Jak zapowiedział, tak zrobił. Proboszcz parafii w Przysusze postanowił dokonać wycinki okazałych kasztanowców, które rosły wokół Kościoła przez ok. 150 lat. Informacja o wycince przekazana została parafianom już w czerwcu, jednak wycinkę przeprowadzono dopiero w ostatnią niedzielę, dość niespodziewanie.
Reklama.
Reklama.
Proboszcz zdecydował się na wycinkę drzew przy kościele, co wzbudziło ogromne kontrowersje w sieci
Argumentem za wycinką miało być to, że "drzewa były chore"
Zdaniem mieszkańców miejscowości, powodem wycinki nie było bezpieczeństwo, lecz problem z grabieniem liści
Aktywiści na rzecz przyrody z całej Polski informowali o sytuacji, która w ubiegłym tygodniu miała miejsce w miejscowości Przysucha w województwie mazowieckim. Ksiądz tamtejszej parafii zdecydował, że wytnie starodrzew, który otaczał kościół. Pod nóż poszły wielkie kasztany, a został jedynie szpaler tuj.
O sprawie donoszą między innymi twórcy profilu Sto lat planowania, którzy w ironicznym tonie napisali, że Przysucha poradziła sobie z problem "obrzydliwej pogańskiej zieleni, która sprawia, że mniej osób przychodzi do kościoła".
Jak informuje "Wyborcza", która powołuje się na rozmowę z proboszczem parafii, decyzja została podjęta w oparciu o bezpieczeństwo. Jak powiedzieć miał gazecie proboszcz ks. Sławomir Adamczyk, decyzję o tym, by pozbyć się drzew, skonsultował m.in. z radą parafialną.
Dodał też, że kasztanowce mogą mieć nawet 150 lat i "choć ma szacunek dla przyrody, ale ważniejsze jest dla niego bezpieczeństwo wiernych" – cytuje proboszcza gazeta. Poprzedniej zimy gałęzie miały też spaść na dach i zatkać rynny.
Grabienie liści zaważyło
Jak donosi "Wyborcza", drzewa miały być uciążliwe zarówno dla mieszkańców, jak i dla samej parafii. 150-letnie kasztanowce, które na wysokość były takie jak kościół, gubiły masę liści. Do ich grabienia obligowano więc parafian. "W każdą niedzielę podczas ogłoszeń parafialnych księża z nazwiska wyczytują rodziny z kolejnych ulic Przysuchy i okolicznych miejscowości do sprzątania kościoła" – podaje gazeta.
Decyzja, którą podjął ksiądz z parafii w Przysuszy, nie jest obojętna dla lokalnej społeczności. Na grupie facebookowej "Typowy Przysuszak" pojawiła się masa krytycznych komentarzy.
"A gdzie w tym wszystkim była Rada kościelna? W cieniu miło było postać w czasie mszy, a tak to zniszczyli wieloletnie kasztany, które wyciągały wilgoć. Żal patrzeć na to łyse obejście" – pisze jeden z internautów, a inna komentatorka dodaje:
"Będzie się teraz ładnie komponować z wylizanym rynkiem polskim. I te tuje... Na kiedy przewidywana jest wycinka parku?"
Wśród głosów mieszkańców jest także jeden, który wskazuje, że Przysucha nie jest pierwszą miejscowością w okolicy, w której dokonano tak radykalnej wycinki. Jak czytamy, do podobnych działań doszło także przy kościołach w Bliżynie, ale też w Skrzyńsku, Borkowicach i Smogorzowie.