to są setki miliardów dolarów. Albo powiedzieć, że mogą podetrzeć się swoimi pieprzonymi obliczeniami. Wiadomo, że z powodu sankcji papier toaletowy w UE znacznie podrożał" – napisał wulgarnie Rosjanin na Twitterze i Telegramie.
"Socjologia mas kontra polityka idiotów: kto jest kim?" – post o takim tytule dodał w sierpniu. "Rządy europejskie, zwłaszcza żebracze kraje bałtyckie, wściekli Polacy i uciekający przed NATO Finowie, rywalizują o to, kto może bardziej zaciekle mówić o swoim pragnieniu zerwania wszelkich stosunków z Rosją" – pisał w nim.
Ćwiczenie szkoleniowe przeprowadziły Siły Odstraszania Strategicznego. Do ćwiczeń wykorzystano mobilny, naziemny system rakietowy strategicznych sił rakietowych Yars, okręt podwodny pocisków strategicznych Floty Północnej Tuła, a także dwa strategiczne lotniskowce dalekiego zasięgu Tu-95MS.
Jak informowała wówczas rosyjska agencja RIA Novosti, ćwiczeniami nuklearnymi kierował Władimir Putin. Informację tę potwierdziły także władze na Kremlu.
"Sesja szkoleniowa lądowych, morskich i powietrznych sił strategicznego odstraszania odbyła się pod kierownictwem Naczelnego Dowódcy Sił Zbrojnych Władimira Putina" – przekazano wtedy w komunikacie.
Absolwentka dziennikarstwa na UMCS i Uniwersytecie Warszawskim. Przez kilka lat związana z Polską Agencją Prasową. Obecnie reporterka newsowa w naTemat.pl.