Projekt "ustawy pilotowej", która zakłada, że pierwszych pięć kanałów w telewizorze każdego Polaka mają zajmować kanały telewizji państwowej: TVP1, TVP2, TVP3, TVP Info i TVP Kultura, trafiła do Sejmu. Posłowie mają się nią zająć już w styczniu, a na jej przegłosowaniu zależy oczywiście partii rządzącej. – Rynek się zawali – protestują prywatni nadawcy.
Reklama.
Reklama.
W projekcie ustawy Prawo komunikacji elektronicznej, który trafił do Sejmu, zawarto m.in. zmiany w ustawie o radiofonii i telewizji dostosowujące polskie prawo do unijnych regulacji ws. europejskiego kodeksu łączności elektronicznej.
Ale – o czym alarmują teraz prywatni nadawcy – rząd w listopadzie zaszył też w projekcie autopoprawkę ze zmianą do regulowanej przez ustawę o radiofonii i telewizji zasady must carry, must offer (zakłada ona, że każdy dostawca telewizji będzie miał obowiązek udostępnienia kanałów publicznych jako pierwszych). Ma ona obejmować po zmianie tylko pięć kanałów: TVP1, TVP2, TVP3, TVP Kultura i TVP Info.
TVP chce zaprogramować Polakom piloty. "Rynek się zawali"
W praktyce oznaczałoby to, że właśnie tych pięć pierwszych stacji nadawcy publicznego musiałoby obowiązkowo zajmować miejsca pierwszych kanałów w każdym telewizorze. Jednocześnie zasada must carry, must offer przestałaby obejmować TVN, Polsat, TV 4 i TV Puls – wylicza "Press".
Pozostałe stacje (nie mogłoby być ich więcej niż 30) wskazać ma Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji - jasnych reguł w sprawie podejmowania tego wyboru przez Radę, w której przeważają członkowie powołani przez Prawo i Sprawiedliwość, nie ma.
Politycy mają zająć się nią na posiedzeniu Sejmu w połowie stycznia (projekt wpłynął do Sejmu 9 grudnia, 13 grudnia skierowano go do pierwszego czytania).
Ustawa już jest nazywana "pilotową" (od pomysłu "programowania" Polakom pilotów) a cytowani przez "Fakty"TVN eksperci podkreślają, że jeśli projekt zostanie przyjęty, to Telewizja Polska tuż przed wyborami zyska uprawnienia, których dotąd nie miała. – To zmniejsza dostęp widowni, wyborców, do programów – komentuje w rozmowie ze stacją Juliusz Braun, były przewodniczący Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji.
– Jeżeli ta ustawa wejdzie w życie, to po prostu rynek się zawali – dodaje w rozmowie z TVN Jerzy Straszewski z Polskiej Izby Komunikacji Elektronicznej. Jak wskazuje, "nie da się dalej prowadzić biznesu w oparciu o te regulacje".
Prywatni nadawcy i operatorzy protestują
Już teraz przez proponowaną przez obóz rządzący zmianą protestują m.in.: Polska Izba Komunikacji Elektronicznej, Polska Izba Informatyki i Telekomunikacji, Krajowa Izba Gospodarcza Elektroniki i Telekomunikacji, Związek Pracodawców Prywatnych Mediów Lewiatan, Krajowa Izba Komunikacji Ethernetowej, Związek Telewizji Kablowych w Polsce Izba Gospodarcza, Polska Fundacja Wspierania Rozwoju Komunikacji Elektronicznej Piksel czy Fundacja Wspierania Nowych Technologii Telekomunikacyjnych "Protelko".
"Apelujemy o wstrzymanie prac nad tymi szkodliwymi regulacjami, które w istocie ograniczą konkurencję i osłabią polski rynek telewizyjny" – apelują w oświadczeniu opublikowanym 15 grudnia.
Jeśli projekt zostanie przegłosowany, wejdzie w życie po sześciu miesiącach.
Przypomnijmy, że w grudniu wraz z nowym budżetem przegłosowano kolejne ogromne wsparcie dla telewizji publicznej - 2023 roku państwowi nadawcy otrzymają z pieniędzy podatników aż 2 miliardy 700 milionów złotych. Ten ruch ze strony rządzącej koalicji nie spodobał się Polakom, którzy nie ocenili go dobrze w sondażu.
W badaniu Kantaru dla "Faktów" i TVN 24 ankietowanych pytano też ostatnio o nową pracę w Banku Światowym byłego prezesa TVP, Jacka Kurskiego. Zdaniem 65 proc. badanych decyzję źle oceniło 65 procent Polaków, a jedynie 20 proc. dobrze. Opcję "nie wiem/trudno powiedzieć" wybrało 15 procent pytanych.