Papież-Polak, przez lata był traktowany jako bohater narodowy, a także uznany przez Kościół za świętego, przechodzi kryzys autorytetu. Ten spowodowany jest dziennikarskimi ustaleniami o tym, że papież miał wiedzieć, ale ignorować przypadki pedofilii w Kościele katolickim. O tym mówi m.in. cykl reportaży "Bielmo" Marcina Gutowskiego z TVN24.
Konsekwencje tych ustaleń odbijają się drastycznie na całej instytucji Kościoła, który nie tylko traci poważanie społeczne, ale też ubywa mu wiernych.
Żeby udowodnić, że papież nie był bierny wobec zła dokonywanego na najmłodszych, Episkopat wydał oświadczenie, w którym wymienia, co Jan Paweł II zrobił, żeby walczyć z pedofilią.
Wśród wspomnianych działań jest między innymi podniesienie wieku ofiar z 16 do 18 lat, a także wydłużenie okresu przedawnienia. W związku z tym, ofiary dotknięte czynami pedofilskimi mogą zgłaszać przestępstwa do 28 roku życia.
Biskupi zwracają uwagę, że w 2001 roku Jan Paweł II wydał również dokument, który uznaje krzywdę wyrządzoną dziecku w sferze seksualnej za jedno z najcięższych przestępstw kościelnych. Na jego mocy Jan Paweł II ustanowił jurysdykcję Stolicy Apostolskiej nad wszystkimi przypadkami wykorzystania seksualnego małoletnich.
Te działania biskupi określają jako bezprecedensowe, a także zaznaczają, że stały się "punktem przełomowym w walce Kościoła z przestępstwami seksualnymi we własnych szeregach".
Krytycznie na oświadczenie mogą spoglądać wszyscy, którzy śledzili dziennikarskie ustalenia dotyczące konsekwencji wyciąganych wobec ofiar pedofilii w Kościele. To pokazuje między innymi film braci Sekielskich "Tylko nie mów nikomu" a także książka i reportaże "Bielmo" Marcina Gutowskiego, które traktują bezpośrednio o braku podjętych działań przez Jana Pawła II.
Głosy krytyczne płyną jednak także ze środka. Do oświadczenia odniósł się także dziennikarz i działacz katolicki Tomasz Terlikowski.
Jak napisał Terlikowski, stanowisko nie jest próbą wyjaśnienia czegokolwiek, bo żeby tak się stało, sami biskupi musieliby rozliczyć się z własnych zaniedbań.
Trzeba by wyjaśnić aferę Paetza i udział w niej kluczowych hierarchów polskiego Kościoła, trzeba by wyjaśnić sprawę kardynała Henryka Gulbinowicza i jego otoczenia, trzeba by zacząć poważnie rozmawiać na temat roli arcybiskupa Sławoja Leszka Głodzia. Nie da się też na poważnie dyskutować o tych sprawach bez głębokiego przeanalizowania działalności arcybiskupa Józefa Kowalczyka (...) czy kardynała Stanisława Dziwisza. I dopóki to się nie stanie, to trzeba traktować tego rodzaju oświadczenia jako obronę własnej skóry, a nie jako realny głos w sprawie Jana Pawła II.
Terlikowski zaznaczył, że co prawda oświadczenie zawiera "elementy prawdy", jednak musiałoby być o wiele bardziej zniuansowane i zawierać rozliczenie z własnych błędów. "Jak na razie biskupi polscy bronią więc - także własnego - dobrego samopoczucia" – skwitował Terlikowski.