
Cristiano Ronaldo oraz jego partnerka Georgina Rodriguez w tym roku przeżyli rodzinną tragedię. Podczas porodu zmarł ich nowo narodzony synek. Spodziewali się jednak bliźniąt. Na szczęście dziewczynce nic się nie stało i urodziła się zdrowa. Teraz w rozmowie z Piersem Morganem sportowiec przybliżył kulisy tamtego wydarzenia. Wskazał, gdzie przechowują prochy dziecka.
Cristiano Ronaldo szczerze o bolesnej stracie. Trzyma w domu prochy dziecka
Cristiano Ronaldo potrzebował ponad pół roku, aby być na siłach, żeby opowiedzieć o tragedii, którą przeżył w kwietniu. Zdecydował się zrobić to w rozmowie z Piersem Morganem. Ukochana piłkarza, Georgina Rodriguez urodziła bliźniaki, Bellę i Angela. Niestety chłopiec nie przeżył.
"Synku, jesteś naszym aniołem. Zawsze będziemy Cię kochać" – pisali wówczas w druzgocącym komunikacie w social mediach.
– Z Georginą przeżyliśmy trudne momenty, ponieważ nie rozumieliśmy, dlaczego nam się to przytrafiło. Będąc szczerym, było bardzo, bardzo trudno zrozumieć, co działo się w tym okresie naszego życia. To prawdopodobnie najtrudniejszy moment, jaki przeżyłem – zwierzył się w wywiadzie.
Gwiazdor piłki wyjaśnił, że przeżywał emocjonalny rollercoaster, bo radość z ponownego zostania tatą mieszała się z załamaniem po śmierci jednego z bliźniąt. – To szaleństwo. Próbowałem tłumaczyć rodzinie i znajomym, że nigdy wcześniej w jednym momencie nie czułem się szczęśliwy i smutny zarazem – podkreślił.
– Trudno to wyjaśnić. Nie wiesz tak naprawdę, czy płaczesz, czy się uśmiechasz. Nie wiesz, co robić, jak reagować - przyznał. - Gio wróciła do domu, a dzieci zaczęły pytać: "Gdzie jest drugie dziecko?" – dodał.
Ronaldo zaznaczył, że jego pozostałe pociechy od razu dowiedziały się o tym, że ich braciszek odszedł.
Cristiano Ronaldo
wywiad z Piersem Morganem
Światowej sławy piłkarz zdradził przed kamerami, że w jego domu jest urna z prochami syna i jego ojca. – To jest coś, co chcę mieć do końca życia, a nie wyrzucić do oceanu lub morza. Trzymam je blisko. Są obok mojego taty. Na dole mam mały kościółek, kaplicę, w której trzymam tatę i syna – oznajmił.
Przypomnijmy, że w połowie kwietnia podczas meczu Liverpool FC kontra Manchester United, tuż po tym, jak piłkarz i jego ukochana stracili jedno dziecko, kibice w 7. minucie rozgrywki bili brawo i śpiewali "You will never walk alone". Wraz z nimi robili to też piłkarze, a także trener The Reds Juergen Klopp.
Ronaldo w wywiadzie zaznaczył, że był tym mocno poruszony. – Nigdy się tego nie spodziewałem – ocenił zachowanie kibiców. To dodało mu wiary w siebie i jak przyznał, to dla fanów futbolu chce jeszcze grać w piłkę. Stwierdził, że w jego klubie nie okazano mu takiej empatii.
– Kibice MU powinni znać prawdę, oni są dla mnie najważniejsi. Gram dla nich i zawsze są po mojej stronie. Czuję to za każdym razem, gdy wychodzę z domu, gdy idę ulicą. Fani są dla mnie wszystkim, dlatego udzielam tego wywiadu. Sądzę, że to odpowiedni moment, by powiedzieć, co myślę – skwitował sportowiec.
Zobacz także
