Jeśli nie jesteś biedny, tracisz moralne prawo do narzekania na kryzys. Trudne życie klasy średniej
Michał Mańkowski
01 grudnia 2022, 17:08·3 minuty czytania
Publikacja artykułu: 01 grudnia 2022, 17:08
Trochę się ostatnio na kolegium redakcyjnym pokłóciliśmy. O to, co komu można, co komu wypada w czasach kryzysu. I okazuje się, że w Polsce klasa średnia, która nie żyje na granicy ubóstwa, traci moralne prawo do narzekania na kryzys. W myśl zasady, że jeśli masz co włożyć do garnka, to morda w kubeł, bo nie masz co narzekać i nie zawracaj innym gitary swoimi problemami pierwszego świata.
Reklama.
Reklama.
Parę lat temu usłyszałem, że "biali, wykształceni, heteroseksualni mężczyźni z dużych europejskich miast nie powinni się na niektóre tematy wypowiadać, bo co tam oni wiedzą". Chodziło o to, że jeśli nie jesteś w grupie "najsłabszych" to nie masz za bardzo mandatu do tego, by na cokolwiek narzekać, a już na pewno nie na swój żywot.
I trochę tak jest i w tym przypadku.
A zaczęło się od cyklu "Gazety Wyborczej", która pokazuje różne oblicza kryzysu. Tytuł "Nie wiem, jak powiedzieć córce, że nie będzie już chodzić na konie". Tak biednieją Polacy" na pierwszy rzut oka wygląda komicznie i nie jest arcydziełem wrażliwości społecznej oraz wyczucia. A może wręcz odwrotnie, jest celowo zaplanowaną konstrukcją obliczoną na efekt. I ten został osiągnięty, bo zadziałał niczym palec w soli włożony w otwartą ranę.
No bo jak to? Konieczność rezygnacji z lekcji jazdy konnej ma być przykładem "polskiej biedy". W du... głowach się poprzewracało tej "warszawce". Musisz zrezygnować z chodzenia do kosmetyczki i narzekasz na kryzys? Zwariowałaś. Nie pójdziesz do swojego ulubionego fryzjera? Tragedia. Nie możesz chodzić ze znajomymi i rodziną do restauracji? Oj biedny ty. Nie pojedziesz na wakacje? Zejdź na ziemię. Nie wyślesz dziecka na kolonie? Też mi tragedia. Nie kupisz sobie ubrań? I co z tego. Nie wyślesz dziecka na konie/tenisa/taniec - cokolwiek? Problem pierwszego świata, przestań innym zawracać gitarę.
Jeśli nie żyjesz w biedzie lub na granicy ubóstwa, tylko jesteś zwykłą, polską klasą średnią, tracisz w tym kraju moralne prawo do narzekania na kryzys. Przecież masz dwie ręce, dwie nogi, masz co włożyć do garnka, więc gdzie jest problem? Masz dom, pracę, samochód. Dzieci chodzą do przedszkola, szkoły, nawet być może pojedziesz na wakacje. Jak śmiesz narzekać na kryzys?
To, że ktoś narzeka, nie znaczy, że ma źle. Po prostu zwraca uwagę na problem kryzysu gospodarczego ze swojej perspektywy. Polska, choć jest u nas 1,6 mln osób żyjących w skrajnym ubóstwie, nie składa się tylko z tej grupy. O nią trzeba zadbać w pierwszej kolejności, ale nie marginalizujmy kolejnych milionów, które żyją obok.
Z "lekcji jazdy konnej" robi się nowobogackie problemy na miarę niesławnych ośmiorniczek Platformy (do kupienia za kilkanaście złotych). A wszystko dlatego, że coś "brzmi drogo", rodem z "problemów pierwszego świata". Tymczasem jazda konna to 300 zł miesięcznie, które rodzice wydają na lekcje dla swojego dziecka. A prędzej czy później będzie trzeba mu wytłumaczyć, dlaczego nagle nie może robić tego, co kocha i co robiło przez X czasu.
Tymczasem kryzys dotyka każdego, ale robi to w różnym stopniu. Niemniej, odczuwa go każdy. Ale czy dlatego, że klasa średnia nadal ma włożyć co do garnka i "NIE WIE, CO TO PRAWDZIWA BIEDA, WIĘC NIECH NIE NARZEKA NA KRYZYS", nie może zauważać obniżenia standardu swojego życia ze względu na kryzys i inflację?
To, że nadal stać cię na jogurt, który pół roku temu kosztował 2,50 zł, a dziś kosztuje 5 zł, nie odbiera nikomu prawa to narzekania na to, że jest drogo. To nie jest "tylko 2,50 zł drożej", to jest dwa razy drożej.
Wiadomo, w kryzysach najbardziej poszkodowani są najbiedniejsi. Ci bardziej zamożni też dostają po tyłkach. A najbogatsi? Nawet się w tym czasie bogacą, bo gdy krew się leje, to pojawiają się nowe okazje.
Nie stawiam znaku równości pomiędzy tymi grupami. Naprawdę przerażają mnie ludzkie dramaty i dylematy, przed którymi ludzie zostali lub zostaną przez kryzys postawieni. Wielokrotnie w naTemat o tym piszemy, pokazujemy te historie. Sam o tym nie raz pisałem w swoich felietonach.
W kryzysowej dyskusji stąpa się po bardzo cienkiej linie.
Masz prawo narzekać na kryzys, możesz kląć na drożyznę. Nie ma nic złego w tym, że odczuwasz obniżenie swojego standardu życia, choć daleko ci do biedy. To wszystko nie znaczy jednak, że jesteś niewrażliwym gnojkiem bez prawa głosu.
W raporcie przytaczamy dane Głównego Urzędu Statystycznego, który podał dane za rok 2021. Wiemy, że w skrajnym ubóstwie żyje 1 600 000 Polaków, (w tym) 333 000 dzieci i 246 000 seniorów. To statystyka sprzed roku, a jednocześnie to, co wiemy to dane o inflacji, która w zeszłym miesiącu już prawie osiągnęła 18 procent. W związku z tym jesteśmy przekonani, że liczba Polaków żyjących w skrajnym ubóstwie na pewno się powiększa
RAPORT O BIEDZIE
opublikowany przez stowarzyszenie "Wiosna", źródło TVN24
Sonda
Czy odczuwasz kryzys gospodarczy na własnej skórze?