Jak donosił Reuters, strażacy i medycy prowadziły reanimację wielkiej grupy poszkodowanych w dzielnicy Itaewon w Seulu. Do zdarzenia doszło w sobotę późnym wieczorem czasu lokalnego. Kolejne godziny przyniosły informacje o licznych zabitych i rannych.
Wiele osób zgłaszało też problemy z oddychaniem. U dziesiątek z nich doszło do zatrzymania akcji serca. Na początku, co widać na nagraniach, próbowali ich ratować uczestnicy tego pochodu.
W okolicy było podobno nawet 100 tys. osób, które świętowały pierwszą od czasu pandemii imprezę Halloween na świeżym powietrzu i bez żadnych masek.
Prezydent Korei Południowej Yoon Suk-yeol nakazał od razu wysłanie w ten rejon zespołów ratownictwa medycznego i przekazał, że należy przygotować natychmiast szpitale dla poszkodowanych.
Z kolei Choi Cheon-sik z Narodowej Straży Pożarnej, cytowany przez AP powiedział, że jest bardzo wielu rannych.
Choi przekazał, że uważa się, iż ludzie zostali zmiażdżeni po tym, jak duży tłum zaczął pchać się do przodu w wąskiej alejce w pobliżu hotelu Hamilton, czyli głównego miejsca imprez w Seulu.
Poinformował także, że ponad 400 pracowników służb ratowniczych z całego kraju, w tym praktycznie cały dostępny personel w Seulu, został wysłany na ulice, aby pomagać rannym. Nagrania na mediach społecznościowych pokazują wielu ratowników jednocześnie wykonujących resuscytację na ludziach leżących na ulicy. Wielu z nich nie przeżyło.
Kolejne informacje płynące z Seulu były coraz straszniejsze. Wiadomo już, że przynajmniej 146 osób nie żyje, a dziesiątki są rannych. Ostatnia informacja władz mówi o około 150 osobach w szpitalach.
Ciała zabitych są obecnie przewożone ze szpitali do jednej ze szkół w celu identyfikacji. Jak podaje dziennikarka Kelly Kasulis Cho, wiele rodzin wciąż poszukuje swoich bliskich. Na miejscu zginęło 45 osób, a reszta zmarła w szpitalach.
Burmistrz Seulu, Oh Se-hoon, który w tym czasie był w Europie, zdecydował się na powrót do kraju po tych tragicznych wydarzeniach. Seul to stolica i największe miasto Korei Południowej położone w centralno-zachodniej części Półwyspu Koreańskiego, gdzie mieszka ponad 10 mln ludzi.
Natomiast Itaewon, gdzie doszło do tragicznych wydarzeń, jest dzielnicą Seulu popularną wśród turystów, ekspatów i personelu wojskowego z USA.