Za Rosjanami mało kto w naszym kraju przepada. Jednak dzięki wprowadzeniu latem ubiegłego roku obszaru małego ruchu granicznego z Obwodem Kaliningradzkim naszych sąsiadów wręcz ubóstwiać zaczynają przedsiębiorcy z Trójmiasta i Mazur.
Trudno się im dziwić, skoro według najnowszych danych olsztyńskiej Izby Celnej, która obsługuje ruch graniczny z Obwodem Kaliningradzkim, nasi sąsiedzi w ciągu kilku miesięcy zostawili w polskich sklepach co najmniej 22,6 mln zł. A to wartość tylko zakupów, na które można otrzymać fakturę. Większość tych pieniędzy Rosjanie zostawili w pomorskich hipermarketach budowlanych i hurtowniach. Tymczasem wybierając się w zaledwie kilkugodzinną podróż z Kaliningradu do Gdańska zawsze planuję też spore zakupy spożywcze. Ci, którzy zostają na noc, kolejne pieniądze wydają w hotelach i restauracjach.
Bo zakupy w Polsce Rosjanom po prostu się opłacają. Nawet tak podstawowe jak mleko, czy wędliny, za które u nich trzeba zapłacić nawet trzy razy więcej. Przed świętami w rozmowie z trójmiejską "Gazetą Wyborczą" jeden z rosyjskich klientów gdańskiego hipermarketu żalił się, że w jego kraju ponad dwukrotnie droższe jest nawet słynne wino musujące "Sowietskoje igristoje". Choć dla mieszkańców Kaliningradu i okolic Polska jest już prawdziwym Zachodem, w naszym kraju znacznie tańsza niż w Rosji jest większość produktów. A nawet jeśli nie, są lepszej jakości.
Co ciekawe, te miliony wydało na Pomorzu i Mazurach zaledwie kilka tysięcy naszych sąsiadów. Jak podaje trójmiejska "Gazeta Wyborcza", polski konsulat w Kaliningradzie do połowy listopada minionego roku wydał "tylko" 5 tys. pozwoleń, które dają prawo korzystania z małego ruchu granicznego. Tymczasem w samym Kaliningradzie mieszka prawie pół miliona mieszkańców, a z małego ruchu granicznego mają prawo skorzystać wszyscy obywatele Obwodu.
Dzięki Rosjanom koniunktura wzrosła tak dobrze, że w wielu powiatach objętych małym ruchem granicznym w sklepach coraz częściej można spotkać się z dwujęzycznymi szyldami i metkami. Sprzedawcy tworzą dla nich specjalnie dobraną ofertę.
Dlaczego Rosjanie tak chętnie wybierają się na zakupy w pomorskich sklepach? Decydującym czynnikiem jest ich wyjątkowa opłacalność. Podróż autokarem do Gdańska i z powrotem kosztuje 800 rubli, co stanowi równowartość ok. 80 zł. Gdy robi się zakupy za kilkaset złotych, już zaczyna się opłacać. A kiedy bogatsi Rosjanie wsiadają w auto planując w Polsce jeszcze większe wydatki, rachunek może być nawet bardziej korzystny, bo cena paliwa w Obwodzie Kaliningradzkim jest znacznie tańsza niż w Polsce.
Poza tym, na mnóstwo produktów, na które da się wystawić w naszym kraju fakturę, Rosjanie mogą odzyskać podatek VAT. Muszą tylko potwierdzić na granicy, że wywożą towar z Polski. Potem trzeba wrócić po pieniądze do sklepu, ale to robi się zazwyczaj przy okazji kolejnej podróży albo zleca wyspecjalizowanym firmom.