Jan Rokita nie chce co prawda wracać do polityki, ale z ciekawością śledzi z dystansu to, co się dzieje na polskiej scenie politycznej. Jego zdaniem Jarosław Kaczyński wróci do władzy. Ostra retoryka wcale nie szkodzi prezesowi, a nawet mu pomaga.
Jan Rokita, były polityk PO praktycznie nie udzielał się medialnie odkąd odszedł z partii. Teraz w wywiadzie dla Onet.pl stwierdził, że na rząd Donalda Tuska czyha niebezpieczeństwo w postaci Jarosława Kaczyńskiego. Kategorycznie zaprzeczył, jakoby miał wracać do polityki. Przyznał jednak, że nie całkiem przestał się nią interesować.
"Polska papugą narodów"
Podsumowując scenę polityczną ostatnich lat, Jan Rokita stwierdził, że znacznie zmieniła się w 2005 roku, po aferze Rywina. Wtedy została "zmarginalizowana" partia postkomunistyczna i ugrupowania postsolidarnościowe, co – zdaniem byłego polityka – pozwoliło na utworzenie całkiem nowych formacji – PO i PiS. Jednak taki podział sceny politycznej nie jest niczym dobrym.
Jan Rokita tłumaczył, że możemy obserwować zjawisko amerykanizacji europejskiej polityki – spotkania polityków to "event marketingowy". Jako, że "Polska zawsze była papugą narodów", trendy które przejmujemy mają w naszym kraju "postać szczególnie karykaturalną". Tamta polityka była jego zdaniem "nieprofesjonalna, lecz prawdziwa". Tymczasem dziś jest na odwrót.
Były polityk tłumaczył, że bez koalicji PiS-LPR-Samoobrona, Donald Tusk nie zostałby "jednowładcą" Polski, więc nie może narzekać na to, że nie powstał sojusz PO-PiS. Zaznaczył też, że Jarosław Kaczyński nigdy nie miał szans na zdobycie władzy całkowitej, gdyż patrzyli mu na ręce Roman Giertych i Andrzej Lepper. Dodatkowo, zdaniem Rokity, idea IV RP również ograniczała samego prezesa.
Jan Rokita przyznał jednak, że nie można powiedzieć, iż rząd PiS-u był pasmem porażek. Pochwalił reformy podatkowe Zyty Gilowskiej, dzięki której Donald Tusk mógł mówić o "zielonej wyspie". W jego mniemaniu ostrzeżenia PO, że PiS wprowadzi model państwa opresyjnego można wrzucić do jednego worka z teoriami spisku, zamachu czy braku niepodległości, które tak upodobała sobie prawica. Obie wersje są nieprawdziwe i służą tylko mobilizacji wyborców. Jego zdaniem dawanie wiary tego typu ostrzeżeniom polityków to jak wierzenie w słowa Goebbelsa, że Żydzi rządzą światem.
Jan Rokita jest przekonany, że wybory wygra w końcu prawica, gdyż obecna władza się "zużyje". Nie jest też przekonany co do słuszności tezy o tym, że Kaczyński, by zyskać w sondażach, powinien wyrzec się ostrej retoryki i być potulnym.
Premier jest więc w takim samym sensie sztuczny i nieprawdziwy, jak nieprawdziwy i sztuczny jest pan Marek Kondrat, który z telewizora zapewnia nas, że jakiś tam bank marzy o tym, żeby nam dać swoje pieniądze. […] Ja mam, przyznaję,pewną pogardę do takiej polityki, ale nie mam pretensji do upadłych polityków. CZYTAJ WIĘCEJ
Jan Rokita
w rozmowie z onet.pl
Był więźniem idei IV Rzeczpospolitej, w związku z tym musiał cały czas markować jakieś wielkie zmiany, których ani nie chciał, ani nie umiał zrobić. To wszystko powodowało, że zupełnie nie miał swobody władzy. CZYTAJ WIĘCEJ
Jan Rokita
w rozmowie z onet.pl
Jak propagandyści PiS-u mówią o utracie niepodległości, to nie mają na myśli prawdziwej utraty niepodległości, tylko chcą wzmocnić poczucie zagrożenia i wspólnoty antytuskowego elektoratu. Jak Platformersi straszą dyktaturą PiS-owskich ciemniaków, to nie dlatego, że uważają Kaczyńskiego za Łukaszenkę, tylko chcą utrzymać strach przed rządami PiS, który jeśliby zniknął, spowodowałby nieuchronną klęskę wyborczą PO CZYTAJ WIĘCEJ
Jan Rokita
w rozmowie z onet.pl
Strategia oskarżania Tuska o zdradę, na granicy udziału w morderstwie smoleńskim, jest oczywiście społecznie ogłupiająca, niszczy racjonalną tkankę społeczną, destruuje debatę publiczną, natomiast jest efektywna, bo mobilizuje własnych zwolenników i osłabia morale przeciwników. I to ta strategia, a nie strategia uśmiechania się, łagodności i sympatii, doprowadzi Kaczyńskiego pewnego dnia do władzy. To nie ulega wątpliwości. CZYTAJ WIĘCEJ