Kolejny skandal podczas MŚ, wyciekło nagranie z imprezy. Chorwaci stracili nad sobą kontrolę
Kolejny skandal podczas MŚ, wyciekło nagranie z imprezy. Chorwaci stracili nad sobą kontrolę Fot. Screen / BH Live

Chorwaccy piłkarze tak hucznie świętowali triumf nad Brazylią (1:1 i 4:2 w karnych) w ćwierćfinale piłkarskiego mundialu, że stracili nad sobą kontrolę podczas nocnej imprezy i wywołali skandal. Zawodnicy śpiewali kontrowersyjną piosenkę "Lijepa li si", której wydźwięk może być odbierany jako faszystowski. W krajach byłej Jugosławii ich zachowanie wywołało burzę.

REKLAMA
  • Skandal na mundialu w Katarze, tym razem wywołali go szaleni Chorwaci
  • Piłkarze fetowali triumf nad Brazylią kontrowersyjną piosenką "Lijepa li si"
  • Cała sprawa wywołała burzę na Bałkanach, zwłaszcza w Bośni i Hercegowinie
  • Chorwaccy piłkarze hucznie świętowali awans do półfinału piłkarskich mistrzostw świata i zwycięstwo w ćwierćfinale z Brazylią. Vatreni w piątek 9 grudnia mierzyli się w ćwierćfinale katarskiego mundialu z Canarinhos i choć przegrywali w dogrywce 0:1 po bramce Neymara, zdołali się uratować i doprowadzić do remisu. W 117. minucie gola strzelił Bruno Petković, a to oznaczało, że o losach awansu zadecydują rzuty karne.

    W serii jedenastek bohaterem został bramkarz Dominik Livaković, który obronił uderzenia Rodrygo i Marquinhosa, dzięki czemu jego zespół wygrał rywalizację 4:2 i zapewnił sobie awans do półfinału MŚ. Tak jak przed czterema laty, gdy ekipa z Bałkanów wywalczyła wicemistrzostwo świata, zespół Zlatko Dalicia zagra o medale MŚ. I tak jak przed czterema laty Chorwaci wywołali piosenką "Lijepa li si" skandal.

    Dlaczego? W sieci pojawiło się nagranie z bankietu reprezentacji Chorwacji po meczu z Brazylią, na którym widać, jak cały zespół fetuje zwycięstwo i przy suto zastawionym stole bawi się po meczu. W pewnym momencie piłkarze i trenerzy wstają, po czym zaczynają śpiewać kontrowersyjny utwór autorstwa Marko Perkovicia. Wokalista nie kryje faszystowskich zamiłowań, a jego zespół nazywa się Thompson. W ślad za nazwą karabinu, którego używał podczas wojny domowej na Bałkanach.

    Marko Perković fetował z ekipą Vatrenich srebrny medal MŚ przed czterema laty, po powrocie do Zagrzebia wziął udział w imprezie z udziałem drużyny narodowej. Na Bałkanach jest postacią bardzo kontrowersyjną, a utwór "Lijepa li si" z pewnością nie podoba się innym narodom wchodzącym w skład byłej Jugosławii, a zwłaszcza Bośniakom, bo traktuje o tym, że część ich kraju jest tak naprawdę częścią Chorwacji...

    Wojna na Bałkanach, która wybuchła w 1992 roku, pochłonęła blisko 200 tysięcy ofiar. Rozpoczęła się od ogłoszenia przez Bośnię i Hercegowinę niepodległości, co wywołało interwencję militarną Serbii. Chorwaci zrazu wspierali Bośniaków, ale szybko okazało się, że za ich plecami chcieli wespół z Serbami podzielić kraj i przyłączyć jego część do swego państwa. Utworzyli nawet republikę Herceg-Bośni, która istniała do 1994 roku. I to właśnie o niej traktuje m.in. kontrowersyjna piosenka.

    Skandaliczne zachowanie Chorwatów może dziwić, bo sytuacja na Bałkanach od kilku miesięcy znów jest bardzo niespokojna, a wrze między Serbią a Kosowem, które zapowiada mocną odpowiedź na prowokacje ze strony sąsiada. Serbowie od lat nie uznają Kosowa za niepodległy kraj, tylko za zbuntowaną prowincję. W ostatnich tygodniach dochodziło do rozruchów na pograniczu, a władze Kosowa poprosiły o wsparcie NATO.

    Tymczasem Chorwaci koncentrują się na półfinale mundialu w Katarze, we wtorek wieczorem stawią czoła Argentynie w Lusajl na miejscowym Iconic Stadium. Jeśli uporają się z Albicelestes, po raz drugi w historii zagrają w finale mundialu, do tego drugi raz z rzędu. Zawody poprowadzi Włoch Daniele Orsato, pierwszy gwizdek już o godzinie 20:00.