Korea Północna wystrzeliła kilka rakiet balistycznych (ICBM), które wywołały alarm w kilku regionach Japonii. Użycie tego typu pocisków jest kolejną próbą eskalacji napięcia ze strony Pjongjangu.
Reklama.
Reklama.
3 listopada w godzinach porannych Korea Północna wystrzeliła co najmniej jedną rakietę międzykontynentalną IBCM i dwie o krótszym zasięgu
Ostrzeżenia przeciwrakietowe pojawiły się w środkowej i północnej Japonii
Próby wystrzału rakiet z Pjongjangu najprawdopodobniej były nieudane
Są kolejne próby wywołania strachu ze strony Korei Północnej. W środę północnokoreańskie wojsko wystrzeliło ponad 20 pocisków, które pierwszy raz w historii doleciały tak blisko granicy Korei Południowej.
3 listopada w godzinach porannych czasu lokalnego japoński rząd poinformował o rakietach z Pjongjangu zmierzających w stronę kraju.
Alarmy w kilku regionach Japonii
Jak podaje portal NHK, przedstawiciele japońskich władz początkowo wydali ostrzeżenie, że pociski przelecą nad Japonią. Alarm miał ostrzegać mieszkańców z prefektur Miyagi, Yamagata i Niigata. Jak się okazało, nie dotarły one nad terytorium kraju, natomiast zniknęły z radarów nad Morzem Japońskim.
Urzędnicy Ministerstwa Obrony Japonii twierdzą, że co najmniej trzy pociski przeleciały w kierunku Morza Japońskiego. Szacują, że jeden pojawił się w odległości około 750 km na wysokości 2000 km. Godzinę po pierwszym wystrzeleniu poinformowano o kolejnych dwóch rakietach, które widoczne były na japońskich radarach.
Urzędnicy z Korei Południowej i Japonii stwierdzili, że przynajmniej jedna z wystrzelonych dzisiaj rakiet była międzykontynentalnym pociskiem balistycznym o najdłuższym zasięgu.
"Stałe wystrzeliwanie pocisków ze strony Korei Północnej nie może być tolerowane"
Premier Japonii Fumio Kishida potępił powtarzające się próby z Korei Północnej. Jak podaje BBC, Kishida nazwał te działania "oburzającym czynem", które mają na celu zademonstrowanie zagrożenia. Jak dodał, "stałe wystrzeliwanie pocisków ze strony Korei Północnej nie może być tolerowane"
Rzecznik Departamentu Stanu stwierdził, że "zobowiązania USA do obrony Korei Południowej i Japonii pozostają niewzruszone".
Próba mogła być nieudana
Powodem wywołania alarmu mógł być fakt, że jedna z północnokoreańskich rakiet IBCM prawdopodobnie rozpadła się w locie, a jej fragmenty znacząco zbliżyły się do japońskiej granicy. W związku z prawdopodobnym rozpadem, japońscy wojskowi utracili ślad rakiety z radaru.
Do sprawy odniósł się także były admirał floty japońskiej Yoji Koda. Powiedział, że utrata śladu obiektu z radaru wskazuje na to, że próba była najprawdopodobniej nieudana. Dodał, że w jakiejś fazie lotu mogły pojawić się problemy, a pocisk faktycznie się rozpadł i zniknął w okolicach Morza Japońskiego.
Wystrzelenie rakiet IBCM nastąpiło dzień po tym, jak władze Korei Północnej zagroziły użyciem broni jądrowej. Było to odpowiedzią na wspólne ćwiczenia sił lotniczych Stanów Zjednoczonych i Korei Południowej.
Na początku października Korea Połnocna przeprowadziła test rakiety dalekiego zasięgu nad Japonią. Wtedy też przedstawiciele władz w Tokio wydali alarm o konieczności schronienia się w bezpiecznym miejscu.