– Organizacja terrorystyczna wystrzeliła 5 moździerzy/rakiet ze wschodu Eufratu do centrum Karkamis. Atak uderzył w osady cywilne, zmarła dwójka obywateli, sześciu kolejnych jest rannych ,w tym dwoje ciężko. Szczegółowe informacje wkrótce – napisał na Twitterze Davut Gul, gubernator prowincji Gaziantep.
Minister Spraw Wewnętrznych Suleyman Soulu powiedział chwilę później, że liczba ofiar śmiertelnych wzrosła do trzech, wśród nich jest dziecko i nauczyciel. Z kolei Minister Obrony zapowiedział, że Turcja odpowie na te ataki.
Z relacji jednego z poszkodowanych ratowników, którego cytuje portal Daily Sabah, wynika, że w momencie, gdy pomagali cywilom pod gruzami w oklicy spadła druga rakieta.
Ze wstępnych doniesień agencji prasowej Anadolu wynika, że pociski uderzyły szkołę, dwa tomy i ciężarówkę. W internecie widać już zdjęcia pokazujące skalę zniszczeń.
Dzień wcześniej, w niedzielę, Turcja przeprowadziła ataki powietrzne przeciwko kurdyjskim bojownikom stacjonującym w Syrii i Iraku. Nazywa ich wprost „terrorystami”. Z danych Syryjskiego Obserwatorium Praw Człowieka wynika, że zginęło w tych atakach co najmniej 31 osób.
Prezydent Turcji Recep Erdogan zapowiedział, że jego kraj rozważa naziemną operacją wojskową na terenie Syrii i Iraku jako wsparcie działań powietrznych.
Miasto Karkamis to niewielka miejscowość leżąca tuż przy granicy z Syrią. Wikipedia podaje, że w 2018 roku zamieszkiwało ją niecałe 3000 osób. Na poniższym zdjęciu można zobaczyć, jak blisko turecko-syryjskiej granicy się znajduje.
Całe wydarzenie ma szerszy kontekst, o którym więcej pisaliśmy tutaj. W całej układance istotny jest jeszcze Iran, który oskarża kurdyjsko-iranśkie grupy opozycyjne z siedzibą w północnym Iraku o podsycanie zamieszek w kraju. Dlatego też Iran zdecydowanie nasilił swoje ataki od czasu rozpoczęcia protestów.