Pismo "Egzorcysta" z hukiem weszło na polski rynek prasowy. Coraz częściej w Kościołach pojawiają się plakaty ostrzegające przed zgubnymi działaniami złego ducha, a liczba egzorcystów w kraju przekroczyła 150 duchownych. Uważajcie na Pokemony, Harry'ego Pottera czy zabawki dla dzieci – ostrzegają. Skąd ten wzrost antyokultystycznej retoryki?
Odkąd na rynku pojawiło się czasopismo "Egzorcysta", można zaobserwować wzmożone zainteresowanie tematem opętań. W Kościołach pojawiają się plakaty ostrzegające przed zgubnymi dla dzieci zabawkami i gadżetami. Ratujący dusze magazyn "Egzorcysta" ma się całkiem dobrze.
Wzmożony ruch widać już wśród samych egzorcystów. O ile na początku lat 90. było ich w Polsce 4, teraz ich liczba przekracza 150. To stawia Polskę na wysokiej pozycji w Europie, jeśli weźmiemy pod uwagę liczbę księży wojujących z demonami. W 2007 roku w Częstochowie odbył się IV Międzynarodowy Kongres Egzorcystów.
Choroba "nie z tego świata?"
Mimo licznych przekazów historycznych i świadectw egzorcystów, nauka wciąż odmawia uznania opętania jako zjawiska nie z tego świata. Gdy ktoś zaczyna zdradzać pewne objawy, jedni utrzymują, że jest opętany przez demona, drudzy natomiast, że po prostu jest chory. Do tej drugiej wersji przychylili się eksperci Światowej Organizacji Zdrowia, umieszczając w 1992 roku opętanie w międzynarodowym spisie chorób.
Choć nazwa może mylić, eksperci orzekli, że opętanie jest po prostu odmianą zaburzenia tożsamości, wynikającym z chorób psychicznych takich jak schizofrenia czy zespół Tourette'a. A mówienie obcymi językami, wstręt przed sakralnymi przedmiotami, czy bluźnierstwa z punktu widzenia nauki nie są niczym nadprzyrodzonym. Lewitacji czy nadludzkiej siły nie stwierdzono, nie licząc świadectw duchownych. Egzorcyści walczący z demonami jednak wiedzą swoje i widzą w tym rękę szatana.
Demon-specjalista
Próbowano oddzielić te dwie kwestie, a egzorcyzm stosować dopiero, gdy psychiatra rozłoży ręce, by uniknąć przypadków tzw. "fałszywych opętań". Wśród duchownych pojawiły się jednak głosy, że niektóre rodzaje demonów w swoisty sposób markują "fałszywe opętanie", byle tylko uniknąć egzorcyzmu i w spokoju mieszkać w człowieku. Gdy sprawa zostaje tak postawiona, wielu psychiatrów kapituluje, bo skoro nie można dowieść istnienia demonów, to jak na dodatek udowodnić ich rozmaite specjalizacje? Mało tego, nie brakuje egzorcystów, którzy przekonują, że część opętań jest zawinionych przez nas samych, gdyż prowadzimy się nie po chrześcijańsku.
Moda na opętania
Zagraniczni eksperci tłumaczą, że domniemane opętania mnożą się jak grzyby po deszczu, gdy okultystyczna tematyka pojawia się w popkulturze. Po głośnych premierach różnych wersji filmu "Egzorcysta", zauważono poruszenie w środowisku i wzrost osób "opętanych".
Opętanie przez demona czy jak kto woli, choroba, to poważna kwestia, niezależnie do tego, co, lub kto jest jej sprawcą. Nie będzie nam zapewne dane dożyć rozwiązania tego sporu między duchownymi a psychologami - racjonalistami. By uniknąć opętań środowiska kościelne stosują szeroką retorykę antyokultystyczną w postaci ostrzeżeń przed przysłowiowymi już Pokemonami, a ta potrafi przyjąć absurdalne rozmiary.
Czytaj także: Pomocnik egzorcysty: Podczas obrzędu mężczyzna nieswoim głosem zaczął grozić, że dorwie moje dzieci
Choć księdza Piotra Natanka, słynącego z barwnych kazań przestrzegających przed grami takimi jak "Diabolo", "czarnymi jak piekło" ubraniami, jogą, akupunkturą czy homeopatią odsunięto od możliwości pełnienia posługi kapłańskiej, nie brakuje mu ostrożnych naśladowców.
"Przedszkole okultyzmu"
Fronda.pl, powołując się na najnowszy numer "Egzorcysty" ostrzega przed "Pokemonami i Witch czyli przedszkolem okultyzmu". Cytowani przez portal eksperci wyliczają przypadki opętań oraz zgubny wpływ zabawek dla dzieci. Do ich grona zaliczają się między innymi zabawkowe szklane kule, amulety czy chińskie monety szczęścia. To nawet niektórzy sceptycy są w stanie zrozumieć, lecz ostrzeżenia przed Pokemonami dla wielu brzmią absurdalnie.
