logo
Cmentarz. Zdjęcie ilustracyjne. Fot. Stanislaw Bielski/REPORTER
Reklama.
  • Do szokującego zdarzenia doszło podczas pochówku w Elblągu. Okazało się, że pomylono ciała zmarłych
  • Policja wstępnie "prowadzi tę sprawę pod kątem zbezczeszczenia zwłok"
  • Historię opisał portal Express Elbląg, który o pomyłce podczas pogrzebu rozmawiał z rodziną i zakładem pogrzebowym. Zamianę zmarłych zauważono w kościele. "Garnitur, koszula, buty, wszystko się zgadzało oprócz najważniejszego: ciała" – zrelacjonowali portalowi bliscy.

    Ciało zamiast na pogrzeb trafiło przez pomyłkę do kremacji

    Rodzina udała się zatem do prosektorium. Jak czytamy, przyjechała tam też prawdopodobnie współwłaścicielka firmy i zaczęto szukać ciała dziadka. "W ostateczności okazało się, że ciała już nie ma... bo zostało spopielone" – opowiadał członek rodziny.

    Zakład pogrzebowy wyraził ubolewanie z powodu tego, co się stało. "Z ubolewaniem potwierdzamy, że doszło do bardzo przykrej pomyłki naszych pracowników, na skutek której doszło do wystawienia w kościele niewłaściwego ciała. O powyższym  powiadomiła nasz zakład rodzina Zmarłego. Niezwłocznie rozpoczęliśmy poszukiwania właściwego ciała, wyrażając jednocześnie ubolewania z powodu tak trudnej dla rodziny zmarłego sytuacji" – brzmi fragment oświadczenie zakładu, który był odpowiedzialny za pogrzeb.

    Okazało się też, że rodzina zmarłego zażądała rekompensaty w wysokości 100 tys. zł. W zamian o zdarzeniu miały nie dowiedzieć się policja i media.

    "Niestety nasza firma nie była w stanie zapłacić rodzinie takiej kwoty" – poinformował zakład, dodając, że "jeśli rodzina uważa, że doszło do popełnienia przestępstwa na ich szkodę organy ścigania winny zostać powiadomione".

    Rodzina chciała 100 tys. złotych za niezgłaszanie sprawy policji

    Tak też się stało. Jak podaje Express Elbląg na razie "policja prowadzi tę sprawę pod kątem zbezczeszczenia zwłok". Policja zastrzega jednak, że kwalifikacja może się zmienić.

    Sprawę 100 tys. dla rodziny zmarłego w zamian za milczenie skomentował także jeden z jej członków. Pan Robert przekazał portalowi, że pieniądze "planowano przeznaczyć na zapewnienie lepszego bytu i opieki 90-letniej żonie dziadka". Zakład nie zgodził się na taki układ, więc rodzina poszła na policję.