Sąd uchylił wyrok dla pedofila. Mężczyzna wielokrotnie zgwałcił 10-latkę
Artur B. został skazany na 8 lat pozbawienia wolności za dopuszczenie się wielokrotnych gwałtów na 10-letniej dziewczynce. Sąd Najwyższy uchylił ten wyrok.
Reklama.
Artur B. został skazany na 8 lat pozbawienia wolności za dopuszczenie się wielokrotnych gwałtów na 10-letniej dziewczynce. Sąd Najwyższy uchylił ten wyrok.
40-letni mężczyzna był partnerem ciotki dziecka. Oprawca mieszkał w domu razem z dziewczynką i przez rok wykorzystywał ją seksualnie.
Sąd Najwyższy uchylił wyrok 8 lat pozbawienia wolności dla oprawcy 10-latki. Jak podała Prokuratura Krajowa, sąd stwierdził, że taki wyrok nie może zostać uznany za adekwatną i sprawiedliwą karę.
W lutym 2018 r. Sąd Okręgowy we Wrocławiu, jako sąd I instancji w tej sprawie, uznał mężczyznę za winnego i skazał go na 13 lat pozbawienia wolności. Zasądził też zakaz kontaktowania się mężczyzny z ofiarą i zbliżania do niej odległość bliższą niż sto metrów. Zakaz miał obowiązywać przez 10 lat.
W związku z tym wyrokiem złożono apelacje i w tym samym roku Sąd Apelacyjny złagodził karę dla oprawcy o 6 lat, wymierzając mu karę 7 lat więzienia. Decyzję uzasadniono wówczas wcześniejszą niekaralnością mężczyzny. Ponadto według sądu zachowanie sprawcy nie charakteryzowało się szczególną przemocą fizyczną.
– Takie obniżenie kary, taka wspaniałomyślność i łaskawość jest rzeczą bulwersującą – powiedział wówczas Zbigniew Ziobro. Już wtedy zapowiadał złożenie kasacji w tej sprawie.
Jak stwierdziła prokuratura, oprawca działał na podstawie niskich pobudek i charakteryzował się wyjątkową niegodziwością i brakiem skrupułów. Wskazano także, że nie był to jednorazowy incydent, a wielokrotne zachowania, które zdarzały się nawet po kilka razy dziennie.
W 2020 r. Sąd Najwyższy uwzględnił skargę kasacyjną prokuratury. Określił, że wymierzona kara 7 lat pozbawienia wolności była rażąco niewspółmierna. Dodał, że okolicznościom łagodzącym w sprawie 40-letniego mężczyzny nadano nieuprawnioną i niewłaściwą rangę. "Sąd apelacyjny nie docenił i wyraźnie zmarginalizował okoliczności obciążające, m.in. sposób działania oskarżonego, który wykorzystywał i sam tworzył sytuacje, w których mógł się dopuścić swych czynów, ponadto wykorzystywał zaufanie, jakim darzyła go pokrzywdzona. Te relacje w sposób niegodziwy i bez skrupułów oskarżony wykorzystał" — uzasadniał wówczas sędzia SN Marek Pietruszyński. Następnie, po ponownym rozpatrzeniu sprawy, Sąd Apelacyjny we Wrocławiu zasądził karę nie 7, a 8 lat pozbawienia wolności. Prokurator Generalny wówczas także nie zgodził się z wyrokiem, uznając karę za zbyt łagodną. Wniósł kasację do Sądu Najwyższego. Teraz w konsekwencji uchylono wyrok i przekazano sprawę do rozpatrzenia przez sąd we Wrocławiu po raz trzeci.