Neo-Nówka przeżywa obecnie okres świetności. Kabareciarze swoimi skeczami podbijają serca widzów, trafnie komentując m.in. polityczną rzeczywistość w Polsce. Okazuje się jednak, że nie zawsze mogli przedstawiać to, co chcieli. W najnowszym wywiadzie lider grupy Roman Żurek zdradził, które scenariusze nie przeszły. Zdarzyło się tak dwa razy.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Neo-Nówka w składzie: Roman Żurek, Michał Gawliński, Radosław Bielecki podbija Polską scenę kabaretową
Furorę zrobił ich skecz "Wigilia", w którym odnieśli się do polityki. Szerokim echem odbiły się wypowiedzi o PiS
Tymczasem szef grupy kabaretowej opowiedział o występach, których jednak nie puszczono w telewizji. Dotyczyły one byłego prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego i serialu "M jak miłość"
Skecz "Wigilia 2022" rozgrzał opinię publiczną do czerwoności. Kabaret Neo-Nówka pokazał w nim, jak wyglądają konflikty dotyczące bieżącej polityki. Satyrycy odgrywali rodzinę, która m.in. przerzuca się inwektywami.
Politycy i zwolennicy Prawa i Sprawiedliwości uznali skecz za ordynarny. Z kolei przeciwnicy rządu stanęli w obronie kabareciarzy. W rozmowie z naTemat sami zainteresowani wyjaśnili, co chcieli tym przekazać.
– Naszym celem było pokazanie, że jesteśmy podzieleni. Cała klasa polityczna nie potrafi się ze sobą dogadać i tak nas podzieliła, że my nie sami nie potrafimy się ze sobą dogadać. To dotyczy rodzin, znajomych – mówił nam Roman Żurek.
Neo-Nówka o prezydencie Kwaśniewskim i serialu "M jak miłość". "Nie przeszedł skecz"
Choć wydawałoby się, że problemy artystów z cenzurą to już przeszłość, kabareciarze z Neo-Nówki przed laty musieli zmieniać scenariusz. I nie było to za rządów PiS. Chodziło o dwa tematy żartów.
– Za rządów Aleksandra Kwaśniewskiego w telewizji publicznej nie przeszedł skecz o orędziu pijanego prezydenta, ale tutaj widziałbym nadgorliwość pewnych osób z Woronicza, które bały się narazić swoim szefom – ujawnił Żurek podczas wywiadu z "Faktem".
– W drugim przypadku producent "M jak miłość" interweniował po naszym odcinku "K jak kartony", gdzie sparodiowaliśmy ten serial. Z anteny zdjęto nam wówczas ostatni odcinek – dodał.
Kabareciarz został też zapytany o skecz "Wigilia", a dokładnie o wersję, która została przedstawiona na tegorocznym festiwalu kabaretu w Koszalinie i wywołała niemałe zamieszanie. Czy i tam nie było cenzury?
– Nie było żadnych sugestii i nacisków ze strony Polsatu, że musimy coś zmienić lub wykreślić. Napisaliśmy go kilka lat temu i przez ten czas nie wywoływał on takich kontrowersji jak obecnie – przyznał.
– Może to kwestia tego, że przez ostatnie lata dużo się w naszym kraju złego wydarzyło i wielu Polakom wcale nie jest do śmiechu. Ale jak niejednokrotnie już podkreślałem, "Wigilia" nie opowiadała się za jakąkolwiek stroną, nie faworyzowała tylko jednej grupy. To nie był atak na tę czy inną partię, ale historia o tym, jak działania polityków wpływają na naszą bliższą i dalszą rodzinę – podkreślił Roman Żurek.
W naTemat jestem dziennikarką i lubię pisać o show-biznesie. O tym, co nowego i zaskakującego dzieje się u polskich i zagranicznych gwiazd. Internetowe dramy, kontrowersyjne wypowiedzi, a także ciekawostki z życia codziennego znanych twarzy – śledzę je wszystkie i informuję o nich w swoich artykułach.