Iga Świątek nie zagra o tytuł. Bolesna porażka w WTA Finals, Polka sensacyjnie zatrzymana
Krzysztof Gaweł
07 listopada 2022, 04:24·4 minuty czytania
Publikacja artykułu: 07 listopada 2022, 04:24
Iga Świątek szła jak burza przez turniej WTA Finals w Fort Worth, ale w niedzielę miała słabszy dzień, a Aryna Sabalenka wykorzystała jej problemy bardzo umiejętnie. Białorusinka wygrała półfinał turnieju 6:2, 2:6, 6:1 i zagra w finale z Caroline Garcią z Francji. A nasza faworytka właśnie zakończyła kapitalny sezon 2022. Jako liderka światowych list i najlepsza dziś tenisistka na świecie.
Reklama.
Reklama.
Zwycięski marsz Igi Świątek w WTA Finals w Fort Worth zatrzymany
Polka była wielką faworytką imprezy, ale przegrała starcie w półfinale
O tytuł zagrają Białorusinka Aryna Sabalenka i Caroline Garcia z Francji
21-letnia Iga Świątek kończy fenomenalny sezon 2022 na samym szczycie
Iga Świątek w ostatnim turnieju w perfekcyjnym sezonie 2022 gra jak z nut, choć media w USA piszą, że przez WTA Finals idzie jak tornado, które pojawiło się przed tygodniem nad Teksasem. Polka na początek ograła pewnie Rosjankę Darię Kasatkinkę 6:2, 6:3. Potem odprawiła groźną Caroline Garcię 6:3, 6:2. A zmagania w grupie Tracy Austin zakończyła deklasując 6:3, 6:0 Coco Gauff. Każdy z tych trzech meczów kontrolowała od początku do końca.
I jest po raz pierwszy w karierze w półfinale prestiżowej imprezy, a startuje w niej przecież dopiero po raz drugi. Rok temu w Guadalajarze wygrała jeden z trzech meczów w grupie i szybko odpadła. Teraz rozdaje karty i jest faworytką numer jeden do końcowego triumfu. Nic w tym dziwnego, liderka rankingu WTA po prostu jest dziś bezdyskusyjnie najlepszą tenisistką świata. I kropka. Macie wątpliwości?
– Wygrała dwa z czterech szlemów w tym sezonie, a reszta jej wyczynów wprost nie mieści się w głowie. Po tak wspaniałym roku na koniec sezonu masz w sobie luz i grasz bez presji. Nie musi nic udowadniać, do tego odpoczęła przez kilka tygodni po turnieju w San Diego. Nie ciąży na niej żadna presja, zagra na luzie i to zapewne jako jedyna w imprezie – zachwyca się Polką legendarna Martina Navratilova.
W półfinale nasza mistrzyni stawiła czoła Arynie Sabalence, z którą grała w karierze pięć razy. Po raz pierwszy obie skrzyżowały rakiety w zeszłym roku właśnie w WTA Finals, wówczas Białorusinka wygrała starcie 2:6, 6:2, 7:5. A potem cztery razy z rzędu obie panie grały w obecnym roku i cztery mecze wygrała nasza mistrzyni. 6:2, 6:3 w Dausze. 6:2, 6:2 w Stuttgarcie. 6:2, 6:1 w Rzymie. Wreszcie 3:6, 6:1, 6:4 w US Open. Wszystkie cztery turnieje Polka wygrała.
Starcie w Fort Worth rozpoczęła od dwóch wygranych piłek i zaraz jej rywalka mocno się zdenerwowała. Polka prowadziła 30:0, miała dwa "breaki", ale Aryna Sabalenka zdołała się wybronić. Co więcej, zaatakowała podanie naszej faworytki i wyszła na prowadzenie 2:0 w secie pierwszym. Białorusinka ryzykowała serwisem, popełniała dużo błędów, więc Iga Świątek szybko wróciła do gry (1:2), ale sama miała problem ze swoim serwisem.
Dość nieoczekiwanie sporo zagrywek psuła, a to nie pozwalało jej na płynną i skuteczną grę. Aryna Sabalenka korzystała z takiej okazji i prowadziła 3:1 w secie numer jeden. Grała uważnie, skutecznie, korzystała ze swoich warunków fizycznych i miała pomysł na ten mecz. Przy stanie 4:1 wydawało się, że pierwsza partia za chwilę dobiegnie końca. Ale wtedy nasza mistrzyni jeszcze raz ruszyła do ataku. Wygrała tylko jednego gema, przegrała dwa, tracąc znów serwis.
