Jadwiga Staniszkis twierdzi, że obecna prezydent stolicy to jedyna osoba w PO, która ma realną szansę na objęcie schedy po Donaldzie Tusku. – Jej pozycja w Platformie jest za słaba, a partia nie zaryzykuje postawienia na kobietę – odpowiada politolog Rafał Chwedoruk.
– Tak naprawdę premiera mogłaby moim zdaniem wysadzić z siodła Hanna Gronkiewicz-Waltz – powiedziała prof. Jadwiga Staniszkis w rozmowie z braćmi Karnowskimi na łamach magazynu “wSieci”. Socjolożka stwierdziła, że tylko obecna prezydent stolicy miałaby szansę wygrać starcie o przywództwo w Platformie z takimi politykami, jak Grzegorz Schetyna czy Jarosław Gowin. Dlaczego ona?
Choć sama zainteresowana mówiła w czerwcu 2012, że nie ma powodów, by ktokolwiek miał zastępować Donalda Tuska na stanowisku szefa PO, postanowiliśmy zapytać o taką ewentualność ekspertów. Czy zgadzają się z opinią prof. Staniszkis?
Zbyt małe poparcie wewnątrz PO
– To nie będzie takie proste – mówi o potencjalnej kandydaturze Hanny Gronkiewicz-Waltz na stanowisko przewodniczącej PO dr Rafał Chwedoruk. – Ona nie ma w Platformie tak mocnej i samodzielnej pozycji jak chociażby Jarosław Gowin czy Grzegorz Schetyna – zauważa podkreślając, że obaj ewentualni kontrkandydaci już dzisiaj stoją na czele partyjnych fakcji i mają licznych stronników.
Z doktorem Chwedorukiem zgadza się Robert Sobiech, socjolog z Uniwersytetu Warszawskiego. – PO to duże ugrupowanie, w którym jest wiele nurtów i różnic wewnętrznych. Gdyby założyć hipotetycznie, że oto dziś miałoby dojść do zmiany warty w partii, to z całą pewnością przed Gronkiewicz-Waltz byłoby bardzo dużo pracy. Prezydent stolicy zamiast koncentrować się na sprawach miasta, musiałaby mocno powalczyć o zdobycie poparcia wewnątrz Platformy – ocenia dr Sobiech. Podkreśla, że w partii rządzącej, jak w żadnym innym ugrupowaniu naszej sceny politycznej, walka o przejęcie przywództwa byłaby wyjątkowo zażarta.
– Tusk musi czuć na plecach oddech liderów PO, takich jak Schetyna, Gowin, Sikorski, czy związanego z ugrupowaniem Jana Krzysztofa Bieleckiego. Ławka rezerwowych w Platformie jest wyjątkowo długa i silna – podkreśla. Zauważa, że takiego "problemu" nie mają ani Kaczyński, ani Miller czy Palikot – ci liderzy nie mają w szeregach swoich partii tak wielu silnych konkurentów o władzę, jak Donald Tusk.
Płeć przeszkodą?
Argumentem, który przemawia przeciwko Gronkiewicz-Waltz w jej ewentualnym wyścigu o przywództwo w PO, jest też jej płeć. – Wydaje mi się, że Platforma ze względów taktycznych nie odważyłaby się na to, aby na czele partii stanęła kobieta – ocenia dr Chwedoruk. Tłumaczy, że takie posunięcie byłoby ryzykowne w świetle dość konserwatywnych poglądów "przeciętnego Polaka", do którego przekonań muszą odwoływać się chcąc nie chcąc politycy PO.
Anna Karaszewska, prezeska Stowarzyszenia Kongres Kobiet, przyznaje, że choć Gronkiewicz-Waltz byłaby bardzo dobrą kandydatką, bo niejednokrotnie udowadniała już, że sprawdza się nawet na wysokich stanowiskach publicznych, może być jej trudno się przebić. – Kobiety w sferze publicznej wciąż mają wiele barier do pokonania, a konkurencja z mężczyznami, zwłaszcza na szczytach władzy, jest bardzo ostra – ocenia Karaszewska.
Prezeska Kongresu Kobiet jest jednak bardziej optymistyczna od doktora Rafała Chwedoruka i nie przekreśla szans Gronkiewicz-Waltz: – Bariery kulturowe wciąż istnieją, ale powoli się to zmienia. Rośnie grupa polityków, którzy nawet z czysto strategicznych powodów wspierają kobiety, bo widzą, że świat się zmienia. Jesteśmy już na innym etapie dyskusji, niż jeszcze choćby 4 lata temu – ocenia Karaszewska.
Zbyt warszawska?
Dr Chwedoruk wskazuje jednak na kolejne czynniki, które mogą utrudnić prezydent Warszawy ewentualną walkę o przejęcie władzy po Donaldzie Tusku. – Hanna Gronkiewicz-Waltz jest bardzo wyraźnie kojarzona z Warszawą i być może w stolicy udało się jej zdobyć pewną wiarygodność, ale musimy pamiętać, że PO stara się przełamywać stereotyp partii wielkomiejskiej – podkreśla politolog. Jego zdaniem w świetle takich tendencji ktoś silnie związany ze stolicą może mieć problemy z przejęciem przywództwa w partii.
Swoją drogą warto byłoby także odpowiedzieć na pytanie, czy czas swoich rządów w Warszawie Hanna Gronkiewicz-Waltz może traktować jako sukces, który zaprocentuje w karierze na wyższych szczeblach władzy. Niestety, wiele decyzji prezydent Warszawy zostało ocenionych bardzo negatywnie, a poparcie dla niej od początku rządów systematycznie maleje.
Rafał Chwedoruk twierdzi też, że Gronkiewicz-Waltz nie opanowała w stopniu porównywalnym ze swoimi potencjalnymi rywalami trudnej sztuki kontaktów z mediami. – Jarosław Gowin potrafi stoczyć przed kamerą bój z dziennikarzami, czy też politycznym oponentem. Ma też zdecydowanie bardziej wyrazisty wizerunek – ocenia Chwedoruk i podkreśla, że w najbliższym czasie Gronkiewicz-Waltz nie powinna liczyć na objęcie władzy po Donaldzie Tusku.
Politologowi wtóruje dr Robert Sobiech: – Mam wrażenie, że rozmowa o sukcesji w Platformie to na razie czyste spekulacje. Tusk nie zrezygnuje z przywództwa w PO co najmniej przez najbliższe trzy lata. Do tego czasu wiele może się zmienić zarówno w Polsce, jak i w samej Platformie. Mamy zbyt mało danych, żeby mówić o konkretnych scenariuszach wydarzeń – podsumowuje.
Bo każdy inny by Platformę podzielił. Prezydent stolicy, zauważmy, jest jedyną osobą, którą zaakceptowałyby wszystkie frakcje PO. Poza tym przegranie z kobietą nie boli tak bardzo, jej rywale łatwiej przełknęliby porażkę. Jako prezes Narodowego Banku Polskiego wykazała też, że zna granicę swojej wiedzy, umie budować kompromis, wszyscy wokół mieliby poczucie, iż zna swoje miejsce, zostawia im przestrzeń. (...) potrafiła podzielić kompetencje w zarządzaniu miastem. Moja wiedza i intuicja podpowiadają mi, że to ona ma dziś największe szanse na zastąpienie Tuska. CZYTAJ WIĘCEJ
dr Robert Sobiech
Mam wrażenie, że rozmowa o sukcesji w Platformie to na razie czyste spekulacje. Tusk nie zrezygnuje z przywództwa w PO co najmniej przez najbliższe trzy lata.