Papież Jan Paweł II nie ignorował procederu, jakim jest pedofilia w Kościele katolickim – takie zapewnienie płynie z oświadczenia Rady Episkopatu, która wydała w tej sprawie stanowisko. To odpowiedź na przebijające się do mediów informacje o tym, że Kościół za czasów przywództwa Jana Pawła II był obojętny na doniesienia o czynach pedofilskich i nie reagował należycie. To nie jest próba wyjaśnienia czegokolwiek – tak stanowisko Episkopatu skomentował Tomasz Terlikowski.
Reklama.
Reklama.
Episkopat zapewnia, że Jan Paweł II podjął zdecydowaną walkę z przypadkami wykorzystywania seksualnego dzieci i małoletnich przez niektórych duchownych
Papież między innymi podniósł wiek ochrony osób małoletnich z 16 do 18 lat i wydłużył okres przedawnienia przestępstw seksualnych
Oświadczenie krytycznie skomentował dziennikarz i działacz katolicki Tomasz Terlikowski
Papież-Polak, przez lata był traktowany jako bohater narodowy, a także uznany przez Kościół za świętego, przechodzi kryzys autorytetu. Ten spowodowany jest dziennikarskimi ustaleniami o tym, że papież miał wiedzieć, ale ignorować przypadki pedofilii w Kościele katolickim. O tym mówi m.in. cykl reportaży "Bielmo" Marcina Gutowskiego z TVN24.
Konsekwencje tych ustaleń odbijają się drastycznie na całej instytucji Kościoła, który nie tylko traci poważanie społeczne, ale też ubywa mu wiernych.
Kościół pokazuje, co Jan Paweł II zrobił, żeby walczyć z pedofilią
Żeby udowodnić, że papież nie był bierny wobec zła dokonywanego na najmłodszych, Episkopat wydał oświadczenie, w którym wymienia, co Jan Paweł II zrobił, żeby walczyć z pedofilią.
Wśród wspomnianych działań jest między innymi podniesienie wieku ofiar z 16 do 18 lat, a także wydłużenie okresu przedawnienia. W związku z tym, ofiary dotknięte czynami pedofilskimi mogą zgłaszać przestępstwa do 28 roku życia.
Biskupi zwracają uwagę, że w 2001 roku Jan Paweł II wydał również dokument, który uznaje krzywdę wyrządzoną dziecku w sferze seksualnej za jedno z najcięższych przestępstw kościelnych. Na jego mocy Jan Paweł II ustanowił jurysdykcję Stolicy Apostolskiej nad wszystkimi przypadkami wykorzystania seksualnego małoletnich.
Te działania biskupi określają jako bezprecedensowe, a także zaznaczają, że stały się "punktem przełomowym w walce Kościoła z przestępstwami seksualnymi we własnych szeregach".
Krytyka oświadczenia episkopatu
Krytycznie na oświadczenie mogą spoglądać wszyscy, którzy śledzili dziennikarskie ustalenia dotyczące konsekwencji wyciąganych wobec ofiar pedofilii w Kościele. To pokazuje między innymi film braci Sekielskich "Tylko nie mów nikomu" a także książka i reportaże "Bielmo" Marcina Gutowskiego, które traktują bezpośrednio o braku podjętych działań przez Jana Pawła II.
Głosy krytyczne płyną jednak także ze środka. Do oświadczenia odniósł się także dziennikarz i działacz katolicki Tomasz Terlikowski.
Jak napisał Terlikowski, stanowisko nie jest próbą wyjaśnienia czegokolwiek, bo żeby tak się stało, sami biskupi musieliby rozliczyć się z własnych zaniedbań.
Terlikowski zaznaczył, że co prawda oświadczenie zawiera "elementy prawdy", jednak musiałoby być o wiele bardziej zniuansowane i zawierać rozliczenie z własnych błędów. "Jak na razie biskupi polscy bronią więc - także własnego - dobrego samopoczucia" – skwitował Terlikowski.
Trzeba by wyjaśnić aferę Paetza i udział w niej kluczowych hierarchów polskiego Kościoła, trzeba by wyjaśnić sprawę kardynała Henryka Gulbinowicza i jego otoczenia, trzeba by zacząć poważnie rozmawiać na temat roli arcybiskupa Sławoja Leszka Głodzia. Nie da się też na poważnie dyskutować o tych sprawach bez głębokiego przeanalizowania działalności arcybiskupa Józefa Kowalczyka (...) czy kardynała Stanisława Dziwisza. I dopóki to się nie stanie, to trzeba traktować tego rodzaju oświadczenia jako obronę własnej skóry, a nie jako realny głos w sprawie Jana Pawła II.