To był najsłabszy set Igi Świątek w Fort Worth, zagrała słabo w polu serwisu i nerwowo w kluczowych momentach. Ale to nie był koniec, Polka nie zamierzała oddawać pola niżej notowanej rywalce. Opuściła kort, ale zaraz wróciła do walki o finał WTA Finals. I pokazała wszystkim, że nie jest przez przypadek numerem jeden. Od razu przełamała podanie Białorusinki. Świetnie serwowała, trafiała winnery, grała agresywnie i skutecznie.
W efekcie szybko wyszła na prowadzenie 4:0 w partii drugiej, aż z radości zacisnęła pięść i uśmiechnęła się nieznacznie. Polscy kibice, którzy wypełnili Dickies Arenę i uratowali imprezę toczącą się dotąd przy pustych trybunach, skandowali raz po raz "Iga! Iga!". A raszynianka szła po swoje w partii drugiej, zdecydowanie bardziej pobudzona oraz mniej zdenerwowana, niż jeszcze kilkanaście minut wcześniej. To była zła wiadomość dla Aryny Sabalenki.
Złapała luz i złapała wiatr w żagle Iga Świątek, ale coś się w jej grze zacięło. Nagle dała się przełamać oponentce, zrobiło się już tylko 4:2 i serwis wrócił do Białorusinki. A ta znów go straciła, napędzając błędami grę naszej faworytki. 21-latka nie zamierzała już dłużej przeciągać partii numer dwa, wygrała ją pewnie 6:2 i wyrównała stan półfinału. Awans do finału WTA Finals miała wziąć zwyciężczyni trzeciej odsłony.
Trzeci set rozpoczęły obie bardzo skoncentrowane, pilnując swojego podania i grając punkt za punkt (1:1). Wreszcie Aryna Sabalenka wygrała niezwykle zaciętego gema numer cztery, a że to był "break", wyszła na prowadzenie 3:1. I dobrze wiedziała, że oto otwiera się przed nią okazja, by ograć Igę Świątek i awansować do finału mastersa. Polka popełniała błędy, gestykulowała i była niezadowolona. Co ważniejsze, myliła się coraz częściej (1:4).
Białorusinka poczuła krew i nie oddała wygranej w tym meczu. W szóstym gemie dotarła do kolejnego "breaka", zgarnęła punkt po autowym uderzeniu Polki i serwowała na zwycięstwo w meczu prowadząc 5:1. Iga Świątek nie była tym razem sobą, grała chaotycznie, nerwowo, nierówno. Jak nie ona, ale tak to już w sporcie właśnie bywa. Ileż razy nasza mistrzyni trafiła tym razem w aut? Chyba więcej, niż w poprzednich trzech meczach.
Po dwóch godzinach i siedmiu minutach Aryna Sabalenka dotarła do piłki meczowej, zakończyła pojedynek w kolejnej akcji (6:1). Polka po raz pierwszy w tym roku przegrała z Białorusinką, a ta eksplodowała wielką radością tuż po ostatniej akcji. Teraz zagra o tytuł, a nasza mistrzyni wraca do kraju i kończy sezon. 21-latka z pewnością zapamięta ten mecz na długo i z pewnością wróci silniejsza. Jak to Iga Świątek ma w zwyczaju.
Finałową rywalką Aryny Sabalenki będzie Caroline Garcia, która w pierwszym półfinale WTA Finals 2022 ograła zaskakująco pewnie Greczykę Marię Sakkari. Ta wygrała trzy grupowe mecze i była uważana za faworytkę, ale w walce o finał nic jej nie wychodziło. A 29-letnia zawodniczka z Lyonu trafiała i punktowała, by odprawić rywalkę 6:3, 6:2. Teraz ma szansę na historyczny triumf, ale z pewnością czeka ją ciężka przeprawa z Białorusinką.
Wynik meczu półfiałowego WTA Finals 2022:
Iga Świątek (Polska) - Aryna Sabalenka (Białoruś) 2:6, 6:2, 6:1