
Każdy powód do debaty, by nie powiedzieć - kłótni, jest dobry. Podczas gdy przedstawiciele prawicy spierają się z lewicą o krzyż, zasadność religii na maturze czy to, jak obchodzić święta Bożego Narodzenia, księża i teolodzy dyskutują o miejscu narodzin Jezusa.
Autor Ewangelii Mateusza chciał "przystroić" życie Jezusa w obrazy z życia wielkiego Mojżesza. Jezus jest bowiem nowym Mojżeszem, dającym nowe prawo, wygłaszającym błogosławieństwa na Górze. Tak się wtedy pisało, taki był styl, opisać bohatera elementami z życia innego wielkiego bohatera. Ani to oszustwo, ani krętactwo, ale zrozumiały dla wszystkich żydów tamtej epoki styl opowieści (pamiętajmy Jezus był żydem, żydowskim nauczycielem, a ewangelia Mateusza, też żyda, napisana była do żydów wierzących w Jezusa żyda). CZYTAJ WIĘCEJ
Zobacz też: Matka Boska Arktyczna
Trzeba mieć jakieś poważne materialne i formalne powody, żeby znajdować w nim coś, czego w nim nie ma. Nie jesteś też zorientowany w aktualnym stanie dyskusji. Żonglowanie miejscami i nazwami geograficznymi już się skończyło. Nikt tego dzisiaj nie robi, bo archeologia zbyt często nam potwierdza to, co mówią święte teksty. Ucz się historii krytyki tekstów, archeologii biblijnej, logiki lub weź coś na uspokojenie. CZYTAJ WIĘCEJ
Wtórował mu ksiądz Kazimierz Sowa, który stwierdził, że Krzysztof Mądel trafił w dziesiątkę komentując wpis Tadeusza Bartosia. Zdaniem duchownego trzeba powiedzieć stop komuś, kto w ten sposób zaburza spokój ludzi zasiadających do wigilijnego stołu.
Krzysztof Mądel jak zawsze trafiasz w punkt. Tadeusz ma prawo bredzić, również w formie popularnonaukowe, ale kiedy to robi w zlej wierze, dotykając swoimi teoriami ludzi siadającymi do Wigilii ktoś musi mu powiedzieć: daj spokój, wyluzuj. Dzięki, ze robisz to w swój spokojny i wyważony sposób. Ja po obejrzeniu materiału w TVN i przeczytaniu wpisu na blogu miałem mu do przekazania trochę mniej uczone i wyważone opinie.... Wesołych Świąt Pamiątki Nardzonego w Betlejem! CZYTAJ WIĘCEJ
Do krytyki szybko ustosunkował się sam zainteresowany. Jego zdaniem ta niechęć wynika z tego, że księża go po prostu nie lubią i są przekonani co do jego niecnych zamiarów. Komentarz księdza Sowy nazwał "trochę lizusowskim", a jego zgodność z ojcem Mądelem – "trochę grupą wsparcia". Po raz kolejny powołał się na badania, twierdząc, że Jezus nie urodził się w Betlejem i co do tego nie ma żadnych wątpliwości. Pisze jednak, że zastanawia go upór tych, którzy nie chcą przyjąć do wiadomości tej tezy.
Może, gdyby napisał to papież, księża stanęliby w obronie niehistoryczności Betlejem. Istnieje taka prawda psychologiczna, że im bardziej ktoś się miota, tym bardziej jest niepewny swego. Warto o tym pomyśleć. Najbardziej nienawidzą mnie duchowni mający najwięcej wątpliwości, których by mieć nie chcieli, pracują nad tym, żeby nie mieć, i wychodzi im średnio. Są też tacy, którzy nie rozumieją słowa "wątpliwości", a widzą we mnie burzyciela, i niszczyciela ogarniętego pasją zniszczenia Kościoła. CZYTAJ WIĘCEJ
Prof. Bartoś zaznaczył, że próbuje się go "zakneblować chrześcijańskim bluzgiem". To według niego jeden z powodów, dla których odszedł z Kościoła - właśnie przez tę "psychiczną presję".
Teraz, gdy słyszę takie połajanki, uśmiecham się pod nosem i myślę sobie, za późno, zerwał się kundel z łańcucha i już was nie słucha. Zwraca uwagę na to, że w ten sposób duchowni dyscyplinują innych, co prowadzi do "izolacji, sekciarstwa itp.". Jego zdaniem nowożytny katolicyzm znalazł się w kropce - z powodu swojej niechęci do modernizacji i usilnych prób zwalczania jej. CZYTAJ WIĘCEJ
Nie trzeba było długo czekać na odpowiedź oskarżających. Jezuita Krzysztof Mądel przeprosił za "Pułtusk i brednie", lecz ani myśli wycofać się ze swojego przekonania. Jego zdaniem miejsce narodzin Jezusa to Betlejem. Stwierdził, że "antybetlejemską tezę" można porównać do historii o zamachu smoleńskim, który przecież potwierdziło "stu polskich uczonych, choć nie widzieli ani wraku, ani skrzynek, ani miejsca wypadu".
W połowie II w. o betlejemskich narodzinach Jezusa pisze Justyn w „Dialogu z Tryfonem”, a sto lat później to samo robi Orygenes w „Contra Celsum”, zaznaczając, że w Betlejem nawet niechrześcijanie wiedzą, w której grocie Jezus się narodził. Po uznaniu chrześcijaństwa przez Konstantyna (313) w Betlejem powstał jeden pierwszych klasztorów palestyńskich. CZYTAJ WIĘCEJ
Głos w dyskusji zabrał też Łukasz Skurczyński, teolog i świecki kaznodzieja. Jego zdaniem w życiorysie Jezusa jest mnóstwo symboliki, a nie "prawd historycznych". Nie widzi w tym powodu do oburzania się. Przypomniał, że różni historycy są niezbyt przychylnie odbierani w określanych środowiskach, tak jak Freud nie cieszy się popularnością w każdej ze szkół psychologicznych.
Wylewa on [K. Mądel przyp. red.] wiadro intelektualnych pomyj na krytykę historyczno-biblijną (czy pominięcie pierwszej części nazwy tej metody interpretacji biblijnej jest celowe?) bliżej nie wiadomo z jakich powodów, dość niejasnych i pogmatwanych, czepiając się w sumie tego, że u swojej genezy była ona metodą młodą i jeszcze nie sprawdzoną. CZYTAJ WIĘCEJ
Przeczytaj też: Gwiazdor, czarny Mikołaj i podłaźniczka, czyli czego nie wiesz o polskich wigilijnych tradycjach
Braki, o których powyżej wspomniałem nie powinny jednak zaskakiwać, wskazują bowiem tylko na to, że pozycja społeczna Jezusa w czasach, w których przyszło mu żyć, nie była wystarczająca, aby pisały o nim znaczące źródła historyczne, inne niż te z kręgu jego wyznawców. Dlatego zadowalamy się zazwyczaj Ewangeliami – i to kanonicznymi (niekanoniczne z wyjątkiem Tomasza, to bardzo często kompletnescience fiction!) – jako jedynymi źródłami mówiącymi o wydarzeniach z życia Jezusa. A te poddajemy analizie historyczno-krytycznej, żeby je zweryfikować. CZYTAJ WIĘCEJ
Swój wpis zakończył twierdząc, że teolog, tak jak każdy inny naukowiec, powinien dążyć do prawdy, niezależnie, czy mu się spodoba, czy też nie.



