Lokalnie znaczy modnie. W tym sezonie kupujemy zdrowo, ekologicznie i prosto od producenta. Warzywniaki, brudne stragany i wątpliwej jakości budki idą w zapomnienie. Dziś, żeby zaistnieć, trzeba kupować na targu. A najlepiej na „Le Targu”, bo tak nazywa się nowy warszawski bazar, a właściwie hipstazar, bo moda ma tu dużo do powiedzenia.
Ekologiczne jedzenie jest pyszne, zdrowe, a także modne. Można kupować ryby w budce u pana Sławka pod Universamem Grochów, ale dużo lepiej zaopatrywać się u Pana Sandacza. Przynajmniej, jeśli chce się zaimponować znajomym. Z takiego przynajmniej założenia wyszli organizatorzy „Le Targu”, na którym w każdy czwartek można zaopatrzyć się w to, co akurat w kulinarnej modzie piszczy.
Oczywiście, żeby wszystko było jasne, ekologiczne jedzenie zupełnie nam nie przeszkadza. Jednak bliższa nam jest idea kooperatyw spożywczych niż bazaru, gdzie sprzedawcy mają swoje strony na Facebooku i są „lokalnymi celebrytami”. Jeżeli jednak nie wyobrażacie sobie życia bez chleba od Elki Król, soku Wiatrowego Sadu i sera z Kaszubskiej Kozy, to wybierzcie się na ulicę Królowej Aldony. W cenę produktów wliczona jest odrobina lansu, ale czego się nie robi, żeby jeść zdrowo, ekologicznie i świadomie.
Le Targ
ul. Królowej Aldony 5
otwarty w czwartek od 11 do 19