Oliwia Bieniuk już raz zasmakowała życia w Warszawie. Przy okazji udziału w programie "Dancing with the Stars. Taniec z Gwiazdami". W październiku córka Jarosława Bieniuka i Anny Przybylskiej przeprowadziła się do stolicy na stałe. Wprawia się w zawód aktorki. Tymczasem wyjawiła, jak żyje jej się z dala od rodzinnego domu.
Reklama.
Reklama.
Oliwia Bieniuk nie od dzisiaj jest na językach. To za sprawą sławnych rodziców: taty, byłego piłkarza, Jarosława Bieniuka oraz zmarłej mamy, aktorki Anny Przybylskiej
20-latka od października szlifuje swój warsztat aktorski w szkole teatralnej. Rozpoczęła naukę na uczelni Bogusława Lindy
Jak Bieniuk odnajduje się w pędzie życia w stolicy? O ostrym imprezowaniu i wolnym czasie nie ma mowy
Oliwia Bieniuk o studiach i życiu w Warszawie. "Nie mam czasu na nic"
Oliwia Bieniuk przyszła na świat w 2002 roku jako pierwsze dziecko Anny Przybylskiej i Jarosława Bieniuka. Potem rodzina piłkarza i aktorki powiększyła się o dwóch synów: Szymona i Jana.
Tata mocno jej kibicował, nie kryjąc troski. Oliwia w niejednym wywiadzie podkreślała, że po śmierci mamy, to ojciec musiał zająć się domem i trójką dzieci. Spisał się jednak doskonale. Choć bywały momenty, że był surowy, to obecnie mają fantastyczną więź, która opiera się przede wszystkim na przyjaźni. Oliwia zawsze może liczyć na jego wsparcie.
W październiku Bieniuk opuściła rodzinną Gdynię na rzecz rozwoju w Warszawie. Dostała się do Warszawskiej Szkoły Filmowej Bogusław Lindy. – Teraz mam pierwsze zajęcia. Na razie jest fajnie, ale wiadomo, jak to na studiach, są wzloty i upadki. Nie chcę zapeszać – przyznała na łamach Pudelka.
– Mam bardzo fajną grupę na studiach i nie czuję się nieswojo (...) To jest bardzo duży plus, bo tego się obawiałam. Wszyscy wiedzą, przynajmniej nie muszę nikogo udawać. Tak to właśnie jest – oznajmiła. Bieniuk podkreśliła, że nazwisko i rozpoznawalność wcale nie wróżą dobrze pod kątem traktowania przez kolegów czy wykładowców.
– W szkole czasami nie jest na plus, że ma się nazwisko. W większości sytuacji jest to korzystne, ale w szkole... Wymagają więcej od takiej osoby. Na razie tego nie odczułam i mam nadzieję, że tak zostanie. Trzymam kciuki, żeby tak dalej było – dodała.
Świeżo upieczona studentka została także zapytana o to, czy już ma przedmiot, który sprawia jej trudności. Okazuje się, że "wiersz i proza" to nie jej konik. – Nie są to łatwe rzeczy – podkreśliła.
W rozmowie z reporterem "Dzień Dobry TVN" początkująca odniosła się do tego, czy już tęskni za rodzinnym miastem. – Mam bardzo przytulne mieszkanie i czuje się tu jak w domu, ale jednak serce mam w Gdyni – zwierzyła się.
Córka Przybylskiej i Bieniuka poza studiami ma już okazję sprawdzać się w zawodzie. Jakiś czas temu bowiem dołączyła do obsady serialu "Gliniarze". Choć Oliwia przeczuwała, że życie i studia w Warszawie będą dużym wyzwaniem, to zdaje się, że liczyła na trochę więcej wolnego czasu.
– Nie mam ostatnio czasu na nic. Po studiach wracam do domu zmęczona i zazwyczaj szybko idę spać. Ale nie mieszka mi się źle, bo mieszkam z przyjaciółką – wyznała. 20-latka dobrze jednak wie, że sumienna praca jest filarem sukcesu. Oliwia nie chce być kojarzona z "chodzeniem na skróty".
– Wiem, że poprzeczka jest postawiona wysoko, dlatego pracuję teraz nad tym, by udowodnić kiedyś, że jestem w świecie filmu nie dlatego, że moją mamą jest Anna Przybylska, tylko ze względu na talent i umiejętności, które mam nadzieję, że mam. Chciałabym popracować na swoje nazwisko, a nie być znana tylko z nazwiska Przybylska. Ale do tego jeszcze długa droga. Muszę teraz na swoje ciężko pracować, by być aktorką – zaznaczyła na łamach "Faktu".
Redaktorka, reporterka, koordynatorka działu show-biznes. Tematy tabu? Nie ma takich. Są tylko ludzie, którzy się boją. Szczera rozmowa potrafi otworzyć furtkę do najbardziej skrytych zakamarków świadomości i rozjaśnić umysł. Kocham kolorowych i uśmiechniętych ludzi, którzy chcą zmieniać szarą Polskę. Chcę być jedną z tych osób.