Tłumy pożegnały Jerzego Połomskiego. Zobacz fotorelację z ceremonii żałobnej
Kamil Frątczak
23 listopada 2022, 12:13·2 minuty czytania
Publikacja artykułu: 23 listopada 2022, 12:13
W poniedziałek 14 listopada media obiegła informacja o śmierci legendy polskiej estrady. Jerzy Połomski zmarł w wieku 89 lat. Informację o śmierci artysty przekazała jego managerka Violetta Lewandowska. W środę 23 listopada odbyło się ostatnie pożegnanie artysty. Przedstawiamy fotorelację z ceremonii żałobnych wokalisty.
Reklama.
Reklama.
Jerzy Połomski zmarł w poniedziałek 14 listopada, o czym poinformowała jego menadżerka, Violetta Lewandowska. Ceremonia pogrzebowa odbyła się w środę 23 listopada
Msza święta żałobna rozpoczęła się o godzinie 11:30 w kościele św. Krzyża na Krakowskim Przedmieściu w Warszawie Po mszy urna z prochami została przewieziona na Cmentarz Powązkowski w Warszawie, gdzie artysta spoczął w Alei Zasłużonych, obok zmarłej kilka miesięcy temu siostry, Jadwigi Pająk.
Uroczystości żałobne miały charakter państwowy. Przedstawiamy fotorelację z ostatniego pożegnania wokalisty
Jerzy Połomski – legendarny piosenkarz
Jerzy Połomski przyszedł na świat w 1933 roku w Radomiu jako Jerzy Pająk. Początkowo w jego planach na życie nie mieściła się ani kariera muzyczna, ani aktorska. Kształcił się w kierunku budownictwa i architektury.
Sprawy zmieniły tor, gdy dostał się do Państwowej Wyższej Szkoły Teatralnej w Warszawie na Wydział Estradowy. Tam edukował się wokalnie pod okiem Ludwika Sempolińskiego. Artysta zawładnął polską sceną w latach 60. i 70. Wylansował mnóstwo przebojów, które wprawiały w ruch publiczność na koncertach oraz tłumy na potańcówkach.
Połomski na swoim koncie ma wiele wyróżnień i nagród, które zdobył m.in. na festiwalu w Opolu i Sopocie. W 2009 r. Połomski otrzymał nagrodę Złotego Fryderyka za całokształt działalności artystycznej.
Wokalista przez ponad pół wieku koncertował nie tylko w Polsce, ale także bawił zagranicznych słuchaczy. Choć w 2019 roku oficjalnie zakończył karierę, to rodacy nie zapomnieli o jego największych przebojach.
Całe życie robiłem to, co lubiłem i to największa nagroda. Żałuję tylko, że w dużej części odeszli ci, których kochałem, którzy pisali mi teksty i komponowali. Teraz tworzy się już inną muzykę, która tak naprawdę nie bardzo mnie wyraża. (...) Dużo przeżyłem, ale nie delektuję się tym. Nigdy nie pisałem żadnych dzienników, nie wyraziłem zgody na biografię, bo uważam, że piosenkarz istnieje jedynie wtedy, gdy śpiewa dla swojego pokolenia. Nic nie można robić na siłę, nie zamierzam udawać i próbować przypodobać się komukolwiek. Najważniejsza jest autentyczność.