Cristiano Ronaldo rozgoryczony po porażce w MŚ. "Moje marzenie się skończyło"
Krzysztof Gaweł
11 grudnia 2022, 21:58·3 minuty czytania
Publikacja artykułu: 11 grudnia 2022, 21:58
"Moje marzenie się skończyło" – napisał po porażce Portugalczyków w ćwierćfinale mistrzostw świata Cristiano Ronaldo. Czy to ostatni mundial dla 37-letniego giganta futbolu? Na to się zanosi i tego można się spodziewać po wpisie zawodnika. Selecao mieli wywalczyć puchar świata, ale ulegli niesamowitej ekipie Maroka 0:1.
Reklama.
Reklama.
Cristiano Ronaldo pierwszy raz zabrał głos po porażce Portugalii na mundialu
Gwiazdor podziękował za 17 lat gry w drużynie narodowej i pięć mundiali
Media spekulują, że 37-latek odejdzie z drużyny. Ale to nie jest wciąż pewne
"Wywalczenie pucharu świata dla Portugalii było największym i najbardziej ambitnym marzeniem w mojej karierze. Miałem to szczęście, że zdobyłem wiele tytułów o wymiarze międzynarodowym, w tym w barwach reprezentacji Portugalii. Ale wyniesienie naszego kraju na najwyższy światowy poziom było moim największym marzeniem" – zaczął swój pełen emocji wpis Cristiano Ronaldo. Portugalczyk mocno przeżył pożegnanie z MŚ.
Najlepszy strzelec w historii piłki reprezentacyjnej tym samym nie zostanie mistrzem świata. Po porażce z Marokiem 0:1 w ćwierćfinalePortugaliaznalazła się za burtą mundialu w Katarze, a CR7 zapewne już nigdy nie zagra w finałach MŚ. Po meczu szybko uciekł do szatni, a w tunelu zalał się łzami na oczach kamer i całego świata. To koniec ważnej epoki w historii futbolu. I wpis CR7 wydaje się to potwierdzać...
"Walczyłem. Ciężko walczyłem o to marzenie. W pięciu edycjach MŚ, które zaliczyłem na w ciągu szesnastu lat. Grałem zawsze u boku świetnych zawodników i zawsze byłem wspierany przez miliony Portugalczyków. Zawsze dawałem z siebie wszystko. Zostawiłem wszystko na boisku, co można było zrobić. Nigdy nie odmówiłem wyjścia do walki i nigdy nie zrezygnowałem z mojego marzenia" – tłumaczył fanom CR7. Wydaje się, że po wszystkich doniesieniach z szatni musiał zabrać głos.
Portugalia miała od początku MŚ problem ze swoim asem, a wszystko rozpoczęło się w meczu z Koreą Południową (1:2) w fazie grupowej. Gwiazdor zagrał przeciętnie i znów nie strzelił gola, a przecież ma ich w kadrze 118. Ale na mundialu ma osiem, a wielki Eusebio dziewięć, więc niepohamowany w biciu rekordów CR7 poluje na dwa kolejne trafienie od początku turnieju. I chce prześcignąć legendę. Najgorsze było dopiero przed nim.
Pod koniec meczu z Koreą Południową nie chciał schodzić z boiska i zachował się nieładnie wobec trenera Fernando Santosa. Ten nie wystawił go w pierwszej jedenastce przeciwko Szwajcarii we wtorek i wybuchła prawdziwa burza. Media zaraz zaczęły się rozpisywać o sporze kapitana z selekcjonerem, a jego sensacyjna decyzja miała być dowodem na to, że nie dzieje się dobrze w szatni Selecao. CR7 wylądował na ławce na dużej imprezie po raz pierwszy od 2008 roku. Był wściekły, obraził się na cały świat. A trener odesłał go na ławkę.
Wszedł na zmianę w meczu ze Szwajcarami (6:1), ale niewiele dał drużynie. Tak samo przeciw Maroku, najpewniej w swoim ostatnim meczu na mundialu. "Niestety piękny sen się skończył. Nie chcę reagować na gorąco. Chcę tylko, żeby wszyscy wiedzieli, że wiele już zostało powiedziane, wiele napisano i wiele spekulowano, Moje oddanie dla Portugalii nie zmieniło się ani na chwilę" – zapewnił gwiazdor.
"Zawsze byłem jednym z wielu, osobą walczącą o wspólny cel i nigdy nie odwróciłbym się od moich kolegów z drużyny. Od mojego kraju. Na razie nie mam nic więcej do powiedzenia. Dziękuję, Portugalio. Dziękuję, Katarze. Ten sen był piękny, dopóki trwał... Teraz czas będzie dla mnie najlepszym doradcą i pozwolić wyciągnąć właściwe wnioski" – zakończył swój wpis Cristiano Ronaldo. Czy jeszcze zobaczymy go w drużynie narodowej i na MŚ?