Ogólnopolski Strajk Kobiet zapowiedział na poniedziałek serię protestów w kilku polskich miastach. W Warszawie manifestacja odbyła się przed domem Jarosława Kaczyńskiego. Jej hasło to "Parasolką w Kaczyńskiego".
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Wszystkie protesty odbywają się w rocznicę wywalczenia przez Polki praw wyborczych. Jest to dokładnie 104. rocznica tej daty. Wtedy właśnie organizatorki warszawskiego Zjazdu Kobiet wraz z delegacją Centralnego Komitetu Równouprawnienia Politycznego Kobiet Polskich spotkały się Józefem Piłsudskim.
Justyna Budzińska-Tylicka i Maria Chmieleńska zaprezentowały marszałkowi deklarację z wezwaniem do przyznania Polkom praw wyborczych. Tak też się stało. 28 listopada Piłsudski podpisał taki dekret. Dzisiaj ta data ma szczególne znaczenie m.in. z powodu drakońskich przepisów aborcyjnych w Polsce, dyskryminacji kobiet na wszelkich polach aktywności społecznej, czy też nierówności w płacach kobiet i mężczyzn.
"Wyśmiewane, obrażane, lekceważone. Bite, szarpane i zamykane w aresztach. Nasze prababki skutecznie walczyły o to, co nam wydaje się oczywiste - o swoje i nasze prawa wyborcze. Kobiety z parasolkami uderzające w płot i okna rządowej willi były w 1918 skutecznymi buntowniczkami - wywalczyły, wyszarpały, a nie 'dostały' czy 'otrzymały' prawa wyborcze" – tak Strajk Kobiet opisał to, co działo się 104 lata temu.
Zgodnie z zapowiedzią jeden z głównych protestów odbył się pod domem Jarosława Kaczyńskiego na warszawskim Żoliborzu. Dlaczego akurat tam?
Przypomnijmy, że prezes PiS podpadł, kiedy próbował wyjaśnić, czemu program "Rodzina 500 plus" nie przyniósł oczekiwanej poprawy sytuacji demograficznej w Polsce i dlaczego nie mówi się o nowych projektach socjalnych wspierających rodzinę.
Jego zdaniem kwestie dzietności nie mają nic wspólnego ze sprawami kłopotów materialnych. – Warszawa sama przez się jest bogatsza niż Niemcy, a dzieci jest tam najmniej w Polsce. Czyli to nie jest tylko kwestia materialna, to jest kwestia po prostu pewnego nastawienia ludzi, a w szczególności pań, no bo to kobiety rodzą dzieci – przekonywał podczas wizyty w Ełku Jarosław Kaczyński.
– I tutaj niestety trzeba powiedzieć parę słów gorzkich... Jeżeli się utrzyma taki stan, że do 25. roku życia dziewczęta, młode kobiety piją tyle samo co ich rówieśnicy, to dzieci nie będzie – dodał Kaczyński.
– To też na pewno nie służy temu, żeby decydować się na macierzyństwo. Ja nie jestem zwolennikiem bardzo wczesnego macierzyństwa, no bo kobieta też musi dojrzeć do tego, żeby być dobrą matką. Ale, no, jak się do 25. roku daje w szyję – podsumował ten wątek ze śmiechem.
Ten wywód wywołał szerokie oburzenie. "Kretyńskie słowa starego dziada, że Polki nie rodzą dzieci, bo piją (a nie dlatego, że Polska jest piekłem), to tylko fragment rzeczywistości. Rzeczywistości, która nas wk****a. Ciebie też? To #ParasolkąwKaczyńskiego!"– tak zapowiadano na początku listopada dzisiejszy protest.
Absolwentka dziennikarstwa na UMCS i Uniwersytecie Warszawskim. Przez kilka lat związana z Polską Agencją Prasową. Obecnie reporterka newsowa w naTemat.pl.