Kolejny polski ochotnik poległ w wojnie z Rosją. Daniel S. zginął na froncie na terytorium Ukrainy od rosyjskiej miny. – Wychowanie syna wyszło mi w każdym calu, był patriotą, zafascynowany cichociemnymi i AK – wspominał ojciec mężczyzny. Polski żołnierz zostanie pochowany na Cmentarzu Powązkowskim w Warszawie.
Reklama.
Reklama.
Daniel S. Jako nastolatek zaczął zdobywać doświadczenie wojskowe poprzez m.in. szkolenia strzeleckie
Polski ochotnik zginął na wskutek wybuchu miny w trakcie akcji rozpoznawczej po rosyjskiej stronie frontu
Mężczyzna jest szóstym polskim ochotnikiem, który zginął na ukraińskim froncie w trakcie walki z Rosją
Daniel S. posiadał wszechstronne wykształcenie i od najmłodszych lat interesował się wojskowością. Ukończył trzy fakultety: stosunki zagraniczne, zarządzanie nieruchomościami oraz psychologię kryminalną. Był ratownikiem medycznym, płetwonurkiem, skakał na spadochronie, uprawiał wspinaczkę wysokogórską oraz posiadał licencję pilota dronów. Był również instruktorem strzelectwa sportowego i bojowego.
Zgodnie z przesłaną ojcu polskiego żołnierza informacją "wykazując odwagę i heroizm, Daniel S. zginął z powodu zagrażających życiu obrażeń w bitwie z rosyjskimi najeźdźcami w pobliżu wsi Nowoseliwskie w obwodzie ługańskim".
Polski ochotnik wstąpił do Międzynarodowego Legionu Obrony Terytorialnej Ukrainy
Nauczycielem Daniela S. był współtwórca i były dowódca Jednostki Wojskowej GROMpłk Krzysztof Przepiórka, który zaznaczył, że "to skromny chłopak, dużo pokory, co jest niezwykle ważne w tej robocie. Nie chwalił się, nie eksponował tego, co zrobił. On to robił dla siebie, innych, ale nie chciał tym epatować".
Jak podaje Onet, znajomi mężczyzny zaznaczają, że od początku rosyjskiej inwazji na Ukrainę był zaangażowany w pomoc ludziom. "Odbierał ich z granicy i starał się im znaleźć cokolwiek na miejscu. Potem zabierał już rodziny ze stref frontowych i odwoził w głąb Ukrainy" - wspomniał jeden ze kolegów. Finalnie zdecydował się wziąć bezpośredni udział w wojnie.
Daniel wstąpił do Międzynarodowego Legionu Obrony Terytorialnej Ukrainy. Bardzo szybko awansował do elitarnej jednostki specjalnej zajmującej się rozpoznaniem. – Nie powiedział nam, co naprawdę robi. Cedził nam informacje. Dowiedzieliśmy się dopiero potem. Byliśmy przeciwni, ale on twardo realizował swoje postanowienia. Powiedział żonie: mamo, jeśli ja nie będę walczył tam, to oni przyjdą tu – relacjonował ojciec polskiego ochotnika w rozmowie z Onetem.
Daniel S. zginął od rosyjskiej miny pułapki
25 listopada Daniel S. wraz z grupą elitarnego oddziału specjalnego wyruszył na misję rozpoznawczą po rosyjskiej stronie frontu. Grupa miała zlokalizować rosyjskie rozmieszczenie wojsk do przygotowanego przez Ukraińców ataku. Według prawdopodobnych relacji idący przed żołnierzami saper zawadził wykrywaczem metali o minę. Saper zginął na miejscu, a idący za nim 35-letni polski ochotnik i jego kompan zostali ranni.
Udzielono im pierwszej pomocy, po czym koledzy przenieśli ich do ukraińskich linii, gdzie zostali ponownie zaopatrzeni przez medyków, a następnie przeniesieni na noszach do transportera, który miał ich przewieźć do szpitala. W tym czasie Daniel S. zmarł od poniesionych ran. Drugi z żołnierzy znajduje się w szpitalu.
Ciało polskiego ochotnika za kilka dni ma wrócić do Polski. Zostanie pochowany na Cmentarzu Powązkowskim w Warszawie. Udział w pogrzebie zapowiedzieli m.in. powstańcy warszawscy.
Sześciu Polaków ochotników poległo w wojnie z Rosją na terytorium Ukrainy
Daniel S. jest szóstym polskim ochotnikiem, który zginął na wojnie w Ukrainie. Pierwszym zabitym Polakiem był Tomasz Walentek, amatorski zawodnik MMA, który walczył w Siczy Karpackiej. Zginął w lipcu od odłamków w wyniku ostrzału czołgowego w trakcie bronienia przed Rosjanami pozycji w obwodzie charkowskim.
2 listopada przywieziono do obwodu lwowskiego ciało zaginionego wcześniej na froncie Mariana Matusza, natomiast 10 listopada na pograniczu obwodów charkowskiego i ługańskiego zginął polski ochotnik, mieszkaniec Gdańska. Zmarł ciężko ranny od odłamków pocisku pancernego.
Na początku grudnia pojawiły się również informacje o śmierci Janusza "Kozaka" Szermety oraz jego kolegi Krzysztofa. Obaj walczyli w Międzynarodowym Legionie Obrony Terytorialnej Ukrainy.