Dominikanin, o. Paweł Gużyński w rozmowie z naTemat tłumaczy, że nie można mówić o okultystycznej kampanii egzorcystów. Jednak wzrost zainteresowania zjawiskiem jest widoczny. – Są środowiska, które podkreślają tego rodzaju problemy – mówi. Dodaje, że mają ku temu swoje powody. – Biblia jest po stokroć bardziej surowa dla czarów, niż nadużyć seksualnych – zaznacza. Tym samym każdy katolik wszelkie przejawy magii czy zabobonów powinien omijać szerokim łukiem. – Do wspólnoty Kościoła jesteśmy przyjmowani poprzez chrzest. Już ten obrzęd ma w sobie egzorcyzmy – mówi . Paweł Gużyński.
Magia kontra religia
Rosnąca popularność praktyk okultystycznych to wynik splotu wielu okoliczności. – Osłabia się nasza wiara religijna. Prowadzone w wielu krajach badania na temat wiary w amulety, wróżby i inne zabobony pokazuję, że zjawiska te są najbardziej nasilone i rozpowszechnione w krajach o wysokim wskaźniku ateizacji – mówi Andrzej Dominiczak, psycholog i prezes Towarzystwa Humanistycznego. Dodaje, że przykładem takich państw mogą być Czechy czy Łotwa. – Z mojego własnego badania nad treścią wiary wynika. że ludzie religijni i praktykujący coraz częściej zgadzają się, że nie tyle w coś wierzą, co mają nadzieję, że Bóg istnieje, że pójdą do "nieba" itd. Wiarę religijną zastępuje wiara w magię – zaznacza.
Oczywiście religia to jedno. Jak tłumaczy psycholog fascynacja magią i jej pochodnymi jest wynikiem niedojrzałości i niedorozwoju autonomii poznawczej i podmiotowości. – Polakom, Czechom czy Łotyszom nie brakuje rozumu, lecz zaufania do niego. W kulturze tych krajów brak jest zachęt do samodzielnego myślenia – mówi Andrzej Dominiczak. Kryzys i poczucie niebezpieczeństwa wcale tego nie łagodzi. – Poczucie bezradności, jakbyśmy przebywali np. w ciemnym lesie, sprawia, że ewolucyjnie bardziej opłacalne jest dostrzeganie niebezpieczeństwa wszędzie, nawet tak, gdzie do nie ma – zaznacza.
Jest to wynikiem tego, co pozostawili po sobie nasi przodkowie. – Praludzie w pełni racjonalni, którzy unikali niebezpieczeństwa tylko wtedy, gdy było ono już całkiem pewne, mieli mniejsze szanse na przeżycie i posiadanie potomstwa – kwituje. Na praktyki okultystyczne podatni są zwolennicy "dziecięcej zabawy", kiedy, jak przekonuje Andrzej Dominiczak, zamazuje się granica miedzy rzeczywistością i fantazją.
Fascynacja magią wpisana w geny?
Zdaniem o. Pawła Gużyńskiego człowiek ma dużą skłonność do bałwochwalstwa, uciekania się do czarów i zabobonów. Dlatego egzorcyści ostrzegają przed różnymi zagrożeniami. Lecz wkraczają na niebezpieczny grunt. – Pewne wyczulone na te sprawy jednostki podnoszą alarm. Raz w sposób trafiony, innym razem przestrzelony. Ich motywacją jest pozytywna troska, ale ta nadopiekuńczość może narazić na śmieszność. A problem istnieje. O wiele trudniej pozbyć się później tej łatki absurdu, gdy sytuacja staje się poważna – tłumaczy o. Paweł Gużyński. – Zbyt gwałtowne, nieadekwatne podejście do kwestii opętań, robienie z tego zbyt wielkiej afery, odniesie skutek odwrotny do zamierzonego – mówi.
Duchowni różnią się w podejściu do tej kwestii. Ostrzeżenia przed Pokemonami czy zabawkami mogą przybrać karykaturalną formę. – Pokemony nas nie zabiją – śmieje się o. Paweł Gużyński. – Jednak jeśli dziecko wejdzie w pewne "magiczne" wyobrażenie, przekroczy tę "magiczną" granicę, może pojawić się problem – zaznacza dominikanin. Tę sytuację przyrównuje do dorastania w sprzyjającym środowisku. Wtedy, jego zdaniem, młody człowiek ma większe szanse na rozwinięcie swoich dobrych cech, niż w obliczu walki o przetrwanie.
