policyjna taśma ilustracja
Do tragedii doszło w niedzielę późnym wieczorem w gminie Drelów w województwie lubelskim Fot. DARIUSZ BOROWICZ / REPORTER / Zdjęcie poglądowe

W zamkniętym garażu w gminie Drelów na Lubelszczyźnie znaleziono dwóch nieprzytomnych nastolatków. Mężczyźni w wieku 18 i 19 lat siedzieli w samochodzie z włączonym silnikiem. Pomimo długiej reanimacji ich życia nie udało się uratować.

REKLAMA
  • Do tragedii doszło w niedzielę późnym wieczorem w gminie Drelów w województwie lubelskim
  • Pomimo podjętej przez ratowników reanimacji życia nastolatków nie udało się uratować
  • Sprawę badają policjanci pod nadzorem prokuratury
  • Do tragedii doszło w niedzielę wieczorem. Jak informują policjanci z Białej Podlaskiej, po godzinie 21.30 dyżurny międzyrzeckiego komisariatu otrzymał zgłoszenie dotyczące dwóch nieprzytomnych nastolatków, którzy siedzieli w samochodzie z pracującym silnikiem. Auto znajdowało się w zamkniętym garażu na terenie gminy Drelów w województwie lubelskim.

    Nie żyje dwóch 19-latków, którzy siedzieli zamknięci w samochodzie

    Ze wstępnych ustaleń policjantów wynika, że w niedzielne popołudnie dwaj koledzy w wieku 18 oraz 19 lat poszli do garażu, by naprawiać auto.

    – Kiedy mężczyźni długo nie wracali, jeden z członków rodziny postanowił sprawdzić, co się dzieje. Kiedy poszedł do garażu, wówczas znalazł nieprzytomnych nastolatków – relacjonuje komisarz Barbara Salczyńska-Pyrchla, oficer prasowa Komendy Miejskiej Policji w Białej Podlaskiej.

    Jak dodaje, w garażu czuć było silną woń spalin. Na miejsce wezwano policjantów, strażaków i służby ratunkowe. Strażacy miejscowej OSP wynieśli mężczyzn na zewnątrz. Niestety, pomimo reanimacji, która trwała ponad godzinę, ratownikom nie udało się uratować ich życia.

    Policjanci, pod nadzorem prokuratury, ustalają przyczyny i okoliczności niedzielnej tragedii. Trudno w tej chwili powiedzieć, jak długo nastolatkowie przebywali w zamkniętym garażu. – Ciała obu mężczyzn zostały zabezpieczone celem przeprowadzenia sekcji zwłok. Wstępnie wykluczony został udział osób trzecich – przekazała komisarz Barbara Salczyńska-Pyrchla.

    Garaż był mocno zadymiony

    St. bryg. Michał Badach z KW PSP w Lublinie powiedział w rozmowie z Polsat News, że kiedy świadkowie zorientowali się, co się dzieje, garaż był mocno zadymiony, ponieważ silnik samochodu ciągle pracował.

    – W przypadku tlenku węgla bardzo szybko można stracić przytomność, więc nie musiało to trwać bardzo długo – stwierdził Michał Badach. Pytany o to, jak zachować się w takiej sytuacji, strażak odpowiedział, że przede wszystkim trzeba wyłączyć silnik w samochodzie i ewakuować poszkodowanych na otwartą przestrzeń. 

    – Przede wszystkim trzeba pamiętać, że czas pracy silnika w garażu powinien być minimalny, powinniśmy unikać takich sytuacji – podkreślił.