Pomysłodawcy akcji "Polski Ślad" przekonują, że warto zrezygnować z towarów i usług oferowanych przez zagraniczne firmy na rzecz prawdziwie polskich produktów. Czy Polacy rzeczywiście są na to gotowi? Czy kryterium "polskości" cenią wyżej niż kryterium własnej kieszeni? O to pytamy dr Joannę Szalachę-Jarmużek z Fundacji Kazimierza Wielkiego, która prowadzi projekt "Polski Ślad".
Droższy, ale polski sklep osiedlowy czy tańszy supermarket z obcym kapitałem?
Akcja "Polski Ślad" rekomenduje polskich przedsiębiorców płacących podatki. Zostawianie Polskiego Śladu jest działaniem na rzecz własnego interesu. Akcja wskazuje, w jaki sposób realizować swoje potrzeby konsumenckie, jednocześnie przynosząc korzyści swojemu bezpośredniemu otoczeniu, czyli jak dbać o swój „szerszy portfel”.
"Polski Ślad" powstał po to, by wskazywać prawdziwie polskie firmy?
Jako Fundacja Kazimierza Wielkiego, czyli grupa społeczników, która interesuje się gospodarką, doszliśmy do wniosku, że obok różnych akcji zahaczających o patriotyzm gospodarczy przydałaby się jedna, ale kładąca nacisk na kwestię synergii w lokalnym biznesie i pozytywnej masy krytycznej generowanej przez konsumentów. Różnimy się od pozostałych tym, że nie chcemy sprzedawać certyfikatu polskości, tak jak na przykład robi to "Teraz Polska". Chcemy pokazać, że pozytywny ślad w gospodarce może zostawić każdy, kto świadomie dokonuje decyzji ekonomicznych. Do „Polskiego Śladu” mogą zapisywać się firmy, które są zarejestrowane w naszym kraju, w których własność kapitałowa należy co najmniej w 51 proc. do obywateli polskich i które nie są zależne kapitałowo od podmiotów zagranicznych. W sumie oznacza to więc, że zbieramy firmy płacące podatki w naszym kraju. To jest na tym etapie akcji główny wyznacznik tego "polskiego śladu", jaki firma zostawia bądź nie w gospodarce.
Czyli to oznacza, że firmy, a nie konkretne produkty, będą otrzymywać certyfikat "polskości"?
Nie nazwałabym tego certyfikatem „polskości”, ale drogowskazem dla konsumentów. Cała akcja dopiero się rozkręca, a na tym etapie nie jesteśmy w stanie certyfikować produktów. Każdy wie, że kwestia oszacowania śladów polskości w danym produkcie jest bardzo trudna. Skupiamy się na tym, by najpierw stworzyć indeks firm dokładających się sumiennie do naszej jako społeczeństwa wspólnej kasy.
Przeczytałem w państwa informacji, że aż 80 proc. Polaków chętnie wybierałoby polskie produkty, gdyby było wiadomo, które są tak naprawdę polskie. Naprawdę wierzy pani, że aż tylu?
Może dane z tych badań są zbyt optymistyczne, ale na pewno jest spora grupa konsumentów, która chce siebie widzieć jako świadomych i wybierałaby polskie produkty, gdyby miała pełną informację. Trend świadomej konsumpcji jest przecież w Polsce coraz silniejszy. Widać to choćby po tym, jak popularna jest żywność ekologiczna czy wyszukiwanie w internecie szczegółowych informacji o usługach i towarach. Coraz częściej szukamy informacji i kierujemy się ideami, wartościami w momencie, gdy wyciągamy portfel na zakupach.
"Po co wybierać gorszy i często droższy produkt, tylko dlatego, że jest polski?" – to jedna z opinii o państwa akcji, jaką można przeczytać w internecie.
Zacznę od tego, że przekonanie o tym, że polskie produkty mają gorszą jakość, jest dyskryminującym stereotypem, najczęściej nieprawdziwym. Oczywiście, zdajemy sobie sprawę, że zwłaszcza w sytuacji kryzysu gospodarczego dla wielu osób kluczowym kryterium pozostaje cena w powiązaniu z jakością. Nie jesteśmy naiwni i nie wierzymy ślepo, że nagle ktoś zobaczy jakiś znak polskości i porzuci myśl o szczupłym portfelu. My chcemy być tylko drogowskazem, który będzie rekomendował firmy zostawiające polski, pozytywny ślad na gospodarce. Chcemy te firmy dowartościować, pokazać ich wartość dla większego dobra wspólnego. Jeśli produkt jest tańszy, a cena jest dla kogoś najważniejsza, trudno. Jeśli jednak mamy do wyboru towary o podobnej cenie i jakości, warto kierować się tym trzecim czynnikiem, czyli "Polskim Śladem".
A czy ten czynnik uwzględnia coś innego poza "polskością"?
W tej chwili nie mamy innych kryteriów niż kwestia płacenia podatków. Zobaczymy, jak będą na nasza akcję reagowały kolejne firmy, na czym im będzie należeć i na ile pomogą nam one budować wiarygodność „Polskiego Śladu”. Jesteśmy bardzo nastawieni na przyciąganie średnich i małych przedsiębiorstw. A jest ich przecież mnóstwo. W szczególności tych, które zmagają się z problemami, które walczą o uznanie konsumentów i kontrahentów, a których nie stać na akcje marketingowe. My będziemy dla nich taką platformą promocyjną.
Państwo powinno angażować się w lansowanie takiego patriotyzmu gospodarczego?
Jak najbardziej. Wzorem powinny być Niemcy. Tamtejsza izba gospodarcza ma swoje przedstawicielstwo w ponad 100 krajach i bardzo mocno promuje niemieckie marki. A my? Może nie mamy rewelacyjnych samochodów, ale jesteśmy świetni np. w branży spożywczej. Tymczasem na oficjalnych uroczystościach podczas polskiej prezydencji stoją napoje firmy Coca Cola. A przecież to byłaby doskonała okazja, by zareklamować polskie marki. Wielka szkoda. A zostawianie Polskiego Śladu każdemu z nas po prostu się opłaca: za coś trzeba przecież budować drogi i leczyć dzieci.