Łatwo "przedobrzyć"
Ci, którzy najgłośniej ostrzegają przed zgubnym wpływem okultystycznych zabawek, zapominają o ważnej kwestii, na którą zwraca uwagę o. Gużyński. – Jedna osoba może pić piwo co wieczór i kontrolować swój nawyk. Druga wypija piwo raz w tygodniu, a po chwili kończy jako alkoholik. Podatność na oddziaływanie to bardzo indywidualna kwestia – mówi dominikanin. Przestrzega, że nie każdy kontakt ze złem kończy się opętaniem. Ale rośnie liczba osób, które, jego zdaniem, z szeroko pojętym złem mają styczność. – Nauczyciele i rodzice w szkole często dziwią się, że ich dzieci mają jakiś kontakt z narkotykami.
Andrzej Dominiczak jest przeciwnikiem zabraniania dzieciom zabawy "magicznymi przedmiotami", jakie niejednokrotnie dołączane są do dziecięcych pism. – Należy natomiast przyjaźnie i zabawowo zachęcać do weryfikacji, a mówiąc inaczej, falsyfikacji ich magicznych właściwości, jednocześnie kształtując podmiotowość poznawczą i umiejętność krytycznego myślenia – tłumaczy psycholog. Dodaje, że zarówno rodzice, jak i szkoła powinny zachęcać do eksperymentów z wróżbami czy amuletami. Jego zdaniem dzięki temu dzieci mają dobrą zabawę i uczą się myśleć. – Kościół i jego ludzie walczą z tego typu zabawkami i zabawami, bo zagrażają one ludowemu katolicyzmowi, który jest w gruncie rzeczy bardzo podobny do pogańskich wierzeń przenikniętych wiarą w magię – ocenia Andrzej Dominiczak.
Rozwój wiary
O. Paweł Gużyński zauważa, że widać w przemyśle zabawkowym trend okultystyczny. W jego przekonaniu nie ma znaczenia, czy dziecko rozumie, co symbolizuje dana zabawka. W wielu przypadkach pozostaje bezbronne, dlatego lepiej kupić coś wyważonego. – To, czy ktoś zadaje się z takimi przedmiotami, świadczy o rozwoju wiary. Dojrzały katolik nie będzie zaprzątał sobie tym głowy – mówi o. Gużyński. Zwraca uwagę, że niejednokrotnie ostrzeżenia egzorcystów trafiają jak kulą w płot. Są tacy, którzy demonizują jogę. Tymczasem, zdaniem dominikanina, nasza europejska odmiana pozbawiona jest jakichkolwiek powiązań z duchowością, czym różni się od swojego hinduskiego pierwowzoru. – Prawdziwy Hindus patrząc na to pęka ze śmiechu. Joga w postaci ćwiczeń jest jak każdy inny fitness i nie widzę w tym nic złego – mówi.
Obrzeże chrześcijaństwa
– Reakcja fali jest spowodowana jej wysokością. Gdy treści o tematyce okultystycznej płynęły wąskim strumykiem, mało kto zwracał na nie uwagę. Lecz gdy coraz częściej o nich słychać, rośnie zaniepokojenie – komentuje prof. Krzysztof Kiciński, socjolog religii z Uniwersytetu Warszawskiego. Dodaje, że religia w polskim wydaniu cechuje się dużą dawką obrzędowości, teraz związanych z rynkiem. – To dość świeży czynnik. Nie byłoby przecież Halloween bez reklam i rynku – mówi. Przypomina, że prawdziwość opętania zależy od punktu widzenia. – Dla mnie egzorcyzmy to obrzeże chrześcijaństwa. Jednak historia pamięta epokę, w której większość chorób psychicznych przypisywano opętaniu – mówi prof. Kiciński.
Komercja
Moda na okultyzm lub jego zwalczanie ma również potencjał komercyjny. – Bardzo źle byłoby, gdyby ktoś powołując się na religię promował jednego producenta zabawek, tych bezpiecznych, oczerniając producenta "magicznych" gadżetów dla dzieci, tylko dla pieniędzy. Choć przyklasnąłbym rodzimemu producentowi, który spróbuje rozpocząć produkcję bezpiecznych zabawek – mówi o. Paweł Gużyński. Andrzej Dominiczak zwraca uwagę na inną kwestię. – Już chyba 5 lub 6 stacji telewizyjnych całe noce nadaje programy z wróżkami, a w naszych czasach telewizja to główny i najbardziej niebezpieczny "autorytet". Bez względu na to, kto i co w okienku wygłasza. Z kolei internet przy wszystkich swoich wadach, konsumuje się bardziej z "wyboru", autonomicznie i krytycznie – mówi psycholog.
Każdy znajdzie swój autorytet i kierując się wiarą w siły nadprzyrodzone czy racjonalność umysłu, po swojemu zinterpretuje objawy opętanej osoby. Mimo niezliczonych argumentów każdej ze stron, wszystko sprowadza się do jednego. Choroba pozostanie chorobą, niezależnie od punktu widzenia.