
Z Citroënem C5 X miałem już do czynienia na wiosnę tego roku podczas premierowych testów w Hiszpanii. Wtedy jednak dostałem samochód na kilka godzin. Teraz mogłem nim pojeździć tydzień i powiem szczerze, że jestem jeszcze bardziej zachwycony, chociaż dopatrzyłem się kilku mankamentów.
Tak jak już wspomniałem, testowałem Citroëna C5 X podczas tegorocznej premiery w Hiszpanii. Dlatego przypomnę w tym tekście trochę technikaliów. Resztę znaleźć można w poprzednim artykule.
Na początek warto wspomnieć, że Citroën C5 X nie jest stricte SUV-em. Choć producent lubi podkreślać, że ma jego cechy.
Finalnie jednak to połączenie sedana z ładownością kombi na nieco podwyższonej ramie (samochód ma niecałe 1,5 metra wysokości). Wszystko opakowane naprawdę ładnym i designerskim nadwoziem. Serio, jestem fanem nowej linii Citroënów. Francuzi wykonali naprawdę dobrą robotę.
Szczególnie widać to z przodu auta. Inżynierowie sprawili, że ich nowe auta, w tym Citroën C5 X, nabrały charakteru i drapieżności. Poza tym już od przodu widzimy, że kierowca ma wyższą pozycję jazdy z uwagi na spory prześwit auta.
Wyposażenie
W standardzie dostajemy:
Tyle jeśli chodzi o broszurkę. W praktyce większość z tych opcji sprawuje się genialnie. System nagłośnienia jest naprawdę porządny, kamera cofania w końcu doczekała się topowej jakości z XXI wieku.
Nawigacja też jest niczemu sobie, chociaż jeśli komuś ona nie odpowiada, to zawsze może podłączyć smartfon z androidem lub Apple CarPlay i odpalić swoją nawigację.
Ponadto mapę z nawigacją możemy włączyć sobie na wyświetlaczu na szybie, co jest bardzo pomocnym rozwiązaniem, lub wyświetlić ją sobie na ekranie za kierownicą.
W obu wyświetlaczach mamy kilka opcji tego, co możemy na nich pokazać, np. średnie spalanie, spalanie w czasie rzeczywistym, widok auta z góry, naszą trasę lub same komunikaty samochodu.
Przydatny jest też system bezkluczykowy. Szczególnie fajną opcją jest w nim automatyczne włączanie się świateł, kiedy zbliżamy się do auta i to w odpowiedniej kolejności. Jeśli podchodzimy do auta od przodu, to najpierw zapalą się światła z przodu, a później z tyłu. Jedyne co mnie irytuje w tym systemie, to jego piszczenie przy zamykaniu samochodu, ale idzie się w końcu do tego przyzwyczaić.
Za to ogromnym atutem tego auta jest przestronność. Z tyłu jest mnóstwo miejsca na nogi, a w 545-litrowym bagażniku upchniemy wiele toreb.
Jak wygląda?
Jeśli chodzi o wygląd auta w środku, to dostajemy względny komfort i dobry design – porządne, wygodne i elektrycznie regulowane fotele, przemyślanie zaprojektowaną centralną konsolę, ergonomiczną i designerską kierownicę, sporo pojemnych schowków oraz finezyjnie wyprofilowaną deskę rozdzielczą, która po zmroku podświetla się bardzo przyjemnym jasnym światłem.
Owszem, jest tu sporo plastiku, a część główna konsoli z uchwytami na napoje wygląda jak blat kuchenny, ale w ogólnym rozrachunku wnętrze naprawdę wygląda bardzo ładnie.
Cieszy mnie też niezmiernie, że Citroën w C5 X nie zrezygnował z przycisków i jak inni producenci nie zamknął całej funkcjonalności w głównym ekranie dotykowym. Mamy więc pokrętła regulujące temperaturę, przyciski do podgrzewania szyb, foteli i kierownicy. Są też dwa bardzo przydatne przyciski nawigacyjne przenoszące nas do menu ustawień auta lub do menu ekranu głównego z nawigacją.
Obsługa infotainmentu w C5 X też nie jest trudna. Po kilku minutach załapiecie, gdzie co jest, ponieważ wszystkie funkcje nie są tak poukrywane, jak w przypadku innych systemów w samochodach konkurencji.
Jakie ma funkcje?
W testowanym przeze mnie modelu (180 Shine Pack) dostępne były takie funkcje:
Wszystkie przetestowałem robiąc trasę Warszawa - Łódź i szczerze powiem, że poza systemem start-stop sprawdzają się wzorowo. Wyłączenie systemu start-stop to pierwsza czynność, jaką trzeba zrobić po włączeniu tego auta. Samochód potrafi zgasnąć nawet podczas milisekundowego zatrzymania pojazdu przy płynnym włączaniu się do ruchu.
Co do reszty nie mam zastrzeżeń. Na autostradzie włączacie sobie aktywny tempomat, uruchamiacie Highway Driver Assist i auto samo jedzie. Musicie tylko trzymać ręce na kierownicy i patrzeć na drogę. Jeśli inny samochód pojawia się na naszym pasie, C5 X sam zwolni, a jeśli stanie się to gwałtownie, zadziała Collision Risk, auto wyśle ostrzeżenie na head-up display i samo zahamuje.
Ponadto przy tak sporym aucie (4,8 metra długości i ponad 1,8 metra szerokości) system kontroli martwego pola jest bardzo przydatny. To, czego mi brakowało, to kamery z przodu auta, ponieważ przy parkowaniu tak sporego samochodu w garażu podziemnym musiałem się trochę nakręcić kierownicą. Z kamerą z przodu byłoby znacznie łatwiej.
Jak jeździ?
To auto sprawdzi się zarówno w długich trasach, jak i w mieście. Nie pali dużo, bo mi udało się zejść do 6 litrów na 100 km. Jest bardzo wygodne i nawet bez trybu comfort (w moim egzemplarzu go nie było, w tym testowanym w Hiszpanii był) zawieszenie jest bardzo miękkie i podczas jazdy ma się wrażenie, że leci się na chmurce.
Citroën C5 X sprzedawany jest w trzech wersjach: z 131- lub 181-konnym silnikiem benzynowym oraz w 225-konnej wersji hybrydowej plug-in. Ja jeździłem teraz 4-cylindrową 181-konną jednostką o pojemności 1.6, która ma naprawdę dobre przyspieszenie.
Jej 8-stopniowa, automatyczna skrzynia biegów też jest niczemu sobie. Samochód nie wył przy zmienianiu biegów, a to bardzo dobrze. Oczywiście, jeśli ktoś chce trochę "popiłować" auto, to zawsze może przełączyć na tryb sport, ale moim zdaniem w C5 X nie ma to sensu, ponieważ środek auta jest bardzo dobrze wyciszony i nie osiągnie się w nim w pełni poszukiwanego efektu "rajdowego".
Citroën C5 X naprawdę zaskakuje, bo jest to bardzo wygodne, ładne i przestronne auto. Po tygodniu jazdy naprawdę żal mi było zwracać je do salonu. To samochód dla każdego kierowcy, ponieważ każdy znajdzie w nim coś dla siebie z jego funkcjonalności.
Cena
Za te zalety od Citroëna trzeba niestety słono zapłacić. Podstawowy benzyniak 1.2 z silnikiem 131 KM to wydatek 139 300 zł wzwyż. Cena 1.6 PureTech o mocy 181 KM to już minimum 172 300 zł, a hybryda plug-in to prawie 200 tysięcy (195 800 zł). Osobiście po tym tygodniu uważam, że wart jest każdej złotówki swojej ceny.
